Finowie zapowiadali, że najnowsza płyta powali
wszystkich na kolana i na zawsze zamknie usta tym,
którzy nazywają ich muzykę "metalem dla małych
dziewczynek". Częściowo obietnicę spełnili, bo HIM
gra ostro jak nigdy dotąd, ale mocarne brzmienie łagodzi
jak zwykle słodki wokal Villie Vallo.
Wśród inspiracji
grupa wymienia Black Sabbath i Metallikę.
Wzory to doskonałe i trzeba przyznać Finowie muzykę
mistrzów gatunku potrafili przełożyć na własny
język.
Nie brak na Wenus Doom ciężkich sabbathowskich
riffów, błyskotliwych, gitarowych solówek
i mrocznych tekstów, a przy tym kompozycje zachowują dawną przebojowość. HIM mile mnie zaskoczyli
i dzięki temu albumowi z pewnością poszerzy się
krąg odbiorców ich muzyki.
Grzegorz Dusza
WARNER