Takie płyty jak "Rozpaczliwie wolny" przypominają człowiekowi, po co został stworzony rock. Na świecie ciągle bowiem pojawiają się kapele, które chcą dzięki tej muzyce przekazać coś istotnego. Dzięki płycie "Rozpaczliwie wolny" do tego grona, moim zdaniem, dołącza jeleniogórski Leniwiec.
Misją grupy było przypomnienie/przedstawienie słuchaczom postaci Edwarda Stachury - wybitnego poety, który pięknie i przekonująco pisał o życiu, młodości, wolności i ludzkich lękach. O ile w kręgach poezji śpiewanej czy na co lepszych lekcjach języka polskiego zmarły przedwcześnie artysta się pojawia, o tyle u rockmanów jest go zatrważająco mało (a właściwie w ogóle go nie ma).
Leniwiec wybrał więc dwanaście utworów Stachury i postanowił ułożyć do nich melodie. W efekcie otrzymujemy płytę, która aranżacyjnie nie odbiega od dotychczasowych dokonań tej ekipy, ale jednocześnie pięknie przedstawia nam postać poety - dominuje punk rock, który raz jest bardzo skoczny ("Nie rozdziobią nas kruki"), a gdzie indziej rozpędzony i zadziorny ("Nie brooklyński most").
Nie brakuje tu także cieszącego dubowym basem reggae "Confiteor", a nawet trochę przaśnych, ogniskowych akcentów (skrzypki, flet, akustyczna gitara) w rodzaju "Opadły mgły, wstaje nowy dzień". Leniwiec spisał się więc bez zarzutu i mam nadzieję, że krążkiem "Rozpaczliwie wolny" natchnie inne rodzime formacje do próby zmierzenia się z utworami polskich poetów.
Jurek Gibadło
Mystic Production