Po takim zespole jak As They Burn, zespole, który konsekwentnie realizuje własną wizję, w dodatku w coraz lepszych labelach, oczekuję czegoś ponadprzeciętnego. Czegoś równie wyrywającego z butów jak ich drugi album w barwach Siege of Amida Records.
A jak się okazuje, transfer do jednego z potentatów metalcore`a w USA - Victory Records, najprościej rzecz ujmując zniszczył moje dotychczasowe wyobrażenie o tym zespole.
Wiem, że to nie Rise i Victory nie ingeruje w nagrania swoich artystów, ale - prawdę mówiąc - oczekiwałem większego... jebnięcia. W zamian dostałem dość mocno bujający, ale zbyt monotonny album. Fajnie, że chłopaki bawią się groove i mocno polubili ambient, ale - jasna cholera - kto widział i słyszał klip do "Philosophical Research Society" wie, że ten zespół ma (a raczej miał) znacznie więcej do zaoferowania.
Nadal największym atutem As They Burn jest wokalista, który na "Will, Love, Life" pokusił się nawet o melorecytację, czysty śpiew i nazwijmy to - "rap", więc w przeciwieństwie do kolegów, którzy grają na instrumentach, dokonał jakiegoś kroku na przód. Zresztą barwa głosu Kevina Trevora jest unikalna w skali całego Starego Kontynentu, co zdarza się w tym gatunku naprawdę bardzo rzadko. Poza tym bieda i jedno wielkie rozczarowanie.
Grzegorz "Chain" Pindor
Victory Records