Mam nadzieję, że fani najbardziej znanej Islandki na świecie nie zjedzą mnie za te słowa, bo naprawdę Natalia Grosiak nieodparcie kojarzy mi się z bardzo wczesnymi dokonaniami Björk. Drugi album wrocławian to jest to, czego najbardziej oczekiwałem po Mikromusic: pozostania przy mini(mikro?)maliźnie, przy jednoczesnym słyszalnym zewsząd rozwoju.
Ciepły i słodki głos Natalii sprawia, że "Sennik" to taka trochę dobranocka, ale za to najprzyjemniejsza, wyzwalająca na twarzy uśmiech od ucha do ucha. Gdyby cisza była dźwiękiem, pewnie właśnie tak by brzmiała. Tymczasem nazywa się to profesjonalnie mieszanką funky i jazzu, w jakże sennym klimacie.
Strzałem w dziesiątkę okazuje się więc data premiery - tuż przed największymi mrozami, w które to śnieg stopi się nie tylko dzięki głosowi Natalii, ale i równie miło otulającej ducha gitarze Dawida Korbaczyńskiego i całej reszcie instrumentarium. Pozostaje tylko oczekiwać, że na tym nie koniec, bo lubię czekoladowe przysmaki. Następnym razem poproszę w wersji eksperymentatorskiej: na gorąco i ostro - z chili. Chętnie bym tego spróbował. Dawidzie, Natalio... co wy na to?
M. Kubicki
ROCKERS PUBLISHING