Duet Goldfrapp nagrał płytę zupełnie różną od poprzedniej "Supernature". Grupa już nie szokuje mechanicznym rytmem i glam-rockowym wokalem. "To połączenie naiwnego angielskiego folkloru z odrobiną horroru i blaskiem kalifornijskiego słońca na dokładkę." - tak o nowym albumie mówi wokalistka Alison Goldfrapp.
Brytyjczycy najwyraźniej złagodnieli. Na płycie panuje sielska atmosfera, a aranżacje bardziej kojarzą się z folkiem i easy listening niż taneczną elektroniką.
Uderza atmosfera spokoju i zadumy. Do tego dochodzi "filmowa" melancholia głosu Alison i zwiewność melodii, jak u Air. Całość jest tak ulotna i nierealna, że po wysłuchaniu albumu zdawało mi się, że ta muzyka tylko mi się przyśniła.
Grzegorz Dusza
MUTE / EMI