Specjalna EP "Kocytean" to niewątpliwie kolekcjonerska gratka dla fanów Katatonii. 12-calowy winyl zawiera kilka rzadkich utworów wydanych albo na EP-kach (lub ich specjalnych wydawniach) oraz strony B singli.
Dla zwolenników Szwedów lwia część tego wydawnictwa nie jest zaskoczeniem - zwłaszcza że "Unfurl" czy "Sold Heart" pokochali wszyscy bez wyjątku w dniu ich publikacji na innych nośnikach. Zatem najbardziej łakomym kąskiem pozostaje reszta tego nietuzinkowego albumu.
Cztery pozostałe utwory, tutaj z naciskiem na "Ashen" będący żywcem wyjęty z "Night is the new day" oraz - o dziwo - całkiem wściekłe "Second" to creme de la creme Katatoni w Katatonii. Dziwi brak owych kompozycji na regularnych wydawnictwach, zwłaszcza że nie odstają poziomem od utworów wchodzących w skład longplayów Szwedów. Co więcej, owa dwójka zaskakuje zarówno pięknem, jak i agresją.
Przecież stricte metalowa praca sekcji rytmicznej w połączeniu z wokalami Renkse i pozbawioną przesteruj gitarą to niemal znak rozpoznawczy zespołu, a jednak z jakiegoś powodu te utwory nie weszły na longplay`e. Szkoda, bo siła tkwiąca w tych nagraniach jest większa niż niektórych szlagierowych kompozycji. Cóż, jak się nie raz okazało, bonus robi większe wrażenie niż danie główne i nie inaczej jest tym razem.
Jedyne co mnie boli, to fakt, że całość wydano w limitowanym winylu, a wersja cyfrowa jest dodatkiem. Nie wiem jak wy, ale chciałbym mieć ten placek w wersji CD. Moim zdaniem jest to bardzo dobra składanka utworów, które doskonale uzupełnią chłodniejsze, samotne wieczory albo krótsze spacery.
Kontemplacyjny charakter "Kocytean" oraz intymne teksty Renksego nie pozwalają przejść obok tego zestawu zupełnie obojętnie. Jeśli czytelniku kiedykolwiek żywiłeś mocne uczucia do tego zespołu, a z jakiegoś powodu po "Viva Emptiness" przestałeś, daj Katatonii jeszcze jedną szansę. Czas spędzony z "Kocytean" napawać będzie smutkiem... i błogością.
Grzegorz "Chain" Pindor