Kiedy w 1997 roku Jack White zakładał The White Stripes, nikt się nie spodziewał, że czerwono-biały dwuosobowy zespół stanie się najważniejszą formacją pierwszej dekady XXI wieku, a sam White zostanie okrzyknięty muzycznym geniuszem.
The White Stripes zakończyli działalność, ale Amerykanin na brak zajęć z pewnością nie może narzekać. Wraz z grupą przyjaciół z Nashville powołał do życia zespół The Raconteurs, współtworzył inny rockowy projekt The Dead Weather, zrealizował albumy Loretty Lynn i Wandy Jackson. Teraz przyszedł czas na pierwszy w karierze, od dawna odkładany album pod własnym nazwiskiem. Muzycznie nie ma tu żadnych niespodzianek. To równie dobrze mogłaby być płyta firmowana nazwą The White Stripes albo The Raconteurs.
Ognisty rock`n`roll z mocnym gitarowym riffem "Sixteen Saltreens" to jeden z najlepszych kawałków, jakie wyszły spod jego ręki. Zakręcone rockowe granie słyszymy we "Freedom at 21". Upodobanie do tradycyjnego country zdradza "Blunderbuss", a do rhythm`n`bluesa "I`m Shakin". Fortepianowy "Trash Tongue Talker" to najprawdziwsze honky-tonk.
Grzegorz Dusza
XL Recording s/Sonic