Aż wierzyć się nie chce, że osiemdziesięcioletni właściciel najpotężniejszego głosu na światowej scenie rozrywki był jako nastolatek dotknięty gruźlicą. Od dekady Jones zachwyca nadal nie tylko mocą, czystością i skalą swego barytonu, ale przede wszystkim pełnią wyrażanych śpiewem ekspresji.
Przyczyniło się do tego nawiązanie ścisłej współpracy Jonesa z rockowym producentem i gitarzystą Ethanem Johnsem, który zaproponował mu akompaniament małego zespołu, a porzucenie towarzystwa dużych orkiestr.
"Surrounded by time" to już czwarty album utrzymany w tym kameralnym, ale jakże pełnym emocji stylu, do którego niezwykle starannie wybrano piosenki. Są to najczęściej interpretacje kompozycji znanych, ale niegoszczących na szczytach list przebojów, którym Jones nadał prawdziwie ożywczy charakter.
Każdy z utworów jest utrzymany w zróżnicowanej estetyce zarówno wokalnej, jak i aranżacyjnej. Bodaj najmocniejsze wrażenie wywołuje nagrana – podobno za pierwszym podejściem – piosenka "This Is the Sea" grupy Waterboys.
Po mistrzowsku budują tu napięcie gitara akustyczna, głos Toma Jonesa i organy, by po momencie wyciszenia uderzyć pełną mocą morskiej fali i gładko rozpłynąć się w finale. Śpiewem i melodeklamacjami Jonesa można delektować się jak długo dojrzewającym whisky.
Cezary Gumiński
EMI/Universal