Bracia Cavalera wrócili. Po przypomnieniu o swojej obecności na metalowej scenie krążkiem "Inflikted", postanowili jeszcze raz nagrać płytę, która może nie przewróci do góry nogami świata fanów ciężkiego grania, ale z pewnością sprawi nieco frajdy zwolennikom machania "piórami".
By najprecyzyjniej opisać gatunek "Blunt Force Trauma", należałoby umieścić te utwory gdzieś pomiędzy groove metalowym, nowoczesnym klimatem Soulfly a thrash metalową erą Sepultury. Jest to więc w pewnym sensie esencja tego, co Brazylijczycy robili najlepiej w swojej karierze. Z nowej płyty najmniej zadowoleni będą przeciwnicy prostego grania, bowiem materiał ten jest do bólu banalny. Krótkie i intensywne riffy, choć przyspieszają bicie serca, nie zapiszą się na dłużej w historii muzyki. To samo tyczy się gry na perkusji, która praktycznie w każdym utworze brzmi tak samo.
Od ludzi będących w tym biznesie od 27 lat wymaga się nieco więcej niż tylko użyczenia swojego nazwiska grupie szarpidrutów. A może ten brak finezji i polotu trzeba właśnie tłumaczyć zmęczeniem materiału i ktoś tu powinien w końcu ustąpić miejsca młodszemu pokoleniu grajków...?
M. Kubicki
Roadrunner