Fear Factory wraca do korzeni i chwała im za to! Muzyka zna wiele historii, w których eksperymentowanie zespołu sprawiało, że wkraczał on w glorii chwały na kolejny, wyższy stopień swojej kariery. Tak jednak nie było w przypadku autorów kultowego "Demanufacture". Na "Mechanize" porządek w szeregach grupy wprowadza wielki Dino Cazares, który przywraca Fear Factory agresywną, pierwotną formę muzyczną, jaka przyniosła mu największą sławę.
Instrumentem zdecydowanie wybijającym się na albumie jest perkusja. Wszyscy wiemy, że Raymond Herrera jest geniuszem, ale Gene Hoglan, jego zastępca, nie bez kozery nazywany jest "Maszyną", dzięki czemu szybko obdarza się go należytą sympatią. Warto zwrócić uwagę na fakt, że połowa obecnego składu Fear Factory to członkowie nieodżałowanego Strapping Young Lad, co wpływa również na styl, który słyszymy na "Mechanize". Ostatnie trzy kawałki świadczą o tym, że materiał jest nie tylko wspomnieniem najlepszego okresu w historii grupy, ale także dalszym rozwojem, uwieńczonym epickim, 8,5-minutowym "Final Exit". Po tak fantastycznym powrocie do formy, trudno podejrzewać, by faktycznie miał to być koniec.
M. Kubicki
MYSTIC