Widząc bowiem kolumnę Reference 207 pięciodrożną, sześciogłośnikową, z dwoma 10-calowymi niskotonowymi widzimy obraz potęgi i braku kompromisów, ale ostatecznie z “czymś takim” nie spotykamy się po raz pierwszy i pewnie nie ostatni co do układów pięciodrożnych to właśnie mamy do nich ostatnio szczęście miesiąc temu Elac Spirit Of Music, w tym numerze Legacy Focus 20/20.
Ale pomysł na podstawkowy Reference jest iście diabelski i perwersyjny. Tak, zmniejszono liczbę głośników i złożoność układu elektrycznego, ale o ile? KEF Reference 201 to układ czterodrożny, i tutaj jestem gotów się założyć, że tak jak nie mieliśmy podobnej atrakcji na naszych łamach przez dotychczasowe osiem lat Audio, tak i przez następne się nie powtórzy.
Czterodrożny podstawkowiec! Dla chcącego nic trudnego, zupełnie początkujący konstruktor-hobbysta mógłby wykazać się podobnym “dokonaniem”, ładując raczej bez sensu cztery różne głośniki do małej obudowy, więc niezupełnie o to chodzi...
Jaki w takim razie sens odnaleźli konstruktorzy KEF-a w projektowaniu Reference 201 w takim właśnie kształcie? Po pierwsze, konstrukcja musi się bronić od strony ściśle technicznej o tym już za chwilę, a po drugie, z pewnością jednym z zamierzeń było właśnie ukazanie jak największego zaawansowania jako układu, i największej liczby poszczególnych pomysłów, stworzonych na użytek nowej serii Reference.
Nawet najmniejsze mają być Referencją pełną gębą i dlatego wpakowano w nie mnóstwo referencyjnych elementów.
Przy wyjmowaniu Modelu 201 z pudełka, ulatniają się pewne obawy i zastrzeżenia, jakie można żywić w związku z wyglądem, zresztą wszystkich Reference, ukazywanym na zdjęciach. Kształty są jakie są, ale jakość wykonania detali odsuwa oskarżenia o zbyt jarmarczny wzorek.
Satynowane elementy, które można było podejrzewać o plastikową naturę, okazują się być przygotowane z aluminiowych odlewów, kiedy ich dotykamy, poprzez chłód dociera do nas świadomość jakości, jaką tutaj zaplanowano.
A co do kształtów... Tutaj nasze myśli i pewne zdziwienie kierują się przede wszystkim do największego Modelu 207, który bez żenady przypomina Nautilusy B&W. Że w KEF-ie o tym nie wiedzieli albo że się nie przejmują?
Na pewno wiedzieli, i to od samego początku projektowania, z czym to się będzie kojarzyć, i nie tylko, że nie mieli nic przeciwko, ale nawet potraktowali to jako dodatkową premię. Ale dlaczego? W przypadku tak prestiżowego produktu nic nie dzieje się przypadkowo, w każdym razie nie powinno, zarówno jeżeli chodzi o sprawy techniczne, jak i konotacje na rynku.
Szczerze mówiąc, widzę w tym pewną złośliwość KEF-a, który zastosował skądinąd akustycznie rozsądne rozwiązania, zupełnie nie obawiając się reakcji B&W, czy nawet jej oczekując a ta ponoć nastąpiła, i sprawy sądowe znowu w toku.
Kiedyś Sonus zarzucił B&W kopiowanie kształtu obudowy, teraz B&W zarzuca KEF-owi zrzynkę tweetera na szczycie (ale KEF może się bronić, że to supertweeter), i średniotonowego w “głowie” (ale KEF może wykazać, że to co innego bo cały średnio-wysokotonowy Uni-Q, a w ogóle to wyodrębnienie głośników średniotonowego i wysokotonowego wcale nie jest dla KEF-a czymś nowym dawno, dawno temu, kilkanaście, a może nawet dwadzieścia parę lat temu, w kolumnach o symbolu bodajże Reference 107, już coś takiego się zdarzyło, tyle że zostało później przez KEF-a zarzucone i zapomniane).
Kto komu dołoży za kształt obudowy “lute”, już nie wiadomo.
Nowe Reference mają nie mniej wspólnego ze współczesnymi B&W niż ze starymi modelami referencyjnej serii KEF-a. Kształty zmieniono kompletnie.
Zrezygnowano z obudów w systemie pasmowo-przepustowym to już chyba pogrzeb tego rozwiązania, stare KEF-y były ostatnią poważną ostoją tego niegdyś dość popularnego systemu obudowy, który został, tak jak i inne, jeszcze bardziej egzotyczne, wyparty przez miłościwie nam panujący bass-reflex.
Dodano supertweeter, jak można się domyślać to ukłon w stronę nowych formatów. To, co nadal jednoznacznie pozwala konstrukcje identyfikować z firmą KEF, to koncentryczny układ Uni-Q.
Prześledźmy w skrócie, jak wygląda seria Reference. Model 207 to dwa 10-calowe niskotonowe, pracujące do 120Hz, trzeci podobnej wielkości, ale już o innej konstrukcji mid-woofer pracuje od 120 do 400Hz. Powyżej zaczyna działać już Uni-Q, podział między częścią średniotonową przetwornika a kopułką wysokotonową ustalono przy 2,7kHz.
Powyżej 15kHz pracuje supertweeter. Model 205 uproszczono już do układu czterodrożnego, dwa 8-calowe pracują do 400Hz, powyżej częstotliwości podziału bez zmian, ale układ Uni-Q nie jest już tak mocno odseparowany, lecz w większej części “zatopiony” w głównej skrzyni.
Model 203 to mniejsza wersja 205 zamiast 20-cm, są 17-cm niskotonowe, i wreszcie KEF Reference 201 nasz podstawkowy bohater uszczuplony względem 203 o jeden niskotonowy, wskutek tego wystarczyła mu obudowa dwa razy mniejsza.
Ale to nie koniec są jeszcze głośniki do kina domowego dwa centralne. Już mniejszy z nich, Model 202c, zachwyca układem głośników tak rozwiniętym, jak w Modelu 203, ale miano najwspanialszego kuriozum serii należy się jednak Modelowi 204c, który jak wszystko wokół, też jest układem czterodrożnym, ale z aż czterema 17-cm głośnikami niskotonowymi, w obudowie o szerokości 110cm!
Na jego tle nasz Model 201 wygląda doprawdy biednie. Choć jest prawdopodobnie najambitniejszym technicznie monitorem na świecie.
Zakres średnio-wysokotonowy przetwarza Uni-Q już piątej generacji. Występuje we wszystkich konstrukcjach Reference, i prawdopodobnie wszędzie jest to taka sama jednostka...
...To podpowiada, dlaczego wszystkie Reference są co najmniej czterodrożne gdyż poza obowiązkowym hypertweeterem (firmowa nazwa supertweetera), w każdej musi znaleźć się oddzielna sekcja niskotonowa, jako że część średniotonowa Uni-Q nie jest przystosowana do pracy przy dużych amplitudach niskich tonów, jest wysoce wyspecjalizowana do pracy w zakresie średnich częstotliwości.
Tym razem dostosowanie do przetwarzania zakresu niskich tonów nie mogłoby się odbyć tylko za pomocą wydłużenia cewki bowiem sztywna konstrukcja górnego zawieszenia stanowi ograniczenie mechaniczne dla dużych amplitud.
Trafiliśmy na kolejne rozwiązanie znane z Nautilusów B&W płaskie zawieszenie głośnika średniotonowego. Nie można zaprzeczyć, że nowa generacja Uni-Q ukazuje bardzo duży postęp względem poprzednich wcieleń, które z kolei nie różniły się między sobą aż tak istotnie.
Wcześniej przede wszystkim wymieniano kopułkę wysokotonową (były polimerowe, później tekstylne), teraz również w tym ważnym fragmencie następuje zmiana (25-mm kopułka jest tytanowa), ale cały układ opiera się na zupełnie nowym fundamencie odlewanym koszu o profilowanych żebrach, z prześwitem pod resorem, i neodymowymi układami magnetycznymi nie tylko dla głośnika wysokotonowego, co miało miejsce już wcześniej ze względu na konieczność jego miniaturyzacji, ale także dla średniotonowego.
Zalety to m.in. samoekranowanie, ale zastosowanie magnesu neodymowego w obwodzie cewki odbierającej prądy średnich częstotliwości naraża go na wysokie temperatury, których neodym nie lubi dlatego na układ magnetyczny założono ożebrowaną puszkę, pełniącą rolę radiatora.
Membrana głośnika średniotonowego nadal wykonywana jest z tworzywa sztucznego, ale wyraźnie jest to inny gatunek polimeru niż wcześniej. Natomiast w zakresie niskich tonów KEF, podobnie jak wielu innych producentów (w tym również B&W...), powraca do membran zbudowanych na bazie włókien celulozowych, z pewnymi domieszkami.
Głośnik superwysokotonowy to również kopułka tytanowa, ale 19-mm. Producent deklaruje, że zapewnia ona liniową charakterystykę aż do 55kHz. Nie mam nic przeciwko, ale równie ważne jest, jeśli nie ważniejsze, jaką zmianę wprowadza jeszcze w pasmie akustycznym.
Przejmuje przetwarzanie od 13kHz (częstotliwość podziału według naszych pomiarów, producent podaje 15kHz), wchodząc do gry tam, gdzie głośnik wysokotonowy systemu Uni-Q wykazywał zwykle problemy zarówno z liniowością charakterystyki na osi głównej, jak i z szerokim rozpraszaniem.
Abstrahując od jego właściwości "superwysokotonowych" (przetwarzania powyżej 20kHz), dodatkowy tweeter pełni rolę dwuznaczną.
Z jednej strony rozbija spójność punktowego źródła dźwięku dla całego zakresu średnio-wysokotonowego, którą zdobyto techniką przetworników koncentrycznych Uni-Q.
Jednak kompromis nie jest duży w końcu w większej części zakresu spójność jest zachowana, a z drugiej strony... wyodrębniony tweeter jeszcze pod koniec pasma akustycznego niweluje problemy, jakie stwarza sam Uni-Q, więżąc głośnik wysokotonowy w centrum stożka membrany średniotonowej choć tworzy w ten sposób korzystną współosiowość, warunki rozpraszania najwyższych częstotliwości nie są najlepsze.
Pomysł supertweetera towarzyszącego układowi Uni-Q można komentować jako brak konsekwencji, porzucenie idée fix, czy przyznanie się do problemów, jakie idea ta stwarza, ale raczej należy uczciwie przyznać, że zachowując 90% korzyści z realizacji tej idei płynących, daje dodatkowe korzyści wobec rozwiązań dotychczasowych, czy to tradycyjnych, czy z użyciem tylko Uni-Q.
Oczywiście zawsze pozostaje aktualne pytanie, na ile umiejętnie zintegrowano głośnik wysokotonowy i superwysokotonowy, aby nie wywoływać dziury przy częstotliwości podziału, a w każdym razie, aby nie była ona szeroka bo że będzie, i to bardzo głęboka, pod pewnym kątem nieodległym od osi głównej, to niestety pewne, bo decydują o tym prawa akustyki, kłopotliwe krótkie fale wysokich częstotliwości.
Niektóre niegdyś nawet referencyjne pomysły KEF porzuca (obudowy pasmowo-przepustowe), niektóre dodaje (hypertweeter), niektóre kultywuje i udoskonala (Uni-Q), i do zbioru charakterystycznych i niezmiennych dla tej firmy “zachowań” należy zaliczyć budowanie bardzo skomplikowanych układów filtrujących zwrotnic.
Tańsze modele, takie jak Cresta10, mają zwrotnice prostsze, ale prawdopodobnie nie z powodu innej filozofii, lecz tylko małego budżetu. Tam, gdzie ma być “na bogato”, jest tak dosłownie.
KEF trochę tutaj odstaje od trendu zauważonego w ostatnich najlepszych produktach B&W i JMlaba, gdzie jednak, dbając bardzo o jakość elementów, starają się ich liczbę minimalizować, a przecież nie są to firmy mające zwrotnicowy minimalizm wpisany w tradycje (zwłaszcza JMlab).
KEF, któremu niegdyś zarzucano zbytnią “technicyzację” produktów (ale technika może być tylko dobra lub zła, im więcej dobrej techniki tym więcej dobrego brzmienia, moim zdaniem), zupełnie się tym nie przejmuje i w zwrotnicę KEF Reference 201 ładuje ponad 30 elementów.
Płytka drukowana zwrotnicy, wycięta pod kształt przekroju obudowy, zajmuje całą dolną ścianę skrzynki, dostęp jest możliwy po jej odkręceniu. Obudowa też niczego sobie pomiędzy układem Uni-Q a głośnikiem niskotonowym musiała znaleźć się przegroda oddzielająca obydwie sekcje, ale kolejne wzmocnienie znajduje się pomiędzy niskotonowym a bass-reflexem i wszystkie poziome elementy połączono dodatkowo pionowymi.
Gniazdo przyłączeniowe jest reprezentatywne dla klasy wykonania całości. Wręcz ocieka luksusem. Aluminiowa płyta bazowa, pozłacane gniazda WBT, zaizolowane wraz ze zworami pokryciem z przezroczystego tworzywa. A gniazd trzy pary, choć mogły być przecież cztery...
Pod wspólną parę zacisków podłączono wysokotonowy i superwysokotonowy, co wydaje się w pełni racjonalne. Dzielenie pasma przy kilkunastu kHz na potrzeby dodatkowego okablowania byłoby już dzieleniem włosa na czworo. Na trzy jeszcze ujdzie.
Powyżej gniazd znajduje się regulator basu, złożony z trzech nagwintowanych otworów, w wybrany wkręcamy zworę. Poszczególne pozycje zatytułowane są: cut, flat i lift, czyli obcięty, płaski i podniesiony (poziom basu), układ działa jednak dość subtelnie, a jak dokładnie, pokazujemy w laboratorium.
Odsłuch
Model 201, chociaż najmniejszy, prawdopodobnie pod wieloma względami nie ustępuje większym konstrukcjom tej serii, tym samym w pełni zasługując na swoje referencyjne miano. Przypuszczenie to bierze się zarówno z oceny samych cech konstrukcyjnych, jak i brzmieniowych.
Dźwięk biegnący z KEF Reference 201 jest oryginalnym połączeniem dobrej liniowości przetwarzania, i szczególnych, niepowtarzalnych klimatów. Nie jest to głośnik “bezpłciowy”, w którym neutralność powstrzymała jakiekolwiek indywidualne rysy, chociaż charakter brzmienia nie jest wcale żywiołowy ani nawet specjalnie emocjonalny.
Zdarzało się kiedyś przedstawiać KEF-y, zwłaszcza te najlepsze, jako brzmiące neutralnie i precyzyjnie, ale zbyt “technicznie”.
Coś z tego zostało, ale szczerze mówię, nie należy brać tego za złą monetę. KEF prezentuje tutaj swoje wyraźne firmowe brzmienie, tak jak firmowy wygląd nie każdemu musi się spodobać, ale najwyższa klasa odtwarzania, tak jak i wykonania, nie podlegają wątpliwości. Nie jest łatwo w takim przypadku przejść do właściwego opisu, KEF produkuje charakterystyczną, ale trudną do opisu mieszankę cech i wrażeń.
Zaryzykuję przedstawienie fragmentu “nieuczesanych” zapisków robionych na gorąco: “Bardzo czysty >w ciemności<, higieniczny, nie jaskrawy, raczej górny środek odsunięty, chwilami ze śladami nosowości, ale wokale trochę do przodu. Wysokie tony bardzo gładkie, lekko połyskliwe, wyraźne, ale dobrze zintegrowane.
Przestrzeń bardzo kulturalna, tak jak cała charakterystyka tonalna. Bas twardy, wibrujący, mocny.” Wystarczy tej relacji, podkreślić należy wyrażone w pierwszym zdaniu dość niezwykłe, robiące tutaj duże wrażenie, określenie najwyższego poziomu precyzji, konturowości, detaliczności, przy absolutnym braku agresywności i przejaskrawienia, co właśnie sprowokowało użycie słowa “ciemności”.
W pierwszy wrażeniu bowiem stają naprzeciw siebie właśnie te dwa wrażenia wspaniałej czystości, ale i lekkiego zaciemnienia. Po krótkim czasie zwycięża to pierwsze. Model 201 nie zatrzymuje się zbyt długo nad elementami z zakresu wysokich tonów, oddaje je dokładnie, gładko, nawet z pewną słodkością czy wręcz chwilowym połyskiem, ale nigdy nie posuwając się do jednoznacznego ich eksponowania ani tym bardziej podkreślania przełomu średnich i wysokich tonów jeżeli gdziekolwiek, to tutaj charakterystyka tonalna minimalnie może być osłabiona.
Owszem, można zarzucić 201 pewną dozę kliniczności, ale wynika ona właśnie z nadzwyczajnej wnikliwości nieobarczonej żadną egzaltacją. Mnóstwo informacji i śladu utraty panowania nad sytuacją jakby z zimną krwią, wstrzemięźliwie, nawet beznamiętnie, bezbłędnie.
Wyśmienita mikrodynamika, wszystko słychać przy niskich i wysokich poziomach głośności. Pewne obiektywne zalety dokładność, dyscyplina, przejrzystość nie pozwalają 201 samodzielnie kreować sentymentalnych scen. Można mieć wrażenie pewnej syntetyczności, osuszenia, średnie tony nie są nasycone ciepłymi czy pastelowymi barwami, dominuje jednak zachwyt nad nieprzekupną prawdomównością.
Nawet jeżeli akcenty mogłyby zostać nieco przesunięte dla uzyskania przyjemniejszej muzykalności, to należy uznać najwyższe noty 201 w tak wielu dziedzinach wcześniej wymienionych nie będę już ich powtarzał.
Każdej muzyki słucha się z tych supermonitorów, jeżeli nie z zapartym techem, to z podziwem i zaciekawieniem, jak wiele warstw informacji jest zapisanych na “zwykłych”, jak się zwykle zdaje, nagraniach.
I ważna konstatacja generalna KEF Reference 201 można słychać bardzo długo, i bez zmęczenia, i bez znużenia. Tutaj łapią złoty środek, nieprzesadnie pokazywanymi emocjami nie wyczerpią sił słuchacza zbyt szybko, ale trzymają go przed sobą właśnie rzadko spotykaną klarownością przedstawianego reportażu.