23 lata - tyle do roku 2007 musieli czekać fani grupy Scorpions na ich powrót do formy. "Humanity Hour I" było rewelacyjnym materiałem opartym na genialnych kompozycjach i wartej pięciu gwiazdek produkcji. Niestety, Mikael Andersson i Martin Hansen pozbawili "Sting In The Tail" tych elementów, które sprawiły, że poprzednim albumem można się było zachwycać bez końca.
Mimo braku rewelacji, kompozycje są solidne. W większości przypadków to czyste i proste piosenki z pogranicza hard i soft rocka. Pozostaje w świadomości przekonanie, że gdyby ktoś inny zajął się tym materiałem, mogłoby powstać dzieło na miarę największych płyt Scorpionsów. Taką niewykorzystaną szansą jest choćby piosenka "Lorelei". Scorpions kończą karierę albumem, który zdecydowanie nie jest skazą na jego dyskografii, jednak pozostanie na pewno lekki żal, że ta historia nie została odpowiednio zakończona.
M. Kubicki
SONY