Nie jestem zwolennikiem ponownego nagrywania piosenek. Wolę słuchać ich w takiej wersji, w jakiej je poznałem i zapamiętałem. Towarzyszyły im wówczas emocje i zdarzenia, które na trwałe wryły się w pamięć.
W przypadku grupy Hey zostałem jednak bardzo pozytywnie zaskoczony. Nowe wersje wielu piosenek brzmią po prostu lepiej, szczególnie tych z pierwszego okresu działalności, kiedy zespół sypał przebojami jak z rękawa, ale jego brzmienie było jeszcze dość surowe, a głos Nosowskiej o wiele bardziej drapieżny.
Hey świętuje jubileusz 25-lecia i w ramach prezentu dla fanów przygotowała dwupłytowy album z najważniejszymi piosenkami w swoim dorobku. Postawili na te, które już raz się sprawdziły. Nagrali na nowo prawie wszystkie single, piosenki znane i lubiane, dobrze odbierane na koncertach.
Do współpracy zaprosili dwóch producentów, którzy na przestrzeni lat współtworzyli brzmienie zespołu - Leszka Kamińskiego i Marcina Borsa - każdemu z nich powierzając jedną z płyt. Teraz za nimi pożegnalna trasa koncertowa i rozbrat z muzyką w wydaniu zespołowym. Miejmy nadzieję, że niezbyt długi i że powrócą pełni energii i z nowymi pomysłami.
Grzegorz Dusza
KAYAX