Szczyt popularności The Smashing Pumpkins przypada na lata 90. i okres dominacji grunge`u. Byli stawiani obok Nirvany, Pearl Jam i Soundgarden, choć ich muzykę cechował o wiele większy eklektyzm i inwencja melodyczna. Najlepiej pokazuje to ikoniczny dwupłytowy album "Mellon Collie And Infinitive Sadness".
Po latach grupa The Smashing Pumpkins znów powraca do dwupłytowej formuły, prezentując dwadzieścia premierowych piosenek. Wiem, że dla artysty każda z kompozycji jest tą ukochaną, jednak lepiej byłoby, gdyby lider formacji Billy Corgan dokonał selekcji nagrań.
Mamy tu sporo bardzo dobrych piosenek, ale w tak dużej dawce trudno ogarnąć cały materiał. Sprawdza się tu natomiast metoda na chybił trafi ł z losowym doborem numerów do odtwarzania.
W realizacji albumu "Cyr" wzięło udział trzy czwarte oryginalnego składu. Obok charyzmatycznego lidera pojawili się także gitarzysta James Iha oraz jeden z najlepszych rockowych perkusistów świata, Jimmy Chamberlin. Składu dopełnił drugi gitarzysta Jeff Schroeder.
Obecność aż trzech muzyków grających na gitarach sugerowałaby, że powstał mocny rockowy album. Nic bardziej mylnego. Z wszystkich płyt zespołu ta brzmi najbardziej popowo i elektronicznie. Piosenki nawiązują do synthpopu oraz zimnej fali lat 80. i do zwolenników takich klimatów najlepiej przemówi najnowsze dzieło Amerykanów.
Grzegorz Dusza
Martha`s Music