Jakiś czas temu gdy rozmawiałem z Mauserem, mózgiem Unsun, objaśniał mi on koncept płyty "Clinic For Dolls". Album, choć podobał mi się mniej niż sam pomysł, jest jednak bardzo dużym krokiem naprzód w stosunku do debiutanckiego "The End Of Life".
Do "Kliniki dla lalek", będącej w rzeczywistości piekłem, trafiają źli i bezduszni ludzie. Opowiadają o tym muzyka i teksty. Jednak mimo beznadziejnosci ich sytuacji, pewna nadzieja dla nich pojawia się dzięki anielskim wokalizom Ayi. Materiał ten został w całości napisany i zarejestrowany przez Mausera. Szczerze nie wiązałem z tą płytą dużych nadziei. Poprzednia próba zawojowania rynku przez Unsun zakończyła się słusznie tylko częściowym sukcesem. Goth metal w wykonaniu polskiego małżeństwa bawił na bardzo krótko, nie wnosząc niczego interesującego do gatunku. Finalnym powodem do szybkiego schowania pudełka z płytą była produkcja: mgliście brzmiąca gitara prowadząca i praktyczny brak basu. Tym razem dźwięk jest krystalicznie czysty, a riffy, choć dalekie do bycia odkrywczymi, dają niezłe tło dla Ayi. Jej wyraźnie polski akcent również obecnie mniej razi niż na debiucie. Aż się prosi, by usłyszeć ten materiał w naszym rodzimym języku, choć pewnie przez światowe aspiracje grupy, nigdy nie uda nam się posłuchać tych historii w bliższej nam formie.
Jest to zdecydowanie bardziej gitarowy materiał niż to było w przypadku "The End Of Life". W odstawkę powoli odchodzą samplery, a solówki obecne są w praktycznie każdej kompozycji. Unsun swoje założenia wypełnia bardzo dobrze, ale czy nie słyszymy tego samego u większości zespołów osadzonych w tym gatunku od dobrych kilkunastu lat? Choć część utworów zasługuje na pochwały, wiele z nich jest kompletnie nieoryginalnych i bardzo przewidywalnych. Unsun trzyma się konsekwentnie swojego stylu, mimo że muzycy nie wypracowali go sami, a jest on efektem dobrych inspiracji ze świata muzyki gotycko-rockowo-metalowej.
M. Kubicki
Mystic