Długo, oj długo kazali nam czekać na swój nowy album death metalowcy z Serpentii. Ponad siedem lat minęło od czasu wydania "Nails Engima"! Teraz band z Krakowa wraca ze świetnym albumem "The Day In The Year Of Candless", którego ciężko wpakować do jakiejkolwiek szufladki.
Znajdziemy tu wpływy gotyckie, doomowe, progresywne, nawet grunge`owe, ale całości najbliżej przede wszystkim do melodyjnego death metalu. Muzyka Serpentii jest ciężka i gęsta jak smoła, dołujące klimaty rewelacyjnego "Proclamation of Tragedy" interesująco korespondują z brudem gitar w "Archangel" (inspiracja Alice In Chains pięknie wypływa tu na wierzch) czy charakterystycznym dla progresywnego deathu znaku Gojiry groovem w "On The Wings Of Destiny".
Najlepszy moment "The Day In The Year Of Candles"? Dla mnie to "Pain No More" z delikatnym ukłonem w stronę Type O Negative (to podejście do melodii, ta przestrzeń!) i deathowymi wstawkami. Dawno utwór z rejonów ekstremalnej muzyki nie podobał mi się tak bardzo pod względem melodyki!
Bardzo dobrze prezentuje się pierwszy (o ile się nie mylę) kawałek Serpentii w języku polskim "Psalm Bezskrzydły", do którego nagrania zaproszono Krzysztofa Globisza i Karolinę Strużycką z Nemezis. Ta utrzymana w średnim tempie, klimatyczna piosenka ze znaczną rolą elektroniki w tle, stanowi podsumowanie frapującej historii Archaniołów, którzy odkrywają, że Bóg nie istnieje.
Rytmicznie bardzo podobają mi się "Death Is My Old Friend" i "Thorns From the Saviour`s Torn", głównie za sprawą ciętych riffów, które podbijane szybkim przebieraniem palcami na basie i podwójną stopą same zapraszają do trzepania włosiem.
Chyba nie muszę specjalnie podkreślać, że warto było czekać na to wydawnictwo. Serpetnia czerpiąc z różnych źródłem zachowała swój oryginalny charakter i nadal cieszy wysmakowanymi riffami, świetną współpracą sekcji i urozmaiconym wokalem Ivy`ego.
Jurek Gibadło
Recession