Dawno nie testowaliśmy zespołów głośnikowych firmy Celestion, chociaż jeszcze w latach 90. marka ta była dość częstym gościem na łamach Audio.
Nieobecność Celestion w ostatnich latach wyniknęła jednak nie z naszej złej woli, ani nawet zaniedbania, ale z przyczyn zewnętrznych, "obiektywnych" - firma zmieniała właściciela, profil produkcji, do tego dołożyło się także zamieszanie w polskiej dystrybucji. Sytuacja chyba się unormowała, chociaż aktualna oferta Celestion nie oznacza (jeszcze) powrotu do dawnej formy.
Katalog jest dość skromny, obejmuje serię F - tradycyjnych, zespołów głośnikowych o niewygórowanych cenach (testowane Celestion F38 są najdroższe) i rodzinę SoundStyle - wielokanałowe systemy z małymi satelitami w roli głównej.
Pojawiła się też niskobudżetowa "elektronika" (amplituner wielokanałowy AVR300 i odtwarzacz DVD300), ale ambitniejszych, ani tym bardziej stricte hi-endowych produktów, nie widać. Widać za to dewizę: produkujemy tylko to, co się sprzeda na sto procent.
Szkoda, bo przecież Celestion to jeden z najstarszych producentów głośników i sprzętu audio w ogóle - jego historia zaczyna się w latach 20. ubiegłego wieku.
Wówczas nieznane było pojęcie zespołu głośnikowego jako układu głośników wyspecjalizowanych w przetwarzaniu poszczególnych zakresów, ani nawet określenie hi-fi - wysokiej wierności odtwarzania. Samo odtwarzanie muzyki przez urządzenia było fenomenem wystarczającym dla pełnej satysfakcji.
Firmy wyspecjalizowane w doskonaleniu brzmienia domowych systemów audio zaczęły powstawać później, natomiast pierwsi producenci urządzeń audio rozwijali się wszechstronnie - dostarczając również produkty do zastosowań profesjonalnych - estradowe, studyjne, do nagłośnienia, monitorowania, basowe, gitarowe, itd.
Z piękną historią firmy Celestion możemy zapoznać się na stronie www, ale nie znajdziemy tam ani słowa ani o testowanych właśnie F38, ani w ogóle o nowej serii F, do której konstrukcja ta należy. To pocieszające dla tradycjonalistów - wbrew teorii, serwis internetowy okazuje się często bardzo opieszały, i informacja drukowana ma szansę dotrzeć pierwsza.
Dla internautów są tylko starsze modele F - trzy podstawkowe (F10, F15 i F20), i tylko jeden wolnostojący - F30 (oparty na głośnikach 13-cm). Nowe propozycje to większe podłogowe F28 (układ dwuipółdrożny z parą przetworników 17- cm), właśnie F38, i tym razem tylko jeden model podstawkowy - F18, a oprócz tego centralny F48.
Można więc powiedzieć, że Celestion F38 to najlepsza, flagowa konstrukcja firmy. Niezależnie od jakości F38, to jednak zdecydowanie za niskie loty, aby firma mogła zdobyć, a w zasadzie odzyskać wysoki prestiż, niezależnie od prognoz "sprzedawalności" droższych modeli.
Ale zajmijmy się już samymi F38, czując ciężar odpowiedzialności oceniania referencyjnego Celestiona. Piękny to on nie jest - tak chyba pomyśli większość obserwatorów, obowiązujący od lat kanon urody szczupłych konstrukcji robi swoje. A przecież pamiętam, jak niegdyś smukłe wydawały się Altusy 110, które były i niższe, i szersze od F38...
Zastanawia mnie więc, dlaczego w tak asekuracyjnie przygotowanej ofercie Celestion, umieszczono konstrukcję, na którą większość producentów by się nie zdecydowała ze względów wzorniczych. Więc jednak brawa dla Celestion za niezależność.
Zaokrąglenia bocznych ścianek na pewno są pomocne i dla spokojniejszego opływania fal, i dla spokojniejszego patrzenia na F38, ale nie są w stanie uczynić z F38 kolumny finezyjnej. Celestion F38 są jednak dostępne w trzech wersjach kolorystycznych (winylowa okleina): ciemna jabłoń, klon i czarny.
Firma Celestion przedstawia się jako wynalazca metalowych kopułek wysokotonowych. Tweeter takiego rodzaju znajdujemy również w F38 - 25-mm aluminiową kopułkę z neodymowym układem magnetycznym.
Do przetwarzania pozostałej części pasma użyto dwóch głośników - o średnicach 20-cm i 17-cm, z zewnątrz o podobnej konstrukcji, z celulozowymi membranami.
Jak kupować Celestion z sentymentu, to właśnie z celulozowymi membranami - gitarowe głośniki Celestion zawdzięczały swoje charakterystyczne brzmienie również celulozie, której firma wcale nie była tak wierna w konstrukcjach hi-fi, gdzie często sięgała po polipropylen. Obydwa głośniki mają dość duże, ekranowane układy magnetyczne, a więc F38 jest całkowicie bezpieczny dla telewizorów.
Odsłuch
Celestion F38, dysponując 20-cm niskotonowym i 16-cm nisko-średniotonowym, wraz ze swoją dość dużą obudową, wydaje się być predestynowany do roli basowego wodzireja w testowanej grupie. I owszem, basu im nie brakuje, kto więc patrzy zachłannie w stronę F38 już tylko z tego powodu, nie powinien się zawieść. Ale brzmienie tych kolumn nie ogranicza się do połączenia mocnego basu z nieśmiała "resztą".
Wręcz przeciwnie - to niekoniecznie bas jest najbardziej charakterystyczną cechą F38. Jest to brzmienie wielowątkowe, w którym dzieje się dużo. Od pierwszych dźwięków zwraca na siebie uwagę góra pasma - jednocześnie delikatna i wyrazista, świetlista, nie kumulująca uderzeń w blachę, nie skupiająca się w niższym podzakresie, ale zajmująca się wybrzmieniami i aurą tworzącą się w najwyższej oktawie.
Wysokie tony objawiają swoją aktywność poprzez subtelny, ale w stosunku do innych kolumn podkreślony "powiew" - zjawisko znacznie bardziej delikatne, niż proste rozjaśnienie wprowadzane przez Cantona, jednak będące czymś dodatkowym w stosunku do nie pozbawionych przecież niuansów, ale prowadzonych równo i bez wyskoków wysokich tonów Elaca.
Osiągnięty efekt jest bez wątpienia ciekawy i zwyczajnie przyjemny, również dlatego, że prze- łom średnich i wysokich częstotliwości, w którym czai się agresywność, został uspokojony. Jednak samo przez się oznacza to również, że do pełnej neutralności i naturalności Celestion F38 nie aspirują.
Wysokie tony są więc lekko oddzielone od średnicy, i chociaż trudno jednoznacznie stwierdzić, że poziom jest za wysoki, to ich szczególny charakter kieruje ku nim uwagę, automatycznie odciągając ją od esencji średnich tonów... o których z kolei nie można powiedzieć, że zostały cofnięte, tak jak w Cantonach.
Obydwie niemieckie kolumny - Canton i Elac - produkują brzmienia różne, ale dość łatwe do rozszyfrowania. Celestion więcej kombinuje, muzykę trochę rozwarstwiając, coś tutaj dodając, coś tam ujmując, aby jednak w ogólnym bilansie dać kompozycję jednocześnie efektowną i łatwą do strawienia.