Po pięcioletniej przerwie powraca z nową płytą jeden z najsłynniejszych duetów w dziejach rocka - The Black Keys. Dan Auerbach i Patrick Carney potrzebowali odpoczynku, a przerwa zdecydowanie im pomogła.
Po mozaikowym albumie "Turn Blue" nagrali dzieło jednorodne stylistycznie, osadzone w klasyce rocka z elementami metalu, bluesa, boogie i psychodelii. Płytę zadedykowali zmarłemu w ubiegłym roku amerykańskiemu bluesrockowemu gitarzyście Glennowi Schwartzowi, który był wielką inspiracją dla Auerbacha.
Nowe piosenki The Black Keys ujmują prostotą i surowym brzmieniem. "Let’s Rock" to powrót do radosnego rock'n'rollowego grania, bez owijania w bawełnę. Do nagrań podeszli bez żadnych przygotowań, niemal z marszu, a wszystkie utwory powstały w trakcie pracy nad płytą. Ta spontaniczność ujawnia się w każdej piosence.
To jednak zbyt doświadczeni muzycy, by pozwolić sobie na jakieś niedociągnięcia. Wszystko jest pod kontrolą, nawet sami zajęli się produkcją (poprzedni album realizował słynny Danger Mouse). Nie brakuje na płycie nośnych riffów, gitarowych solówek, przesterów, które zawsze decydowały o unikalnym brzmieniu zespołu. Nie brakuje także przyjemnych dla ucha melodii, choć przeboje nie są domeną amerykańskiego duetu.
Grzegorz Dusza
Warner