Miłośnicy filmów grozy stanowią całkiem sporą grupę kinomaniaków, jednak w przypadku muzyki wielbiciele strachu to ciągle niszowa grupa i nikt, kto do niej nie należy, do "The Seer" nie powinien nawet podchodzić.
Michael Gira nie idzie tutaj na jakiekolwiek kompromisy, dostarczając swoim fanom dwie godziny mrocznych dźwięków, z czego 1/4 to tytułowa kompozycja, mogąca stanowić ścieżkę dźwiękową do najgorszych, nocnych koszmarów.
Do realizacji swojego celu artysta wykorzystuje wszelkie możliwe środki, nawet tak niespodziewane jak gościnny udział Karen O w pięknym, a zarazem przeszywająco smutnym "Song For A Warrior".
Imponująca na "The Seer", jest rozpiętość gatunkowa, która faktycznie, jak twierdzi sam sztukmistrz, jest podsumowaniem wszystkiego, co przez 30 lat mieliśmy okazję od Swans usłyszeć. Jest tu i neofolk ("The Wolf"), i noise rock ("Avatar"), a nawet post-rock ("A Piece Of The Sky" z 10-minutowym, drone'owym wstępem).
Duże wrażenie robi także głos Michaela Giry starzejący się niczym najlepsze wino, będący obecnie na etapie gdzieś pomiędzy Davidem Tibetem a Nickiem Cavem. Niech tylko przed odsłuchem każdy się dobrze zastanowi, czy chce takiego przewodnika po katastrofizmie ludzkiej egzystencji.
M. Kubicki
YOUNG GOD