W dołączonej do "Row away from the rocks" notce prasowej jest napisane, jakoby Mishkin było balsamem na uszy fanów Faith No More i Sikth. I w pełni się z tym zgadzam. Nie dlatego, że za produkcją tego krążka stoi ex-członek Sikth. Mishkin muzycznie eksploruje rejony bardzo mocno kojarzące się z ciężką stroną Faith No More - progresywną, odrobinę brit rockową a do tego wszystkiego z lekką nutką współczesnego metalcore.
To czteroutworowe promo-ep dowodzi zróżnicowania brytyjskiej sceny metalowej, uświadamiając nam słuchaczom i dziennikarzom, że Wyspy mają do zaoferowania więcej, niż się nam wydaje. Oczywiście, Mishkin nie odkryli ameryki na nowo ani nie przesuwają barier ekstremy, aczkolwiek w tym co robią, są wprost niesamowici.
Atutem zespołu jest wokalista Ben Davy miejscami przypominający Devin Townsenda i sekcja rytmiczna lubująca się również w polirytmii. Fani djentu, albo progresywnego metalu w ogóle powinni być usatysfakcjoniwani tym, co usłyszą na "Row away from the rocks", a ja, jako, że z uwagą śledzę rozwój tego typu grania, Mishkin wystawiam odpowiednio wysoką notę.
Grzegorz "Chain" Pindor
Independent