Brytyjczycy z Sylosis nigdy nie robili na mnie specjalnego wrażenia, może dlatego, że thrash/metalcore w ich wykonaniu nie jest niczym specjalnie godnym uwagi ani obłędnym, ale doceniam ich determinację i konsekwencję działania.
Panowie regularnie nagrywają kolejne (i dość podobne do siebie) albumy i zyskują coraz to nowych fanów, w tym w Polsce. Cóż, nie ukrywam, że ten band to dla mnie taki mały fenomen, bo niczym szczególnym się nie wyróżnia, a jednak zdobywa uznanie.
Pomimo ogólnej przeciętności przyznam, że kontakt z "Monolith" nie należy do najgorszych. Od biedy, z braku thrashowego łojenia można tego albumu posłuchać, od czasu do czasu machnąć baniakiem (zwłaszcza w "Fear The World") czy wyobrazić sobie, że jest się na koncercie i biega w circle pit ("A Dying Vine").
Trudno jednak czerpać przyjemność z dość monotonnego wokalu, oklepanych riffów czy niemal godzinnego czasu trwania albumu. Samymi solówkami i niespotykaną wręcz precyzją wykonania nie nadrobią wad krążka.
Grzegorz "Chain" Pindor