The Freuders powracają z trzecim albumem, tym razem zaśpiewanym wyłącznie po polsku. Tytuł albumu "Blurgot" jest wypadkową dwóch terminów – literackiego blurb (krótka notka wydawnicza na winiecie książki) oraz polskiego bełkot.
Teksty są nieoczywiste, stwarzające szerokie pole do interpretacji, w swojej wymowie dość pesymistyczne. The Freuders grają mocno i masywnie brzmiącego rocka, ale ich muzyka nie jest jednoznaczna. Sporo tu udziwnień i nawiązań do różnej stylistyki.
Na singiel trafił "Galeon" – kawałek w stylu stoner rocka z wyrazistym riffem i mięsistym brzmieniem. "Anomalie" bliskie są estetyce space rocka, a "Twang" nawiązuje do nowej fali. W łagodnym "Riffus Chrystus" The Freuders wędrują w stronę rocka progresywnego.
W "Barwach wojny" obok prog rocka mamy jeszcze hip hop. Najprzystępniej zabrzmiał rytmiczny "Syndrom Sztokholmski" z krótką gitarową solówką. Dla przeciwwagi, najbardziej zagmatwanym muzycznie utworem jest zamykający album "Anamnesis IV", wyraźnie inspirowany twórczością Tool.
Różnorodność jest niewątpliwe zaletą albumu "Blurgot". Słucha się go z przyjemnością, bez uczucia niedosytu, choć trwa zaledwie pół godziny. Przydałoby się jednak nieco więcej melodyjnych, zapadających w pamięci motywów.
Grzegorz Dusza
Mystic