Hey jest jednym z tych nielicznych zespołów, którego muzyka cały czas ewoluuje. Jak wielką przeszli metamorfozę, wystarczy porównać debiutancką płytę "Fire" z surową odmianą grunge`u i wydaną cztery lata temu "Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan" wypełnioną sporą porcją elektroniki i eksperymentów.
Najnowszy album "Błysk" powinien zadowolić fanów obu wcieleń grupy. Z jednej strony Hey wciąż eksperymentuje z brzmieniem, z drugiej – powrócił do prostszych form i gitarowych brzmień. Doskonałym przykładem jest tu singlowy "Prędko, prędzej" z trudnym do rozpoznania śpiewem Nosowskiej, elektronicznym beatem i mocną rockową solówką Żabiełowicza.
Intrygująco wypada otwierający album tytułowy "Błysk", w którym Kasia Nosowska recytuje dość ponury tekst na tle transowych dźwięków gitary. Liderka zespołu wciąż rozwija się wokalnie, poszukuje nowych barw, bawi się nie tylko słowem, ale i swoim głosem. W "Ku słońcu" Hey przybliża się brzmieniowo do najważniejszej obecnie grupy Queens of the Stone Age.
W "Hej hej hej" oraz "I tak w kółko" blisko im do rockowej alternatywy. Z kolei "Cud", ze względu na początek, może się kojarzyć z "Imagine" Johna Lennona. "Błysk" to kolejna perła w bogatej kolekcji płyt szczecińskiej grupy.
Grzegorz Dusza
KAYAX