Jeśli szukacie odpoczynku dla uszu, kojących dream- popowych kompozycji, które świetnie sprawdzą się podczas weekendowego leniuchowania na działce, to śmiało możecie wybrać "Bloom", najnowsze dzieło duetu z Baltimore.
Beach House wciąż podążają ścieżką obraną na początku działalności i konsekwentnie - co dwa lata - wydają płyty o bardzo zbliżonej stylistyce. Porównując "Bloom" do "Teen Dream" wydanego w 2010 roku, naprawdę trudno doszukać się wyjątkowych róznic. Nie jest to jednak wada, gdyż Victoria Legrand i Alex Scally świetnie czują to, co robią, i mimo podobieństw do dotychczasowych wydawnictw, płycie "Bloom" na pewno nie można zarzucić wtórności.
Jest może nieco bardziej energicznie i mniej sennie - perkusja w utworze "Myth" czy gitary w "The Hours", mimo dream-popowej konwencji, zdecydowanie ożywiają, ale jednocześnie wciąż pozwalają nam leniwie bujać w obłokach podczas słuchania. "Bloom" to kolejna dobra, a przede wszystkim bardzo równa płyta zespołu spod szyldu Sub Pop. Szczególnie dobra podczas "kryzysu dnia następnego", gdy wszyscy tak strasznie głośno tupią...
M. Kubicki
Sub pop