Czasy się zmieniły i zmieniła się oferta Energy. Znamienne jest, że obecnie znajdziemy w niej więcej subwooferów niż kolumn wolnostojących! A poza tym gamę głośników instalacyjnych, ściennych i "outdoor", oczywiście różne głośniki do kina domowego - centralne i efektowe, ale generalnie wszystko uporządkowane pod kątem sprzedaży właśnie kompletnych zestawów wielokanałowych. W sumie pięć kolumn wolnostojących należy do dwóch serii o znanych już przed laty nazwach - Connoiseur i Veritas.
Dawniej Veritas to był prawdziwy hi-end, z cenami powyżej 10 000 zł za parę, a dzisiaj jest skromniej. Seria Connoiseur, pozycjonowana też kiedyś wyżej, stała się wręcz niskobudżetową. Za mniej niż 2000 zł kupimy nie tylko testowany model Energy CF-50, ale również CF-30, który jest od niego nieco mniejszy (ma o jeden głośnik niskotonowy mniej).
Trzeci podłogowiec tej serii to CF-70, będący już układem trójdrożnym, z dwoma 18-cm niskotonowymi. Energy CF-50 jest konstrukcją dwuipółdrożną, w wersji o tyle rzadko spotykanej, że zamiast tandemu niskotonowy/nisko-średniotonowy pracują tu, poniżej obowiązkowego nisko-średniotonowego, dwa niskotonowe. Nie jest to przesada, gdyż wszystkie one mają mniejszą niż zwykle średnicę - zamiast 17- czy 18-cm, tylko 14-cm.
Ostatecznie trzy 14-tki mają sumaryczną powierzchnię membran podobną jak dwie 17-tki, więc z grubsza potencjał mocowo-niskotonowy jest podobny, a wybór mniejszych głośników pozwolił ustalić pożądaną przez większość klientów wąską sylwetkę a także - teoretycznie - lepsze charakterystyki w zakresie średnich częstotliwości.
Rutynowy podział na niskotonowy(-we) i nisko-średniotonowy nie opisuje zresztą najlepiej działania Energy CF-50, jako że producent deklaruje pierwszą częstotliwość podziału (czyli punkt, od którego szybko opada charakterystyka dwóch dolnych 14-tek) przy wysokich 1,2 kHz; z kolei druga częstotliwość podziału (do której pracuje górna 14-tka) to relatywnie niskie 2 kHz; różnica nie sięga więc nawet jednej oktawy. To jednak sensowne, gdy chce się uzyskać dobrą efektywność z tak wąskiej konstrukcji.
Głośnik nisko-średniotonowy został oprawiony we wspólną "ramkę" z głośnikiem wysokotonowym i w ten sposób odróżnia się od niskotonowych, jednak dalsze oględziny wskazują, że w obydwu rolach obsadzono ten sam typ przetwornika. Producent nie mówi nic o materiale membran, które wyglądają na polimerowe (pewnie wzbogacane tym i owym); w środku wszystkich 14-tek widać aluminiowe korektory fazy.
Ciekawie prezentuje się zawieszenie z promienistymi fałdami. Głośnik wysokotonowy to 25-mm aluminiowa kopułka chroniona przez "mercedesa". Wysokie (4 cm) nóżki wyglądają podobnie jak w konstrukcjach, w których wylot bas-refleksu umieszczono w dolnej ściance, co wymaga wysokiego prześwitu, tutaj jednak nie mamy do czynienia z takim przypadkiem - takie nóżki mają być ozdobą.
Obudowa
Obudowa Energy CF-50 jest bardzo smukła, wysoka na metr, wąska (18 cm) i głęboka (37 cm). O ile nie szukamy kolumn, które moglibyśmy powiesić na ścianie (ale chyba w takim gronie ich nie szukamy), to nie ma się czego obawiać - otwór bas-refleks znajduje się na przedniej ściance, w dodatku można go zamknąć piankową zatyczką (na wyposażeniu). Korpus obudowy oklejono czarną folią drewnopodobną ("black ash"), front prezentuje wciąż modny "piano black". Maskownica jest lekko wygięta i kończy się poniżej bas-refleksu.
Wewnątrz, ze względu na dużą głębokość, obudowę usztywniono jednym pionowym wzmocnieniem, a nie kilkoma poziomymi. Trzyma ono drugi koniec tunelu bas-refleks, wyprofilowanego podobnie jak z zewnątrz. Konstrukcja jest rzetelna i staranna, bez wyskoków i wpadek. Nie napiszę, że mogłaby kosztować dwa razy tyle, ale przy cenie 2000 zł nie można jej niczego zarzucić.
Odsłuch
Wszystko - prawie wszystko - jest tu jasne, dosłownie i w przenośni, od pierwszych taktów. Brzmienie Energy jest nomen omen bardzo energetyczne, ale też specyficznie wyprofilowane. W ramach ogólnego "wykonturowania", czyli wyeksponowania skrajów pasma, Energy CF-50 podkreśla szczególnie wysokie tony.
Góra pasma wychodzi płynnie, ale i odważnie ze średnicy, ma w sobie sporo metaliczności, która zwykle traktowana jest jako wada, a tutaj... kto lubi delikatne, aksamitne brzmienia, ten nie polubi Energy CF-50, za to dla tych, którzy poszukują wyrazistości, detalu, rysunku, żywości, może to być dokładnie to.
Gitary szarpią i dzwonią, perkusja sypie iskrami, muzyka oczywiście nie przyspiesza, ale w każdej sekundzie dzieje się więcej, niż można usłyszeć z innych kolumn. Jednocześnie, co muszę podkreślić, pierwiastek agresywności wcale nie jest dominujący - chociaż nie możemy mówić o łagodności, to relacja "wyrazistości do agresywności" jest bardzo dobra.
To godne uwagi i zachęcające - podać tyle góry (nie unikając przy tym kontynuacji w zakresie górnego środka, co jest w sumie źródłem doskonałej czytelności) a jednocześnie zapobiec natarczywości; okrasić brzmienie metalicznością, przedstawiając ją jako w pełni uprawniony i naturalny element. Nie ma też poważniejszych problemów ze średnicą, która nie gra głównej roli, lecz nie przeszkadza to w dostrzeżeniu jej klarowności.
Bas chwali się raczej szybkością niż masą, stara się podtrzymać tempo i nie psuć ataku wyższych partii, potrafi zagrać dynamicznie, wygasić nawet silny impuls, jest tylko trochę chimeryczny - niektóre nuty są wyciszone, jakby uciekały do tyłu; wypełnienie nie jest do końca stabilne, ale ostatecznie trudno mu zarzucić słabość. Bas jest cały czas obecny i aktywny. Rysowane wyraźną kreską, konkretne, bezpośrednie brzmienie, którego styl rozpoznamy od razu.
Andrzej Kisiel