Całkowicie usprawiedliwiła wcześniej zapowiadany wzrost cen modeli Electra - jej odpowiednik w poprzedniej serii kosztował co prawda pięć tysięcy mniej, ale nie wyglądał tak luksusowo. Od razu powstał zamiar przetestowania 1027, ale odkładaliśmy to z miesiąc na miesiąc, w dodatku inne pisma już się tym tematem zajęły... więc nie mieliśmy wielkiej motywacji.
Ale właśnie dlatego, kiedy dystrybutor Focala zgłosił się ze świeżutkimi Electrami 1037, do tej chwili przez nikogo nigdzie nie testowanymi - wahałem się tylko przez chwilę. Chociaż były to ostatnie dni przedświąteczne, przygotowania zostawiłem rodzinie, a sam... jak zwykle zająłem się przyjemnościami.
Z tym niedrogo to może trochę przesadziłem, ale jakże pięknie! Zresztą, wszystko jest względne, ale w tym zakresie ceny, chociaż nie najniższym, nie spotkałem dotąd równie okazałych i jednocześnie luksusowo wykonanych kolumn.
Nie będę dręczył konkurencji wymieniając jej prestiżowe produkty, które są jednak wyraźnie mniej efektowne od nowej Electry. Oczywiście, piękno to też rzecz względna, ale takie są moje odczucia, i podejrzewam że większość sytuację oceni podobnie - Focal podniósł jeszcze wyżej poprzeczkę, która i wcześniej wędrowała w górę, wraz z rosnącymi estetycznymi kaprysami klientów.
Klasa wykonania Electry nie ustępuje nawet referencyjnym Utopiom Focala, choć rzecz jasna gdzieś są ukryte fakty, będące powodem różnicy w cenie. Fakty te ukryte są w szczegółach technicznych, ale częściowo są łatwo dostrzegalne z zewnątrz, chociaż nie oznaczają automatycznie "niższej klasy" nowej Electry, tylko tłumaczą jej niższą cenę.
I w pewnym sensie nowe Electry są prostsze od... starej Electry! Czy nie zmieniam frontu? To producent mocno zmienił politykę.
Kiedy ponad dziesięć lat temu oryginalny kształt pierwszej Grand Utopii określił wizerunek focalowskiego (wówczas jeszcze JMlabowego) wzorca, według tej samej koncepcji zaprojektowano nie tylko wszystkie kolejne, nieco mniejsze Utopie, ale także poprzednie dwie generacje Electra - a więc wszędzie obudowy były w charakterystyczny sposób posegmentowane, z przednią ścianką podzieloną na moduły ustawione pod różnymi kątami.
Było to efektowne wzorniczo i stanowiło część koncepcji akustycznej (kierowania osi wszystkich głośników w stronę miejsca odsłuchowego).
Wykonanie takich obudów, nawet przy pewnych uproszczeniach, odróżniających dawne Electry od Utopii, nie mogło być tak tanie, jak produkowanie prostych skrzynek. Ale czy skrzynka Focala Electry 1037 Be jest prostsza?
I tak, i nie. Jej projekt wykorzystuje na szeroką skalę obrabiarki sterowanie numerycznie, pozwalające "rzeźbić" w płytach dowolne profile, jednocześnie wykorzystuje ona mniejszą liczbę elementów.
Podstawowy schemat jest prostszy niż w dawnych Electrach, ale ostateczny efekt jeszcze lepszy, bo poza opływowymi kształtami, widać bardziej luksusowe wykończenie powierzchni zewnętrznych - w tym zakresie właśnie mamy dotyk Utopii, boki są oklejone egzotycznymi fornirami i polakierowane na gładko, pozostałe pokryto stalowoszarym "metalikiem".
Być może nowy krój Electry wskazuje na przyszłe kształty kolejnej generacji... Utopii - kiedyś taka przecież nastąpi; być może konstrukcje o powyginanych sylwetkach, które nazywano "robotami", bo przypominają trochę groźne maszyny z Wojen Gwiezdnych, już trochę się znudziły... i kształt ten zostanie porzucony na rzecz wzornictwa bardziej delikatnego, którego awangardę tworzy właśnie nowa seria Electra.
Zmiany we wzornictwie są dzisiaj bardzo ważne, o ile nie najważniejsze, ale dla wprowadzania nowych produktów wciąż trzeba też mieć uzasadnienie w udoskonaleniach technicznych. Od strony zastosowanych przetworników wybrany motyw przewodni dla nowej serii Electra jest bardzo mocny. To berylowy głośnik wysokotonowy, który wprowadzono najpierw do serii Utopia Be, a teraz do serii Electra 1000 Be.
Czytaj również: Focal Utopia III Maestro
Poprzednia seria Electra miała "tioxida", czyli kopułkę na bazie tytanu, choć przez krótki czas, w okresie przejściowym między starą a nową serią Electra, berylowy był dostępny w limitowanej edycji modeli Electra 907, 927 i 937.
Na płaszczyźnie głośników wysokotonowych zaznacza się obecnie wyraźny podział w ofercie Focala - dwie najlepsze serie mają berylowy głośnik wysokotonowy, trzy poniżej (Profile, Chorus 800V, Chorus 700V) - aluminiowo-magnezowy.
W obrębie membran głośników niskośredniotonowych nie notujemy już takiego awansu nowej serii Electra, bo i nie ma do czego aspirować - już od dawna seria Electra bazuje na membranach "W", czyli na najlepszej focalowskiej technologii, jest ona również stosowana w niższej serii Profile, i obecnie już tylko Chorusy mają tańsze membrany poliglasowe.
"Sandwich W" to materiał rzeczywiście niezwykły, bo bardzo sztywny, co świetnie służy zwłaszcza przetwarzaniu niskich częstotliwości, a jednak wykazujący to minimum stratności wewnętrznej, które przydaje się przy pracy głośnika średniotonowego.
Właściwości te zawdzięcza swojej warstwowej strukturze - w przypadku membran niskotonowych mamy dwie warstwy z włókna szklanego, a pomiędzy nimi twardą piankę, w membranie optymalizowanej dla przetwarzania średnich tonów jest tylko jedna, widoczna z zewnątrz warstwa "szklana", a pod nią pianka.
Mimo całkowitej zmiany kształtu obudowy, z obrazu poprzedniej Electry i tym samym Utopii, pozostał jednak najogólniejszy zarys układu głośników - czyli głośnik wysokotonowy znajdujący się pomiędzy niskotonowymi a średniotonowymi.
Sam taki układ nie jest jednak niczym specjalnie oryginalnym, a raczej rozwiązaniem standardowym w sytuacji, gdy kolumna ma grubo ponad metr wysokości - wówczas zainstalowanie tweetera na optymalnej wysokości, generalnie nie wyższej niż metr, pozostawia w górnej części obudowy wolną przestrzeń, którą w takiej sytuacji najczęściej przeznacza się głośnikowi średniotonowemu.
Największe w serii Chorus - 836V - mają głośnik wysokotonowy na szczycie, ale to one są wyjątkiem od reguły, a nie Electry. W jeszcze wyraźniejszy sposób przypomina nam o Utopiach wyróżnienie głośnika wysokotonowego na jego własnym panelu wykonanym z aluminium.
Pod samą kopułką wygrawerowano napis Beryllium - i jest on nawet bardziej wyeksponowany niż firmowe logo na dole obudowy, co jest znamienne dla znaczenia, jakie Focal przypisuje tej technologii.
Cztery lata temu beryl był zupełnym ewenementem, i chociaż niektórzy przebąkują coś o berylowych głośnikach znanych już wiele lat wcześniej, to Focal wyjaśnia, iż stosowanie berylu w przeszłości ograniczało się do powlekania nim cienką warstwą kopułek wykonanych z innych materiałów.
Focal kładzie nacisk na fakt, że jego kopułki są wykonane z czystego berylu, a nie berylowego stopu. Warto wziąć to pod uwagę czytając kolejne doniesienia z berylowego wyścigu, bo kolejni producenci zapowiadają dostawy berylowych głośników wysokotonowych, a nawet średniotonowych.
Jak jednak biedny audiofil ma sprawdzić czystość berylu? Jest to materiał (a także technologia z nim związana) kosztowny, ekskluzywny i akustycznie doskonały. Pośrednio przyznała to i firma B&W, przygotowując swój ultradrogi diamentowy głośnik wysokotonowy, gdyż trudno było doścignąć możliwości berylu w inny sposób - wśród metali nie ma lepszego, ani nawet równorzędnego.
Beryl pozwala przesunąć częstotliwość "breakupu", czyli łamania się membrany, zjawiska niepożądanego, ale nieuniknionego przy membranach sztywnych, daleko powyżej granicy 20kHz, a więc usuwa związany z nim rezonans poza zakres słyszalności - kopułki aluminiowe i tytanowe odzywają się tym rezonansem w okolicach 20kHz lub tylko niewiele powyżej.
Berylowy głośnik wysokotonowy z Utopii wciąż jest trochę bardziej zaawansowany dzięki bardzo specjalnemu układowi magnetycznemu, ale i ten z Electry ma pierścieniowy neodymowy układ magnetyczny, i dużą puszkę z tyłu, w której wytłumiane jest promieniowanie od tylnej strony kopułki.
No i nie zapominajmy o wspomnianym masywnym aluminiowym fundamencie, do którego przykręcono cały przetwornik, a który z pewnością tworzy dla niego solidne oparcie i powstrzymuje trans- Miniaturowa osłonka głośnika wysokotonowego na pewno zmniejszy ryzyko uszkodzenia... ...ale charakterystyka przetwarzania jest wyraźnie lepsza przy kopułce odkrytej.
Cały głośnik wysokotonowy przykręcono do autonomicznej aluminiowej płyty... ...Po odkręceniu puszki ukazuje się neodymowy, wentylowany układ magnetyczny. misję wibracji od skrzynki. Czystą formalnością jest stwierdzenie, że focalowska kopułka jak zwykle ma profil wklęsły.
Tak, ten fragment konstrukcji 1037 Be wygląda szczególnie atrakcyjnie, problem tylko w tym, że pozostawiony nieosłonięty, jest narażony na macanie i kontakt z palcami sklepowych oglądaczy, którzy w ten sposób będą chcieli się upewnić, że na pewno mają do czynienia z metalami.
Pół biedy, jak "wypalcują" aluminiowy panel, ale co będzie, jak uszkodzą kosztowną berylową membranę? Pewnym zabezpieczeniem jest mała druciana osłona, której metalowy pierścień o średnicy niewiele większej od średnicy samej membrany przytrzymywany jest siłą magnesu głośnika.
Osłonkę tę łatwo (stety lub niestety) zdjąć, co jest konieczne dla uzyskania najlepszych rezultatów brzmieniowych - już wyniki pomiarów ujawniają jej wyraźnie niekorzystny wpływ na charakterystykę. Również maskownicę głośnika średniotonowego warto odłożyć na bok, natomiast przy głośnikach niskotonowych wpływ ich wspólnej osłony na promieniowanie jest pomijalny.
Skąd takie różnice w oddziaływaniu na różne zakresy częstotliwości, które widzimy również w przypadku tradycyjnych, dużych pojedynczych maskownic? Wbrew pozorom, wprowadza je najczęściej nie materiał rozciągnięty na ramce - ten jest zwykle niemal idealnie przezroczysty akustycznie - ale same ramki okalające głośniki; wystająca krawędź powoduje odbicia fal - ale tylko fal o długości porównywalnej do wymiarów tej "przeszkody", fale znacznie dłuższe są zdolne ją opływać.
Dlatego nawet kilkumilimetrowej grubości pierścień wokół głośnika wysokotonowego powoduje zaburzenie jego charakterystyki, a znacznie grubsza ramka maskownicy nie przeszkadza głośnikom niskotonowym. Osłony są więc indywidualne - zakładane na poszczególne sekcje - podobnie jak w konstrukcjach Utopia, co pozwala zawsze pozostawić na widoku efektownie lakierowaną powierzchnię przedniej ścianki.
Kiedy zdejmiemy osłony głośników niskotonowych, ujawni się duża grubość frontu w jego osi symetrii - ponieważ płaszczyzna montażu głośników musiała być cofnięta względem jego wypukłej powierzchni. W najgrubszym miejscu przednia ścianka ma więc aż 5 cm grubości, chociaż w podfrezowaniach, w których mocowane są głośniki, ma już tylko ok. 1 cm.
Ale wiążą ją z pozostałymi ściankami cztery poziome wieńce, ulokowane pomiędzy głośnikami niskotonowymi i na skrajach ich zespołu, a także ukośna pełna przegroda, oddzielająca w górnej części komorę dla głośnika średniotonowego.
Wysokie na 6-cm nogi - "płozy", na których opiera się konstrukcja, tworzą dostateczny prześwit, przez który emitowana jest energia układu rezonansowego obudowy. A nie w kij dmuchał... Otwór w dolnej ściance obudowy jest potężny, ma 14-cm średnicy co uspokaja, że da sobie radę z masą powietrza poruszaną przez trzy 18-cm głośniki.
Laicy intuicyjnie utożsamiają wielkość otworu z siłą promieniowania, i obawiają się, że duży otwór może oznaczać siłę zbyt wielką.
Ale źródłem siły nie jest sam otwór, to tylko "wrota" tej siły. Zbyt mały otwór rzeczywiście może tę siłę w pewnym stopniu stłumić, bo jeżeli duża masa powietrza, przepychana przez membrany, jest zmuszana w otworze o małej średnicy do ruchu ze zbyt dużą prędkością, to może pojawiać się kompresja, zakłócająca dynamikę i wprowadzająca zniekształcenia.
Jest to więc zjawisko zasadniczo niekorzystne przy prawidłowo działającym bas-refleksie.
Przy dużej średnicy odpowiednio niskie dostrojenie wymaga długiego tunelu, którego zainstalowanie przy takiej pozycji otworu nie sprawia kłopotu - tutaj ma on 25cm, i kończy się zamocowaniem do wieńca znajdującego się pod najniżej położonym głośnikiem niskotonowym.
Układ rezonansowy przygotowano do pracy na pełnych obrotach - komora głośników niskotonowych jest z premedytacją słabo wytłumiona. Potężne magnesy głośników podpowiadają, że mają one niską dobroć (w bas-refleksie to dobrze...) i będą pracować nad basem nie tylko silnym, ale i prawidłowym impulsowo.
13,5-cm średnicy magnesiska to zjawisko rzadko spotykane przy 18-cm głośnikach (tak je klasyfikuje producent, chociaż plasują się pomiędzy 18-cm a 20-cm). Kosze są odlewami z metali lekkich zupełnie nowego wzoru u Focala, zastosowanego po raz pierwszy właśnie tutaj - mają filigranowe, podwójne żebra, prześwit pod dolnym zawieszeniem, i szeroką obręcz zewnętrzną.
Za to głośnik średniotonowy jest już znany - podobny do tego, jaki był stosowany w dawnych Electrach (a może nawet dokładnie taki sam?), czyli oparty na koszu 16-cm, ze stożkowo wklęsłym "korektorem fazy" w centrum membrany i standardowej wielkości, 10-cm układem magnetycznym.
Pod względem techniki głośnikowej Focal Electra 1037 Be prezentuje się więc równie ambitnie, jak ekskluzywnie wygląda jej obudowa. Berylowy mistrz wysokich tonów ma za towarzystwo co najmniej porządny głośnik średniotonowy, a zespół niskotonowy składający się z trzech tak wybornych jednostek wydaje się godny najlepszych konstrukcji.
Tu wręcz pojawiać się będą obawy: jak duże pomieszczenie jest potrzebne, aby dać sobie radę z takim potencjałem basowym, i jaki wzmacniacz temu podoła?
Ale duże magnesy niskotonowych to wcale nie problem - wysoka efektowność i niska dobroć układu rezonansowego głośników to ułatwienie, a nie utrudnienie dla wzmacniacza, chociaż jak zawsze najlepsze rezultaty osiągniemy podłączając wzmacniacz wydajny prądowo i o wysokim współczynniku tłumienia.
Pomiary laboratoryjne potwierdzają te obserwacje i przypuszczenia - bas Electry 1037 dostrojony jest modelowo, i na pewno tylko czeka na okazję, aby to zademonstrować.
Na podorędziu jest też nieco mniejsza, ale wciąż wcale nie mała w skali absolutnej (110 cm wysokości) Electra 1027 Be, która pewnie będzie częściej wybierana również ze względu na niższą cenę (20 000 zł), a jej zestaw głośników obejmuje taką samą sekcję średniowysokotonową, natomiast niskotonowa jest znacznie skromniejsza - składa się z dwóch jednostek 16-cm.
To oferta równie atrakcyjna jak 1037 Be, o wysokiej "wartości postrzeganej" - nawet bez słuchania widzimy, za co płacimy.
Na tym tle, według mnie, słabiej prezentuje się podstawkowa Focal Electra 1037 Be, która być może gra ślicznie, ale dlaczego kosztuje grubo ponad 10 000 zł? To propozycja dla zdeklarowanych miłośników standów i tego, co na nich można postawić, ale przecież można i kwiatki, więc po co wydawać aż tyle. Te złośliwości tylko dla urozmaicenia, żeby nie było cały czas tak słodko.
W serii Electra 1000 Be jest jeszcze centralniak CC 100Be, surroundowe SR 1000 Be i subwoofer SW 1000 Be, jako jedyny mający beryl tylko w swoim symbolu - nawet efektowe SR 100 Be mają berylowe tweetery, a ponieważ są dipolami, więc musza mieć po dwa. W cenniku nie znalazłem jeszcze ich ceny, a byłem ciekaw, czy nie jest to najtańszy sposób zakupu berylowych tweeterów.
Odsłuch
Kolumny Focal Electra 1037 Be zostały nam przekazane do testu kompletnie świeże, czyli niewygrzane. Zostaliśmy o tym uprzedzeni, i być może do testu w ogóle nie powinno w takiej sytuacji dojść (bo na "redakcyjne" wygrzewanie czasu też nie było), ale pokusa przygotowania choćby samej prezentacji i pomiarów zwyciężyła - zaryzykowaliśmy, i przyjęliśmy propozycję z dobrodziejstwem inwentarza.
Wygrzewanie nie wpływa na mierzalne (przynajmniej na poziomie pomiarów przez nas prowadzonych) parametry zespołu głośnikowego, dotyka zjawisk na poziomie "molekularnym", które mają jednak słyszalny wpływ na brzmienie.
Osobiście nie jestem wyznawcą teorii, że wygrzewanie może kompletnie przeobrazić brzmienie urządzenia, ale w przypadku Electry 1037 mam nieodparte wrażenie, że takie przygotowanie jest absolutnie konieczne.
Przekonanie to płynie z przeprowadzonych odsłuchów i ich konfrontacji z pomiarami, a także z odsłuchu "wygrzanych", mniejszych Electra 1027, które stały obok i też mogły stanowić pewien punkt odniesienia.
Nawet niewygrzane Electry 1037 sygnalizują, co potrafią w zakresie niskich tonów - piorunująca siła i dokładność idą ze sobą w parze, charakter jest tymczasem trochę żylasty, ale właśnie odrobina miękkości i wyluzowania, nie pogarszającego jednak kontroli, a poprawiającego swobodę ruchów, a także zróżnicowanie barw i faktur, jest typowym efektem wygrzewania.
Chyba bardzo niewiele do osiągnięcia najwyższego poziomu brakuje wysokim tonom - są pełne życia, trochę metaliczne, ale czyste, klarowne, mają rozdzielczość i dynamikę. A jeżeli jednak brakuje im więcej niż trochę, to tylko jest się z czego cieszyć - bo w takim razie można oczekiwać naprawdę rewelacji.
Najwięcej musi nad sobą popracować głośnik średniotonowy, ponieważ od jego kondycji zależy nie tylko piękno tego zakresu częstotliwości, ale i spójność całego brzmienia, integralność muzyki.
Charakterystyka przetwarzania 1037 jest bardzo ładna, a jednak plastyczność w zakresie średnich tonów była dość słaba, czego z kolei nie odczułem przy mniejszych Electrach 1027, grających po prostu przyjemniej. Focal Electra 1037 Be to maszyna wyczynowa, ale tym bardziej trzeba ją do jazdy przygotować.
Andrzej Kisiel