Nightwish ogłasza, że na nową płytę będzie trzeba "trochę" poczekać, Lacuna Coil już chyba nie podniesie się po ostatnim albumie, a Evanescence możemy pozostawić bez komentarza. Czyż to nie idealny moment na wypromowanie grupy grającej symfoniczny, gotycki metal, w którym nie mniej istotne niż muzyka byłyby walory wizualne jej wokalistki?
O Leaves` Eyes wielu pewnie słyszy obecnie po raz pierwszy, ale głos tej grupy należy przecież do znanej z dekady współpracy z Theatre Of Tragedy - Liv Kristine. Ta, choć nie zdobędzie tylu męskich serc co Cristina Scabbia, ma więcej predyspozycji, by być liderką zespołu. Anielskiemu głosowi Liv towarzyszy niczym wyrwany z czeluści piekła wokal jej... męża.
Dźwięki czerpią wiele z tradycji folkowej, a tematyka obraca się wokół historycznych i fantastycznych wydarzeń, co w tej konwencji nie jest w żaden sposób zaskakujące. Talent jest, wykonaniu też nie można wiele zarzucić, a kuleje nieco brak jakiegoś jednego, naprawdę mocno wybijającego się elementu aranżacji, który sprawiłby, że Leaves' Eyes szturmem wdarłoby się do naszej świadomości. Na razie tylko do niej puka i informuje, że po sześciu latach istnienia warto zwrócić na nich uwagę. I niewątpliwie mają w tym rację.
M. Kubicki
MYSTIC