Dziesięć lat po bestsellerowym, debiutanckim albumie "Come Away With Me", Norah Jones wydała nową płytę "Little Broken Hearts". Razem z Brianem Burtonem, znanym także pod scenicznym pseudonimem Danger Mouse, napisała dwanaście piosenek w nastrojowym stylu, który znamy z wcześniejszych albumów.
Dzięki nowemu producentowi, który stworzył brzmienie grupy Gnarls Barkley, współpracował z Beckiem, Gorillaz i The Black Keys, nowa Norah Jones jest już jednak inną wokalistką.
Wcześniejsze jej albumy miały nieco staroświecki sznyt z jazzującym akompaniamentem. Na okładce Norah widnieje we fryzurze mod bob stylizowanej na plakat filmu "Mudhoney". Nawiązuje do niego brzmienie płyty. Jest tu nastrój new romantic, coś z Ultravox, ale wzbogacony o liczne "amerykańskie" smaczki: gitary, instrumenty klawiszowe i prawdziwe instrumenty perkusyjne.
Największym atutem albumu "Little Broken Hearts" jest głos Norah Jones, który nic nie stracił na atrakcyjności, czaruje jak przed laty. Płyta jest sugestywnie relaksująca, pasuje idealnie do letnich wieczorów przy szeroko otwartym oknie. Ważne, że artystka nie obawiała się zmienić stylu swej muzyki. Choć na żywo z pewnością nie da się odtworzyć magii tego brzmienia.
Grzegorz Dusza
BLUE NOTE/EMI