Z cyklu: czego to Japończycy nie wymyślą. Melodyjny death metal śpiewany przez dziewczątka rodem z anime. Jeśli to dla was za dużo, przestańcie czytać ten tekst.
Jeśli ktokolwiek z was mocno interesuje się nowinkami technicznymi, z pewnością wie, że każda moda rodzi się w Japonii. Później podchwytują ją Stany Zjednoczone, które przenoszą ją na cały świat. Magnetowid i telewizor plazmowy to tylko pierwsze skojarzenia, które przychodzą mi do głowy. Życzę sobie z całego serca, by wynalazek pod tytułem: "młode bajkowe laski śpiewają metal" pozostał tylko na wyspach na Oceanie Spokojnym. To zjawisko z cyklu "dowcip, który należy opowiadać tylko raz".
Obiecałem sobie jednak, że do recenzji tej płyty podejdę bez żadnych uprzedzeń, bo w końcu przez tyle lat siedzenia w muzyce rozrywkowej nabrałem sporego dystansu do wszelkich wynalazków, które na pierwszy rzut ucha zapowiadają się karkołomnie. Ten należy do tych najdziwniejszych. Choć z drugiej strony metal oznacza brak kompromisów i pokory, więc niby dlaczego w ten schemat nie miałby się wpisać trzy aniołki opakowane w muzykę gitarową?
Płyta "Metal Resistance" rozpoczyna się od zaskoczenia - potężny heavymetalowy riff, blasty, jakiś growl w tle... I nagle na scenę wychodzą trzy koleżanki czarodziejki z księżyca, które śpiewają niczym Arianna Grande sparowana z Rebeccą Black. Żart kontynuowany jest w kolejnych kawałkach. "Awadama Fever" wiedzione jest przez drum`n`bassowy drive oraz riff grany na obniżonym stroju gitar. I nagle bum - znowu one. I wiecie co? Nie mam pojęcia, co o tym sądzić.
Babymetal z pewnością nie powstał po to, by traktować ten zespół poważnie i podchodzić do niego ze spiętym z oburzenia tyłkiem. To po prostu kolejna ciekawostka, którą pomysłowi Japończycy próbują spieniężyć i - jak patrzę na dane sprzedażowe - całkiem nieźle im idzie. Co warte podkreślenia, ktoś naprawdę przysiadł nad tym, by do udziału w projekcie zaprosić sprawnych muzyków i dobrych speców od brzmienia. Ba, główne bohaterki tego szaleństwa także śpiewają zawodowo, czysto, melodyjnie. Stąd wysoka ocena za nagranie.
Jednak - i tu usprawiedliwiam niską za punkt "wykonanie", przyznawany u nas za wartość artystyczną - zaproponowane przez Babymetal połączenie to coś więcej niż mezalians. To seria kopnięć w jaja, które podobać się mogą koleżkom z Jackassa, ale nie prostemu chłopakowi z południa Polski. Fenomen trio gwałci moje poczucie estetyki, skłania mnie do buntu i każde krzyczeć: "nie o taki metal nic nie robiłem!"
Fajnie, że mamy wolność artystyczną. Spoko, że ludzie na całym świecie mają prawo do wypowiadania się dokładnie w taki sposób, na jaki mają ochotę. Ale jeśli wymieszasz kiełbasę ze zsiadłym mlekiem (obie potrawy mega smaczne!) na drugi dzień skończysz z biegunką. Ja właśnie choruję.
Jurek Gibadło
Ear Music
Mystic