Minęło ponad 10 lat od premiery ostatniej płyty Skunk Anansie, a podczas słuchania "Wonderlustre" ma się wrażenie, że zbyt wiele się nie zmieniło. Choć wszyscy muzycy zdają się być starsi, a w liderce grupy nie czuć tak wyraźnie zarysowanej rebelii wobec świata, zespół nadal daje rockowego czadu.
Dobrze znane brzmienie brytyjskiej formacji zostało w kilku utworach ubarwione pewnymi ciekawostkami. Swingowo jest w "It Doesn't Matter", tanecznie w "The Sweetest Thing", ale poza tymi detalami i brakiem mocniejszych kawałków w duchu "On My Hotel T.V." czy "We Don't Need Who You Think You Are", Skunk Anansie nie zmieniło radykalnie swojego stylu. "Wonderlustre" to bardziej nostalgiczne wołanie do rocka alternatywnego lat 90. niż gatunkowy zryw nowej dekady. Kolejne utwory udowadniają, że rock i pop mogą bez przeszkód istnieć w symbiozie, łącząc choćby tematy polityczno-społeczne z bardzo melodyjnym graniem. Czy mogliśmy oczekiwać więcej? Jak zawsze tak. Ale "Wonderlustre" to po prostu fajny krążek, a przecież darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.
M. Kubicki
Warner