Długo wyczekiwany przeze mnie debiut Of Virtue to nie lada gratka dla fanów pionierów progresywnego metalcore z Misery Signals. "Heartsounds" to tribute dla osławionej formacji, naturalny następca wydanego trzy lata temu "Controller" oraz dowód na to, że metalcore to nie tylko breakdowny i wspomagane autotunem wokale.
Debiut Of Virtue pod względem emocji, pasji oraz pomysłowości dorównuje longowi niedawnego recenzowanego Heights, co biorę sobie za dobrą monetę, gdyż w plastikowych, niemalże taśmowo produkowanych albumach, brakuje wszystkich tych elementów. Of Virtue wali w twarz mocno, ale gdy trzeba - a tych momentów jest zdecydowanie najwięcej - tworzy specyficzną, ciepłą aurę, będącą czymś z pogranicza post-metalu a ambientu osadzonego na hardcore`owym kręgosłupie. W tych spokojnych fragmentach Of Virtue przypomina trochę Opeth, jednakowoż bez silenia się na (umiejętne) kopiowanie - zwłaszcza w kwestii wokali. Nickolas posiada zróżnicowaną ale mocno metalową barwę, i nie sposób odmówić mu zarówno siły w głosie ("The Passerby") jak i piękna ("Isolation").
Jedyne czego brakuje w debiucie Of Virtue to spektakularnych solówek. Owszem, są małe popisy, ale na moje ucho mogło by być znacznie lepiej. Z drugiej strony, odpowiednio dozowany ciężar i emocje, idące w parze z tak genialnie zaaranżowanymi harmoniami nadrabiają te braki. Sprawdźcie "Soul Searcher", jak dla mnie utwór-kwintesencja muzyki Of Virtue, coś dla fanów Devil Sold His Soul, For The Fallen Dreams, Opeth i Misery Signals. Niemożliwe? A jednak.
Grzegorz "Chain" Pindor