Stawiam dobrą whisky temu, kto wytłumaczy, jak z dobrze rokującego zespołu składającego się z co najmniej bardzo dobrych instrumentalistów i przynajmniej jednego kompozytora zupełnie niespodziewanie Betraying The Martyrs stało się uosobieniem wszystkiego, za co metalheads nienawidzą metalcore`a. I gdyby nie naklejka Sumerian Records na froncie, byłbym w stanie uwierzyć, że to nowy krążek jakiegoś nowego bandu z Rise...
Drugi pełny album formacji - "Phantom" - przynosi nam dawkę brutalnego i zarazem przesłodzonego na siłę deathcore`a dla nastolatków. Nie wierzę, że ktokolwiek kto ma 25 lat na karku może znaleźć w tych dźwiękach coś dla siebie. Są od nich lepsi, mniej sztuczni i plastikowi, a przede wszystkim, mniej zamerykanizowani. Wycieczki po USA widocznie odcisnęły piętno na kształcie tego wydawnictwa, a ultra żenujący cover hitu Disneya "Frozen" to absolutny cios nożem w potylicę i zagranie poniżej pasa każdego szanującego się odbiorcy.
Nie potrafię przebrnąć przez cały krążek bez poczucia zażenowania i myśli, że to wszystko już było, a ciągnący się breakdown za breakdownem naprzemiennie z sypanymi jak z rękawa Marka Mironova blastami robi na mnie wrażenie. To było fajne, ale parę lat temu, kiedy nurt nie był jeszcze tak mocno wyeksploatowany i Francuzi z całym tym swoim patosem jawili się jako odkrycie.
Na chwilę obecną najnowsza propozycja Betraying The Martyrs cieszy jedynie pod względem technicznym, no i - nie będę kłamał - wokalnym. Zarówno Aaron Matts i klawiszowiec, a zarazem były frontman Victor Guillet są największym atutem zespołu. Nie Rusek Mironov walący w beczki, na którego fejmie kapela niejako zyskała, a właśnie dwójka uzupełniających się wokalistów.
Piękna i bestia pokazują kilka nietypowych rozwiązań w tym temacie ("Lighthouse"), a razem z Gusem Fariasem z Volumes w "Phantom (Fly Away)" robią dobrą robotę i przyznam, że ten jeden feat, jak na ten zespół niemal prog metalowy, zrobił na mnie większe wrażenie niż połowa metalcore`owych rzeczy, które słyszałem w tym roku.
Nie zmienia to jednak faktu, że Betraying The Martyrs najwyraźniej zbyt długo zwlekali z wydaniem następcy "Breathe in Life" i prawdę mówiąc, po prostu się pogubili. Technika, brutalność i modne ciuchy to jedno, ale za tym wszystkim powinna iść dobra muzyka. Tej tutaj niestety jej brakuje i choć doceniam wysiłek i wszystkie zabiegi marketingowe, nie odczuwam potrzeby dalszego obcowania z tym zespołem.
Grzegorz "Chain" Pindor
Sumerian Records