Polska to jest taki dziwny kraj, że często dzieje się w nim coś zupełnie innego niż w każdym innym zakątku globu. Tak też się stało w przypadku reakcji na książkową trylogię "Zmierzch". Przeznaczona dla sfrustrowanych nastolatek, płytka historyjka o miłości wampira do młodej dziewczyny zyskała w naszym kraju głównie uznanie kobiet w średnim wieku.
Seria cieszyła się dużym powodzeniem, więc postanowiono nakręcić film. Niestety o jego recenzowanie nie pokuszę się, gdyż po raz drugi w historii moich wycieczek do kina udało mi się zasnąć podczas seansu (pierwszy raz to był pościg po autostradzie w drugiej części Matrixa). No a skoro mamy już książkę i film, to wiadomo, że i na soundtracku trzeba było zarobić...
W związku z tym, że do kin trafia druga część "Zmierzchu", postanowiono także uraczyć nas kolejną ścieżką dźwiękową. Ostatnio na topie na całym świecie jest indie rock, więc bez względu na to czy mamy do czynienia z romantyczną komedią czy horrorem, pazerni wydawcy stawiają gdzie popadnie właśnie na ten gatunek muzyczny.
Nie mogło na takiej kompilacji zabraknąć gwiazd, a są one tutaj reprezentowane przez takie tuzy jak Death Cab For Cutie, Black Rebel Motorcycle Club, Grizzly Bear czy najbardziej lubiane z tego zestawu w naszym kraju: Editors. Składanka momentami odbija w niewiele, ale jednak oddalone rejony muzyczne, przez zaproszenie takich gości jak Thom Yorke, The Killers czy Muse nie wpływa to jednak diametralnie na melancholijny klimat całości.
Wybrane utwory są bardzo "bezpieczne", ocierają się wręcz o pop i są największymi pewniakami, jakie można było sobie wyobrazić dla gawiedzi zasłuchanej w komercyjnych rozgłośniach radiowych. Żaden utwór szczególnie nie wybija się ponad inne. Ot, jest to składanka piosenek, które z powodzeniem mógłby przypadkiem sklecić każdy fan indie rocka w luźniejszy dzień. Muzyka jest również dowodem na to, że druga odsłona filmu nie zamierza być mroczniejsza od pierwszej. Zapowiada się kolejna chwytająca za serce historia dla romantycznych pseudo-gothek. Już chyba nawet w "Draculi 2000" było więcej mroku.
Ścieżka dźwiękowa do "Księżyca W Nowiu" (matko jedyna!) mogłaby nawet być ciekawą propozycją dla niewymagających indie chłopców i dziewczynek, gdyby nie drobny szczegół. W tym roku na rynku pojawiła się genialna kompilacja "Dark Was The Night", która zbierała 31 rewelacyjnych kompozycji gatunku i, o dziwo, nie potrzebowała Roberta Pattinsona do bycia wyjątkową.
M. Kubicki
Warner Music Poland