W numerze 11/2015 opisaliśmy podstawkowe 805 D3, ale znacznie więcej nowych rozwiązań pojawiło się w 803 D3 - największym modelu 803 w historii. To nie jest największa konstrukcja w serii, ale być może najważniejsza. "Być może", bo przecież ważność trudno dokładnie zmierzyć, ale wiele wskazuje na jej wyjątkowe znaczenie.
Docelowo ma zajmować w hierarchii pozycję trzecią od góry, bezpośrednio za modelem 802 D3 i oczywiście za topowym 800 D3, którego jednak na razie nie ma, nie jest też znana dokładna data jego wprowadzenia ani jego wygląd.
Tymczasem 803 D3, korzystając z okazji, cieszy się pozycją "vice", ale i ma ku temu bardzo dobre predyspozycje, bowiem ten awans wynika z gruntownej zmiany konstrukcji w stosunku do poprzednich "803".
Wyjaśnijmy (chociaż spróbujmy...) kwestię oznaczeń kolejnych modeli, bo wraz z pojawianiem się nowych generacji sytuacja gmatwa się coraz bardziej. Kiedy ponad dziesięć lat temu w serii 800 wprowadzono po raz pierwszy diamentowy głośnik wysokotonowy (ale wówczas nie we wszystkich konstrukcjah), tak wyposażone modele zostały wyróżnione indeksem "D", a te z aluminiową kopułką miały indeks "S". Już wtedy "803" zajęła ciekawe miejsce, bowiem producent w ramach tej samej edycji zaproponował dwie odmienne konstrukcje z tym samym numerem 803 (ale z różnymi indeksami).
Model 803 S był bezpośrednim następcą jeszcze wcześniejszego 803 Nautilus, natomiast 803 D wyróżniał się nie tylko diamentową kopułką - była to konstrukcja wyraźnie większa, aż z trzema niskotonowymi, ale jeszcze bez "głowy" dla głośnika średniotonowego, która występowała w modelach 802, 801 i 800.
Kolejna seria (i poprzednia w stosunku do najnowszej), wprowadzona pięć lat temu, została nazwana 800 Diamond w celu podkreślenia faktu, że już wszystkie jej modele zostały wyposażone w diamentowe wysokotonowe (modyfikacji było więcej, ale ta została uznana za sztandarową).
W serii Diamond nie było już miejsca na mniejsze "803", 803 Diamond wywodziły się bezpośrednio z większych 803 D; wycofano też potężne "801" (tak więc ich ostatnia wersja to 801 D, nie było już 801 Diamond), nie ma ich również w najnowszej serii D3. Nie znajdziemy także konstrukcji przypominającej 803 D czy 803 Diamond, bowiem Bowers & Wilkins 803 D3 są bardzo podobne do 802 D3, a ceną wprost wchodzą na miejsce poprzednich 802 Diamond.
Tak jak w poprzednich edycjach, poczynając jeszcze od protoplasty serii 800 - serii Matrix - tak i teraz wszystkie konstrukcje mają głośnik wysokotonowy na szczycie obudowy ("tweeter on the top"), wszystkie konstrukcje wolnostojące są trójdrożne, ale wśród nich można wyróżnić dwie grupy - tańsze mają głośnik średniotonowy instalowany konwencjonalnie, w głównej skrzyni obudowy, w droższych głośnik średniotonowy wyprowadzono do kulistej nadbudówki ("głowy"), na której jest osadzony wysokotonowy.
W poprzednich seriach mniejsze lub większe "803" należały do pierwszej grupy, ale w tej najnowszej - już tylko model 804 D3 (i oczywiście podstawkowe 805 D3) nie ma głowy. 803 D3 to teraz najtańsza kolumna z głową, co wiąże się z wieloma innymi cechami całej konstrukcji, właściwymi zarówno dla 803 D3, jak i 802 D3 (a w przyszłości może i 800 D3). W obecnej sytuacji, pod nieobecność hipotetycznego modelu 800 D3, para 803 D3 - 802 D3 zajmuje analogiczną pozycję w ofercie, jak poprzednio para 802 Diamond - 800 Diamond.
Nowe Bowers & Wilkins 803 D3 są mniejsze zarówno od obecnych 802 D3, jak i od poprzednich 802 Diamond, ale jednak bardziej okazałe od poprzednich 803 Diamond. Mają też wiele cech właściwych dla wszystkich dotychczasowym konstrukcji "z głową", a także elementy nowe, wprowadzone w edycji D3. Całe skomplikowanie, wszystkie rozwiązania i jakość podzespołów, zarezerwowana dla dwóch (może trzech, gdy pojawi się 800 D3) najlepszych nowych modeli - występuje już tutaj.
Przetwornik średniotonowy
Jest nawet pewien "szczegół", może nie najważniejszy, ale "smaczny", z którego można teoretycznie wywodzić pewną przewagę 803 D3 nad 802 D3. Otóż jedną z nowości, jaką wprowadzono w najnowszej serii, jest zróżnicowanie wielkości przetworników średniotonowych w celu lepszego dopasowania ich do sekcji niskotonowej.
We wszystkich poprzednich seriach konstruktor dysponował tylko jednym "kalibrem" średniotonowego - 17-cm - który instalował w "głowie" lub bezpośrednio w skrzyni. To duża (jak na średniotonowy) średnica, najodpowiedniejsza do współpracy z dużymi niskotonowymi lub ogólnie z sekcją niskotonową o dużej mocy, ale też w gruncie rzeczy dopuszczalny wybór dla układów z mniejszymi niskotonowymi.
Można by analizować to zagadnienie długo i na różnych przykładach konfrontować za i przeciw, ale upraszczając temat powiedzmy, że wszelkie potencjalne problemy, jakie może powodować zastosowanie 17-cm średniotonowego, można zneutralizować umiejętnym doborem częstotliwości podziału i sposobu filtrowania (oraz zastosowaniem odpowiedniego wysokotonowego). Ale w przypadku projektów Bowersa sprawa trochę się komplikowała.
Stosowanie jednego typu, 17-cm przetwornika średniotonowego wywodziło się z serii 800 Nautilus, w której - zgodnie z jeszcze wcześniejszym zwyczajem - stosowano filtry wyższego rzędu albo - mówiąc inaczej - takie, jakie były potrzebne do uzyskania możliwie najlepiej wyrównanej charakterystyki.
Nowy profil głowy jest osadzony we wgłębieniu głównej obudowy za pośrednictwem warstwy tłumiącej wibracje; analogicznie zamocowano głośnik wysokotonowy.
Wraz z generacją 800 D pojawiło się jednak w kolumnach B&W specyficzne filtrowanie (o którym dokładniej nieco dalej), niepozwalające już na tak elastyczne dopasowanie tłumienia do charakterystyki głośnika. W tej sytuacji większy wysiłek musi być skierowany na kształtowanie wyjściowej charakterystyki głośnika (aby mieć z nią potem jak najmniej kłopotów), takie podejście do sprawy B&W deklarowało, ale problemy z charakterystyką całego zespołu w okolicy częstotliwości podziału (między średniotonowym a wysokotonowym) było widać w pomiarach.
Uprzedzając nieco wypadki (laboratorium), stwierdzamy, że zostały one w dużym stopniu zredukowane, czemu mogło się przysłużyć zarówno zmniejszenie średnicy głośnika, jak i zmiana materiału membrany (to jeszcze oddzielny temat).
W większej konstrukcji 802 D3, a tym bardziej w planowanej Bowers & Wilkins 803 D3, pozostaje głośnik średniotonowy 17-cm (z nową membraną), więc będziemy może kiedyś mieli okazję sprawdzić, co było kluczem do poprawy charakterystyk.
Na konferencji w Worthing, zorganizowanej dla dziennikarzy, zwracano uwagę na zastosowanie w nowej serii 800 D3 głośników średniotonowych dwóch różnych wielkości. Nie omawiano tego jednak pod kątem optymalizacji układu akustycznego i poprawy charakterystyk (może miało to być oczywiste), kładąc nacisk na dopasowanie wizualne - wraz z mniejszą bryłą (głównej części obudowy) 803 D3 lepiej wygląda mniejsza głowa, więc opracowano proporcjonalnie mniejszy przetwornik średniotonowy...
Też prawda, to dobrze, gdy treść idzie w parze z formą, ale chyba konstruktorzy zaproponowali "treść", czyli poprawę charakterystyk, a forma skorzystała przy okazji. Skorzystał też mniejszy model 804 D3, który co prawda nie ma głowy, ale do pary 17-cm głośników niskotonowych o wiele bardziej pasuje mu 15-cm średniotonowy.
W powyższym opisie podaję średnice głośników średniotonowych 17-cm (większy) i 15-cm (mniejszy, nowy), podczas gdy w materiałach producenta są one traktowane odpowiednio jako 15-cm (większy) i 13-cm (mniejszy).
Ta niezgodność wynika z tego, że firma odnosi się do średnicy samej membrany, natomiast w moim opisie trzymam się szerzej przyjętego zwyczaju przedstawiania całkowitej średnicy (a więc kosza) dla głośników średniotono wych i niskotonowych, a odnoszenia się do samej średnicy membrany tylko w przypadku głośników kopułkowych (a więc przede wszystkim wysokotonowych.
Głośniki niskotonowe są mocowane do aluminiowych cylindrów, które łączą się z aluminiowym wzmocnieniem wewnątrz obudowy.
Obudowa
Poprzednia seria bazowała na obudowach niezmienionych niemal od 18 lat, zaprojektowanych dla generacji 800 Nautilus. Firma zainwestowała wówczas w maszyny formujące sklejkę według ustalonych profili, co wtedy dało doskonały efekt, ale ograniczyło swobodę projektowania kolejnych generacji.
Modyfikacje skupiały się więc na doskonaleniu przetworników, zmianie sposobu strojenia i kosmetyce (wykończenie obudów i detale, np. terminal przyłączeniowy), jednak bryły obudów pozostawały niezmienione.
Dawne profile nadal są wykorzystywane do produkcji obudów modeli 805 D3 i 804 D3 (chociaż dodano tam lekką wypukłość przedniej ścianki), natomiast modele 803 D3 i 802 D D3 wybiły się na nową formę, chociaż wciąż kształtowaną z wygiętej sklejki.
Firma nie poszła tropem mody na obudowy prostopadłościenne (co zrobił np. KEF w swojej serii Reference), która pozwala też na oczywiste oszczędności, lecz trzyma fason i ma odwagę proponować formę może wizualnie kontrowersyjną, ale akustycznie bezkompromisową.
W poprzednich modelach wygięcie biegło płynnie przez boczne i tylne ścianki, pozostawiając front płaski. W nowych 803 D3 i 802 D3 to front jest najbardziej zaokrąglony, przechodząc płynnie w boki, które powoli się "prostują", zbiegając się ku tyłowi, a tam są połączone efektownym, aluminiowym panelem, przypominającym radiator biegnący przez całą wysokość obudowy.
W pierwszym wrażeniu można podejrzewać, że to konstrukcja aktywna albo półaktywna... podobne radiatory mają kolumny Avantgarde, a wraz z nimi kilkusetwatowe wzmacniacze "napędzające" sekcję niskotonową.
B&W trzyma się jednak konstrukcji pasywnych, solidny "radiator" to może przede wszystkim dekoracja, ale ma też "oficjalną" funkcję - bezpośrednio do niego są przymocowane wszystkie rezystory zwrotnicy, więc jednak będzie odprowadzać trochę ciepła. Nie jest to pomysł zupełnie nowy, bo już w poprzednich konstrukcjach 802, 801 i 800, w których zwrotnica była instalowana w aluminiowym cokole, rezystory też były mocowane w podobny sposób.
Zaciski są dokładnie takie same jak w poprzedniej serii 800 Diamond, ale to wciąż szczyt luksusu, który trudno poprawić...
Teraz zwrotnicę przeniesiono do wnętrza zasadniczej obudowy, ale wciąż jest izolowana od ciśnienia wytwarzanego przez głośniki niskotonowe - wzdłuż całej wysokości, równolegle do "radiatora", znajduje się pionowa przegroda. Zwrotnica, mimo że nie jest bardzo skomplikowana, zajmuje bardzo dużo miejsca z powodu zastosowania w niej "wielkogabarytowych" elementów wysokiej klasy.
System Matrix
Nie tylko zewnętrzny kształt obudowy jest nowy; również jej wewnętrzna struktura została poważnie zmieniona. Bowers & Wilkins już wiele lat temu zwrócił uwagę na rzecz jeszcze dawniej zupełnie zaniedbywaną - wzmocnienie konstrukcji obudowy - wprowadził kratownicę Matrix, a nawet nazwał wówczas w ten sposób swoją referencyjną linię, z której wywodzi się też najnowsza seria 800.
System Matrix był w jej wszystkich generacjach, lecz w tym czasie również inni producenci zrobili postępy w tej dziedzinie, a niektórzy wprowadzili metalowe szkielety obudów. Najnowsza modyfikacja Matrixa idzie właśnie w tym kierunku; chociaż z zewnątrz skorupa obudowy jest ze sklejki, to wewnątrz, przednią część wypełnia aluminiowa konstrukcja.
To do niej są przymocowane aluminiowe cylindry, których duże fragmenty widać z zewnątrz - wysuwają one głośniki przed obrys obudowy, co jest jednym z bardziej wyrazistych elementów nowego stylu. Wygląda to trochę agresywnie, ale znowu da się wytłumaczyć założeniami mechaniczno-akustycznymi.
Głośniki opierają się na bardzo stabilnym fundamencie, obudowa ze sklejki spełnia rolę komory o wymaganej objętości, w swojej tylnej części wzmocnionej bardziej klasycznym układem wieńców pionowych i poziomych; mniej "gęstym" niż Matrix, ale wykonanych z grubszych elementów, konsekwentnie ze sklejki, a nie z mdf-u.
Również "fajka" wysokotonowego jest teraz w całości z aluminium, chociaż zdradza to tylko jej zakończenie.
Zaokrąglenie z przodu ma poprawić opływanie fal - zlikwidowano przecież krawędzie łączące wcześniej front z wygiętymi bokami. Pojawiły się ostre krawędzie cylindrów, ale tutaj nie ma zmartwienia - znajdują się one na tak niewielkim promieniu w stosunku do długości fal emitowanych przez głośniki niskotonowe, że nie powstają tutaj szkodliwe odbicia.
Analogiczną konstrukcję obudowy mają Bowers & Wilkins 803 D3 i Bowers & Wilkins 802 D3, natomiast 804 D3 i 805 D3 są nieco prostsze - nie mają w środku obudowy tak solidnej aluminiowej "wstawki". Zupełnie nowe są też średniotonowe głowy - mają inny kształt i są wykonane z innego niż wcześniej materiału.
Począwszy od serii 800 Nautilus, aż do serii 800 Diamond, materiałem tym był kompozyt Marlan (to jednocześnie nazwa firmy, dostarczającej gotowe "głowy" do B&W). Najnowsze pomiary wykazały, że Marlan paskudnie rezonuje (!) i znacznie lepsza będzie głowa z... aluminium, o innym kształcie i z wewnętrznym wzmocnieniem w formie gwiazdy.
Nową formę głowy nazwano "turbine" (trochę przypomina obudowę silników odrzutowych), nie ma ona już wiele wspólnego z "linią transmisyjną", na którą powoływano się przy poprzedniej wersji (nawiązując do konstrukcji flagowego Nautilusa).
Zwęża się łagodniej i kończy przekrojem większym niż poprzednio, zamkniętym dużym aluminiowym kapslem (przed jego założeniem, przez otwór z tyłu, za pomocą długiego narzędzia, głośnik jest mocowany do wewnętrznej "gwiazdy.
Sam kosz głośnika nie jest przykręcany, tylko opiera się na krawędzi otworu). "Głowa" średniotonowa jest przymocowana do głównej skrzyni za pośrednictwem substancji tłumiących (pewna swoboda jej ruchu jest łatwo wyczuwalna), co oczywiście ma na celu izolację od wibracji sekcji niskotonowej.
Podobnie zainstalowano "fajkę" głośnika wysokotonowego, też przeprofi lowaną i teraz w całości wyfrezowaną z bloku aluminium, dzięki czemu może ona pełnić rolę radiatora (wcześniej była chyba odlewana z cynku).
Zastosowanie w obydwu elementach "głowy" aluminium, zamiast Marlanu i cynku, pozwoliło też rozwiązać jeszcze jeden problem - aluminium jest łatwiejsze w obróbce, można powierzchnię wyprowadzić dokładnie, tak aby po polakierowaniu na wysoki połysk wyglądała idealnie.
Aluminiowe są też kosze wszystkich głośników... Gdyby tak zrobić konstrukcji Bowers & Wilkins 803 D3 zdjęcie RTG, to zobaczylibyśmy, że jest ona złożona głównie z metali, chociaż na zewnątrz tego nie widać.
Nowa głowa ma łagodniejszy profil, jest wykonana z aluminium i zapewnia lepszą stabilizację głośnika mocowanego do jej wewnętrznego wzmocnienia.
Pożegnanie z Kevlarem
Aluminium nie ma jednak wśród różnych materiałów membran, jakie B&W rozdysponowało między poszczególne sekcje. Zasadniczą, wręcz rewolucyjną zmianą (przynajmniej z "politycznego" punktu widzenia) jest zamiana Kevlaru (oczywiście w głośniku średniotonowym) na nowy rodzaj plecionki - Continuum (o której szerzej w ramce obok).
Według B&W zmiana Kevlaru na Continuum jest wydarzeniem podobnej rangi, jak dziesięć lat temu zmiana kopułek aluminiowych na diamentowe. Sądzę, że będzie to miało nawet większe znaczenie, ponieważ koszt kopułki diamentowej aż do dzisiaj nie pozwolił na jej zastosowanie poza referencyjną serią 800. Założę się, że w takim czasie Continuum "zdobędzie" jeżeli nie całą, to większą część oferty B&W.
Kopułka wysokotonowa jest więc "diamentowa" (nie chodzi o obróbkę naturalnych diamentów, ale o warstwę grafitową o podobnej strukturze, uzyskiwaną w technologii chemicznego osadzania z fazy gazowej - CVD).
Membrana Aerofoil
Membrany głośników niskotonowych mają strukturę wielowarstwową ("sandwicz"), podobną do stosowanego wcześniej Rohacellu - z zewnątrz (po obydwu stronach) mamy plecionkę z włókna węglowego, a między nimi sztywną i lekką piankę.
W nowej membranie, nazwanej Aerofoil, profil uwzględnia zmianę grubości na promieniu - najgrubsza jest w środku, a cieńsza na połączeniu z cewką i z górnym zawieszeniem (profil dolnej powierzchni jest konkawą, a górnej powierzchni - stożkiem).
Taki profil pozwala uzyskać największą wytrzymałość tam, gdzie siły wyginające są największe, a więc osiągnąć najlepszą sztywność całej membrany przy określonej masie i zapewnić jej idealną pracę przy dużych wychyleniach.
Tylko nazwa Aeorfoil wydaje mi się trochę niefortunna, bowiem ma ona w technice i aerodynamice ścisłe znacznie - oznacza profil skrzydła, który zapewnia powstanie siły nośnej (dłuższa droga strug powietrza nad skrzydłem - większa prędkość przepływu powietrza nad skrzydłem - mniejsze ciśnienie nad skrzydłem... skrzydło i samolot unoszą się do góry).
Membrany niskotonowe są bardzo sztywne, zarówno dzięki stosowanej już wcześniej strukturze "kanapkowej", jak i wprowadzonemu teraz profilowi o zmiennej grubości. Z zewnątrz widać profil stożkowy (głównej części membrany), ale od tyłu membranę zamyka profil konkawy.
W działaniu membrany "Aerofoil" nie zachodzą tego typu zjawiska, specjalny profil służy tutaj tylko do mechanicznego wzmocnienia membrany, natomiast w skrzydle sztywność musi zostać zapewniona przez odpowiednią konstrukcję wewnętrzną; zresztą nawet te profile wyglądają zupełnie inaczej...
Ale czepiam się tylko nazwy, podczas gdy samo rozwiązanie jest bardzo dobre. Zresztą głośniki niskotonowe są wyśmienite od A do Z, mają wyjątkowe układy magnetyczne, oparte na dwóch pierścieniach neodymowych zapewniających symetryczną reakcję (do przodu - do tyłu) cewki o dużej średnicy (rysunek przekroju w teście 803 Diamond).
Ze szczególną satysfakcją zwrócę uwagę na fakt, może dla niektórych smutny lub niepokojący, że zamiast trzech głośników niskotonowych, które były w poprzednich "803", w nowych są już tylko dwa, i to wcale nie większe niż poprzednio... I nie ma w tym komentarzu żadnej złośliwości, a nawet jeżeli po stronie producenta jest jakaś oszczędność, to niech mu pójdzie na zdrowie, bo i dla nas to większa korzyść niż strata. Dlaczego?
Wraz z większą liczbą przetworników niskotonowych zwiększamy moc i efektywność, ale jeżeli proporcjonalnie nie powiększamy objętości, to pogarszamy odpowiedź impulsową i podnosimy dolną częstotliwość graniczną - wcale nie zdobywamy, ale wręcz tracimy najniższy bas.
Do najlepszego rozciągnięcia charakterystyki i dobrej kontroli basu kluczowa jest optymalna objętość przypadająca na jeden głośnik, a jak wskazują nasze pomiary i odsłuch, 803 D3 są doskonale zestrojone na basie i znacznie lepiej, niż poprzednie 803 Diamond. Teraz konstrukcja jest "zdrowsza" i proporcjonalna, i chociaż ma mniejszą moc niż 803 Diamond (czego jednak oficjalne dane producenta nie potwierdzają), to i tak wystarczy.
KEVLAR WYPROWADZIĆ W najlepszej serii B&W nie występuje materiał, który był do tej pory najbardziej charakterystyczną i "identyfikującą" cechą niemal wszystkich konstrukcji firmy. Pewnie za jakiś czas będzie musiał ustąpić miejsca swojemu następcy, również w tańszych modelach, ale nie należy na to czekać w napięciu i w nadziei na radykalną zmianę brzmienia. Kevlar wcale się nie skompromitował i nie stracił swoich właściwości, do których firma przekonywała nas przez czterdzieści lat. Firma była wierna swojemu wyborowi i swoim argumentom bardzo długo… i w gruruncie rzeczy jest nadal. Materiał Continuum, który zastępuje Kevlar, jest do niego bardzo podobny - to również struktura plecionki, tylko wykonanej z innego włókna. Zasada "działania", objaśniona wcześniej przez B&W przy okazji stosowania Kevlaru, pozostaje taka sama - membrana pleciona nie jest bardzo sztywna, ale skutecznie rozprasza rezonanse, co jest ważne w przetwarzaniu średnich częstotliwości. Nowa plecionka ma mieć jeszcze lepsze właściwości (szybsze wygaszanie), ale za tym, by ją wprowadzić przemawiały równie mocne argumenty polityczne i marketingowe. Kevlar aż za mocno wrósł w tradycję B&W i firmie trudno było się z nim pożegnać, mimo narastających problemów. Kevlar w swoim naturalnym, żółtym kolorze nie jest ani modny, ani uniwersalny, nie każdemu się podoba, a w dodatku nie pasuje w wielu sytuacjach (do kolorów innych głośników, obudowy itp.), jednak zawsze przyciąga uwagę. Problem kolorystyczny można by łatwo rozwiązać - wystarczyłoby Kevlar "polakierować" na czarno, co da się zrobić bez istotniej zmiany jego parametrów (surowa plecionka i tak jest nasączana i powlekana specjalnymi substancjami, do których dodanie barwnika nie jest żadnym wyzwaniem technologicznym - robi tak wiele firm i robi tak… B&W w serii CT (seria głośników instalacyjnych kina domowego, będąca jakościowym odpowiednikiem serii "800"). W tym kierunku mogły pójść już kiedyś lub teraz "normalne" kolumny B&W, ale tutaj firma konsekwentnie trzymała się (i w większości produktów nadal się trzyma) żółtego Kevlaru, widząc w nim - dosłownie i w przenośni - ważny element służący do rozpoznawania jej produktów. Lecz tutaj pojawia się kolejny problem - Kevlar już dawno temu przestał być "ekskluzywny", od wielu lat stosują go inne firmy. Kiedyś B&W było liderem w tym zakresie, wprowadzając egzotyczny i technologicznie zaawansowany materiał, opracowany dokładnie 50 lat temu przez amerykański koncern DuPont. Kevlar jest chronioną nazwą handlową, ale właśnie przez firmę DuPont, a nie przez B&W, która w związku z tym nie ma żadnego wpływu na jego "rozpowszechnianie" i użycie przez konkurentów. Brytyjska firma walczy jeszcze o zrozumienie, że cała sztuka polega nie na samym zastosowaniu Kevlaru, lecz na umiejętnym przygotowaniu membrany (impregnowanie, nasączanie). Wiedza ta jest już tajemnicą B&W, lecz to argument znacznie słabszy w odbiorze klientów niż możliwość chwalenia się całkowicie własnymi materiałami i ich doskonałymi właściwościami, co jest metodą od lat stosowaną przez kilku producentów, w tym jednego z największych konkurentów - Focala. W B&W od dawna toczyła się debata, podobno nawet bardzo burzliwa, co z tym fantem zrobić, walka tradycjonalistów ze zwolennikami radykalnej zmiany. Zwyciężył chyba kompromis, ze wskazaniem na zmianę. Nowy materiał nazwano Continuum, aby zasugerować kontynuację (ukłon w stronę tradycjonalistów?) i pokrewieństwo z Kevlarem, chociaż można sądzić, że klienci nie chwycą w lot takiego znaczenia tej nazwy. Z drugiej strony, skoro już zmieniać, należałoby podkreślać wagę tej zmiany i wynikającej z niej poprawy. Niezależnie od walorów akustycznych, za pomocą nowego materiału rozwiązano więc problemy polityczno-estetyczne. Oczywiście zmieniono kolor, rezygnując z żółtego na rzecz… Widzimy kolor srebrzystoszary, ale tym razem wcale nie musi być to naturalny kolor zastosowanej plecionki, lecz dodane zabarwienie, wybrane pod kątem estetycznym i znowu politycznym (nie przypominam sobie takiego koloru w innych plecionkach, podczas gdy np. czarny dość często występuje i jest znany z plecionek z włókna szklanego, węglowego i kevlarowego). Jaki jest naturalny kolor tej plecionki - trudno będzie się dowiedzieć, ponieważ tym razem firma przygotowała się lepiej do strzeżenia tajemnicy i wyłączności, opracowując wraz z dostawcami materiał "własny", który nie będzie dostępny dla innych; podobno obecnie trwa postępowanie patentowe, a właścicielem patentu będzie już B&W. |