W 2007 roku W.A.S.P. wydało płytę, która zszokowała metalowy świat. Nie ma co się dziwić, przecież będący w stanie ciągłej aktywności zespół, ostatni taki dobry album wydał 15 lat wcześniej. Dzisiaj, po "Dominatorze" nadszedł czas na "Babylon".
Czternaste studyjne dokonanie W.A.S.P. nie jest już taką rewelacją, choć utrzymuje poziom, którego jeszcze w połowie bieżącej dekady nie spodziewalibyśmy się po weteranach z Miasta Aniołów. Festiwal równych kompozycji przerywa cover utworu Deep Purple "Burn", któremu nie można nic zarzucić pod względem wykonania, jednak psuje klimat całości albumu. Drugi cover ("Promised Land" Chucka Berry'ego, bardziej znany z wykonania Elvia Presleya) umieszczony jest na końcu płyty, co jest sensowniejszym rozwiązaniem, jednak potęguje uczucie niedosytu. W końcu na albumie mamy tylko siedem prawdziwie premierowych kompozycji. Prawdopodobnie gdyby nie "Dominator", dzisiaj nad "Babylonem" moglibyśmy się rozpływać. Niestety dwa lata temu W.A.S.P. popełniło na tyle ważny album, że obecnie, zupełnie jak na początku lat 90-tych, więcej wymagaliśmy od tego kwartetu.
M. Kubicki
Demolition