Nie ufajcie internetowym łatkom opisującym Ketha jako nu-metal/djent. W ogóle w ich przypadku nie ufajcie nikomu, niczemu, a jedynie własnym uszom, i cieszcie się z tego, że mamy taki dobry zespół w tym kraju.
Tym razem, może już bez wspomagających specyfików, a z większą pieczołowitością i sumienną pracą, członkowie (nie do końca) rzeszowskiego zespołu sprokurowali dzieło bardzo wymagające ale i przyjemne w odbiorze.
Po kilku roszadach personalnych, próbach poszukiwań czegoś (a właśnie, czego?) Ketha na "2nd Sight" udowadnia, że (jeśli już ten pierwiastek geniuszu został znaleziony), jest zespołem dojrzałym ponad miarę, eksplorującym momentami bardzo szalone i kakofoniczne terytoria, ale za to robiącym to z pasją i - o dziwo - luzem zakorzenionym również w elektronice.
O koncertowym charakterze połamanej twórczości Ketha decydują m.in. takie strzały jak "Blob" bądź równie gęsta i karkołomna "Iya". Między ścinaniem głów basowym toporem, a polirytmią i odhumanizowanymi wokalami, w tle czai się złożona melodia i klimat. Nu-metal, hardcore,progressive, djent, ambient? Cokolwiek.
A dokładniej: cytując facebooka zespołu: "Probably metal"
Grzegorz "Chain" Pindor