Czas powstania albumu zbiegł się z oczekiwaniem na przyjście na świat dziecka frontmanki zespołu - Beli Komoszyńskiej. To zdeterminowało tematykę tekstów, które sprowadzają się do jednego słowa - miłość.
Ich autorka prezentuje ją w najróżniejszych odmianach, od pierwszego romantycznego uniesienia po tę dojrzałą - małżeńską i rodzicielską. To uczucie, które nigdy nie wygasa i zawsze warto je pielęgnować, bo wszystko wokół staje się wówczas piękniejsze.
Wszystkie piosenki zostały zaśpiewane po polsku, co dobrze wpłynęło na jednorodność materiału. Sorry Boys jeszcze nigdy nie brzmieli tak przebojowo. Kilka utworów z miejsca wciska się do głowy, jak "Jesteś pragnieniem", "Niedziela", "Warszawa czeka" i "Dobrze, że jesteś". Bela Komoszyńska przypomina w nich nieco Florence Welch, choć barwa jej głosu jest bardziej subtelna.
Uwagę zwraca bardzo plastyczne gitarowo-syntezatorowe brzmienie, wzbogacone smyczkami i takimi nietypowymi instrumentami, jak harfa, cymbały czy kalimba. Jednym z najpiękniejszych momentów na płycie jest piosenka "Carmen" z gościnnym udziałem Kayah. Wyciszony utwór z etnicznymi naleciałościami przenosi słuchacza w niebiańskie rejony.
"Miłość" Sorry Boys to czarowna, "babska" płyta, choć takie szufladkowanie nie ma większego sensu, bo każdy może odnaleźć tu cząstkę siebie.
Grzegorz Dusza
Mystic