Przez dwa wieczory 12 i 13 kwietnia 2013 r. dwadzieścia tysięcy fanów zgromadzonych w nowojorskiej hali Madison Square Garden oklaskiwało najlepszych gitarzystów świata. Tam odbył się czwarty Crossroads Guitar Festival, któremu patronuje Eric Clapton.
Imprezy odbywają się co trzy lata. Dochód z festiwalu jest przekazywany na ośrodek leczenia uzależnionych Crossroads Centre na karaibskiej wyspie Antigua. Clapton, sam niegdyś uzależniony od alkoholu i narkotyków, jest pomysłodawcą i założycielem tego ośrodka razem z The Priory Hospitals z Londynu i Transitional Hospitals z Newady.
- Festiwal Crossroads spełnił moje marzenie, by zebrać wybitnie utalentowanych muzyków na jednej scenie. To artyści, których cenię i szanuję – podkreśla Eric Clapton na oficjalnej stronie imprezy. Zgodnie z tradycją festiwali, występy są w znacznym stopniu improwizowane. Publiczność zna wcześniej ok. trzydzieści nazwisk zapowiedzianych przez organizatorów. Muzycy pojawiają się w różnych konfiguracjach, także w takich, w których nigdy wcześniej nie występowali. Są też niespodzianki.
Pierwszy dzień 4. Crossroads Guitar Festival 12 kwietnia 2013 r. rozpoczął Eric Clapton śpiewając swój największy przebój "Tears in Heaven". Towarzyszył mu gitarzysta Andy Fairweather Low z zespołem, który następnie zaintonował własny, dynamiczny bluesowy temat "Spider Jiving". Niespodziewanie dołączył do nich gitarzysta country Vince Gill i wszyscy razem zaśpiewali kompozycję Claptona "Lay Down Sally".
Łatwo rozpoznawalne brzmienie organów Hammonda wywołało burzę braw dla legendarnego Bookera T. Jonesa i jego kompozycji "Time is Tight". Towarzyszył mu zespół z gitarzystą Steve`em Cropperem. Relacja z koncertu przerywana jest zwierzeniami muzyków i ich pierwszych kontaktów z legendami bluesa. Miło też popatrzeć na wnętrze starego "piecyka" z lampowym wzmacniaczem i głośnikami alnico.
Kiedy do Bookera T. dołączają: Steve Cropper, Keb` Mo`, Blake Mills, Matt "Guitar" Murphy i ALbert Lee, scena zamienia się w wielkie jam session. Temat "Born Under A Bad Sign" śpiewa oczywiście Keb` Mo`. Nie mogło zabraknąć radosnego tematu Bookera T. "Green Onions" na koniec jego występu.
Kiedy na scenę wychodzi The Robert Cray Band, płyną z głośników czyste, bluesowe dźwięki. Do Craya dołączają dwaj giganci: B.B. King i Eric Clapton oraz Jimmie Vaughan. Wszyscy śpiewają i grają standard "Everyday I Have the Blues". Jakież to zachwycające solówki i niezwykłe, różne brzmienia gitar. Wystarczy, że B.B. King szarpnie jedną strunę, a nawet nie patrząc w ekran wiemy, że to on. "Nobody Loves Me..." podśpiewuje sędziwy król bluesa.
Na scenie zostaje sam Sonny Landreth, który jakimś cudem potrafi grać za dwóch. Mało u nas znany, a znakomity gitarzysta Doyle Bramhall II śpiewa razem z ciemnoskórą Alice Smith własny utwór "Cry". Później dołącza do niego wokalista, gitarzysta Citizen Cope i razem wykonują przebojowy temat "Bullet and a Target".
Gitarowy pojedynek Doyle toczy z Garym Clarkiem Jr. Pokaz gitarowej, jazzowej wirtuozerii daje Earl Klugh. Zupełnie inne spojrzenie na improwizację prezentuje Kurt Rosenwinkel. Po jednym utworze wychodzi do niego Eric Clapton i razem grają "Big Road Blues". Śpiewa już tylko sam Clapton. Gary Clark Jr. okazuje się znakomitym showmanem grając i śpiewając solo. Stopami uruchamia zaś czynele i stopę walącą w bęben.
Gwiazdą wieczoru jest niewątpliwie John Mayer śpiewający własną kompozycję "Queen of California", a z Keithem Urbanem "Don`t Let Me Down" Lennona i McCartneya. Finał pierwszego dnia festiwalu należy do Buddy`ego Guya grającego fenomenalne solo. To jednak nie koniec. Po nim wychodzi na scenę legenda białego bluesa The Allman Brothers Band z gościnnym udziałem Erica Claptona i Dereka Trucksa. To już jam session na niebiańskim poziomie.
Drugi dzień festiwalu jest nie mniej emocjonujący, chociaż nie wszyscy wykonawcy się powtarzają. Sensacją jest wspólny występ grupy Los Lobos z Robertem Crayem. Kiedy na scenę wychodzą: Greg Allman, Derek Trucks i Haynes, publiczność jest zachwycona, bo słyszy rockowy temat nieobecnego w tej edycji festiwalu Neila Younga "The Needle and the Damage Done".
Jeszcze większy aplauz wzbudza dawny hit "Midnight Rider". Vince Gil, Keith Urban i Albert Lee popisowo wykonują "Tumbling Dice" Stonesów. Fantastyczny duet stworzyli Taj Mahal i Keb` Mo`. Klasą dla siebie okazał Jeff Beck, a w ostrym rockowym stylu zagrał ze swoim zespołem Gary Clark Jr. Dla mnie prawdziwe odkrycie.
Niezapowiedziany w programie gitarzysta Stonesów Keith Richards wywołał szał na widowni, ale słychać było też gwizdy. Richards zagrał i zaśpiewał w duecie z Erikiem Claptonem bluesowy standard "Key To the Highway" i zszedł ze sceny, by ustąpić miejsca Robbiemu Robertsonowi. Starzy przyjaciele bawili się doskonale, aż miło było popatrzeć na zniszczone rock and rollem twarze. Blues wydaje się żłobić na twarzach płytsze bruzdy.
Drugi wieczór zakończyły standardy: "Crossroads" Roberta Johnsona i "Sunshine of Your Love" w wykonaniu Claptona. W wielkim finale bluesowego święta wystąpili chyba wszyscy, którzy byli za sceną. Znakomity temat Joe Cockera "High Time We Went" to najlepsze zwieńczenie Crossroads Guitar Festival. Następny festiwal za trzy lata.
Marek Dusza
RHINO/WARNER