Powrót Linkin Park był jednym z najważniejszych wydarzeń ubiegłego roku, a zarazem zaskoczeń. Po samobójczej śmierci charyzmatycznego wokalisty Chestera Benningtona 20 lipca 2017 roku wydawało się, że to już koniec tej jednej z najważniejszych metalowych formacji XXI wieku. Potwierdzało to kilkuletnie milczenie i stopniowe wykruszanie się składu.
Skoro nie można było znaleźć następcy, zespół wpadł na genialny pomysł, by była nim kobieta. Wybór padł na Emily Armstrong z grupy Dead Sara. Dla fanów był to szok, ale nowy album "From Zero" rozwiewa wszelkie wątpliwości. Jest równie dobrze jak za najlepszych lat tej amerykańskiej kapeli. Jej wokal brzmi mocno i dosadnie, a zarazem bardzo plastycznie.
Emily wykorzystuje pełny zakres głosu, daje radę zarówno w tych bardziej krzykliwych, jak i melodyjnych partiach. W połączeniu z rapowaniem Mike’a Shinody znów możemy odczuć tę magię, za którą pokochaliśmy Linkin Park.
Linkin Park powrócili do ciężkiego metalcore’owego brzmienia solidnie podlanego elektroniką. Są także spokojniejsze fragmenty, w sam raz na listy przebojów, jak "Good Things Go" czy "Over Each Other". Emily Armstrong nie próbuje wejść w buty Chestera, jest sobą i to daje nadzieję, że nie jest to jednorazowy wyskok, a skład na wiele lat.
Grzegorz Dusza
Warner Music