A co do loch, to owszem, jest się czego bać, ale w innej serii Dali - kolumna Concept 10 ma parę 25-cm calowych głośników niskotonowych, i jest przez samego producenta nazywana "potworem". Natomiast w serii Ikon, model "7" jest już największy. Oprócz "Siódemki" i "Szóstki", kolekcję podłogowych Ikonów dopełnia najmniejsza "Piątka", ale myliłby się ten, kto by podejrzewał, że jest ona po prostu uboższa o kolejny 18-cm głośnik.
Jak widać również na przykładzie innych serii, Dali unika dwudrożnych konstrukcji wolnostojących, więc Ikon 5 posiada nadal tandem głośników nisko/niskośredniotonowych, tyle że mniejszych - 15-cm. W serii są jeszcze podstawkowe Ikony 2 (z 18-cm nisko-średniotonowym) i Ikony 1 (z 15-cm), naścienne On-Wall (zestaw głośników jak w Ikonach 2), "wścienne" Phantom, dwa modele centralnych i subwoofer.
Dali chwali się szeregiem rozwiązań wprowadzonych do konstrukcji Ikon, przedstawiając każde z nich w postaci obrazka- symbolu, wszystkie można zobaczyć już na pudle opakowania, jednak nie zostały w ten sposób wyróżnione dwie najbardziej charakterystyczne cechy techniczne, wspólne nie tylko dla Ikonów, ale i dla modeli dwóch droższych serii - Euphonia i Helicon.
Wszystkie te konstrukcje mają membrany głośników niskotonowych, nisko-średniotonowych i ewentualnie średniotonowych (największe układy serii Euphonia i Helicon) wykonane z włókna drzewnego, a zakres wysokotonowy przetwarza hybrydowy moduł wysokotonowy, składający się z 25-mm jedwabnej kopułki i 4,5-cm przetwornika wstęgowego. Każda z tych technik ma już swoją historię i swoje niespodzianki.
Dwuprzetwornikowy moduł wysokotonowy z udziałem wstęgi przetwarzającej zakres najwyższych częstotliwości jest chyba własnym pomysłem Dali, a jego debiut wcale nie wiąże się z wprowadzeniem serii Euphonia, która koncepcję tę tylko reaktywowała, chociaż i mocno zmodyfikowała.
Hybrydowe moduły wysokotonowe, składające się ze wstążki i - uwaga - ok. 5-cm, stożkowego, papierowego przetwornika, widać i słychać było w kilku konstrukcjach Dali już na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Myślę, że chociaż jakąś teorię można było do tego dorobić, to przede wszystkim ze względu na zastosowanie małego, brzydkiego "papierzaka", pomysł nie chwycił i na wiele lat został całkowicie zarzucony.
Powrócił na początku XXI wieku, pilotowany przez nową referencyjną serię Euphonia, na fali różnych koncepcji mających na celu przystosowanie kolumn do formatów wyższej rozdzielczości (DVD-A i SACD), czyli rozszerzających przetwarzane pasmo powyżej 20kHz.
Sprawa "nowych formatów" już przebrzmiała, ale wiele supertweterów przetrwało, a nawet wprowadzane są kolejne udoskonalenia - ostatecznie nie zaszkodzi, jeżeli kolumna będzie miała szersze pasmo, pod warunkiem wszakże, że wprowadzenie do układu kolejnego przetwornika nie wywoła przykrych skutków ubocznych.
Rozwiązanie lansowane przez Dali - tym razem z jedwabną kopułką, a nie głośniczkiem stożkowym w roli głównego przetwornika - ma na celu nie tylko, a nawet nie przede wszystkim rozciągnięcie charakterystyki przetwarzania, ale nadanie brzmieniu najwyższych tonów charakterystycznego, bardzo subtelnego charakteru, z którego znane są najlepsze przetworniki wstęgowe.
Jednocześnie, jeżeli wstążka ma mieć dobre charakterystyki kierunkowe, nie może być duża, a wtedy nie ma takiej wytrzymałości i dynamiki w głównym zakresie wysokich częstotliwości, jaką mogą wykazać się kopułki, choćby standardowe, 25-mm, dlatego właśnie z taką kopułką współpracuje.
Tyle teoria, a praktyka? Co do brzmienia, to ostateczny rezultat będzie zależał od umiejętności połączenia, zsynchronizowania pracy obydwu przetworników. A co aspektu marketingowego, to dzisiaj każdy producent stara się przebić do świadomości klientów z własnym, oryginalnym pomysłem.
"Drewniane" membrany... też najpierw pojawiły się w najdroższych Dali - Euphoniach, i były to wówczas najnowsze przetworniki produkowane przez firmę Vifa, na bazie modeli z serii XT. Później stały się dostępne w serii Helicon, a teraz także w najtańszej spośród nich, Ikon.
Było już pomysłem Vify, aby membrany z domieszką włókna drzewnego miały kolor brązowy - ale jest to tylko efekt dodania barwnika, a nie "naturalny" kolor drewna. Dlatego też możliwe jest zabarwienie w podobny sposób również membran celulozowych - głośników z tańszych serii Dali - Concept i Suite. I chociaż może to sugerować, że również tam zastosowano włókno drzewne, to producent w danych technicznych nie ukrywa, że materiałem membrany w konstrukcjach tych serii jest tylko celuloza.
Wszystkie głośniczki Ikona wyglądają bardzo elegancko. Zwraca uwagę finezyjny projekt zewnętrznego pierścienia kosza - górne gumowe zawieszenie "cofa się" w miejscach, gdzie głośnik jest przykręcany. Kosz jest odlewany, ma delikatne żebra, wentylację pod dolnym zawieszeniem, a do tego został pokryty szarym lakierem proszkowym, odpowiednim do koloru modułu wysokotonowego i całej przedniej ścianki. Układ magnetyczny nie jest potężny - ma średnicę 8-cm - ale jest też dodatkowy pierścień (7-cm), prawdopodobnie dający częściowe ekranowanie magnetyczne.
Zwrotnicę rozłożono między dwie płytki, zainstalowane jedna nad drugą bezpośrednio z tyłu obudowy terminalu przyłączeniowego. Dwie pary dużych, wygodnych zacisków pozwalają na bi-wiring, cieszą też oko estetycznym wykonaniem. Postarano się przy tunelu bas-refleks - wylot zaprojektowano wręcz pieczołowicie, nadając mu taki sam wzór, jak koszom głośników.
W dodatku tunel jest przykręcany, a nie wciskany. Oczywiście jest wyprofilowany, a średnica w świetle wynosi 7-cm, co powinno wystarczyć parze 18-cm głośników o typowych możliwościach amplitudowych. Jak z tego wynika, obydwa głośniki pracują we wspólnej komorze. Skrzynka wewnątrz nie jest przesadnie wzmocniona - znalazłem tylko dwie poprzeczki wiążące boczne ścianki. Ale grubość płyty przedniej nie pozostawia nic do życzenia - 28-mm - więc oddalam podejrzenia o zbyt daleko idące oszczędności.
Główna część obudowy jest klasycznym prostopadłościanem, oryginalność projektu plastycznego opiera się na wykonaniu frontu i zainstalowanych na nim elementach. Chociaż nie można mu zarzucić przepychu, nie jest to też koncept minimalistyczny.
Zwracają uwagę dwie nakładające się na siebie warstwy frontu - głębsza jest wystającą częścią głównej płyty o grubości 20- mm, na którą nałożono jeszcze 8-mm (bez tego dodatku pozostawiono dolną część frontu), w dodatku polakierowaną na nieco inny odcień szarości. Jeżeli założymy maskownicę, mamy już trzecią warstwę, której odrębność zarysowuje się też od przodu (maskownica nie zasłania małego logo na zewnętrznym płacie frontu). Co więcej, maskownica nie przylega do frontu, jest dystansowana za pomocą delikatnych kołeczków mocujących.
Okleina na obudowie nie jest naturalna, ale w większości kolumn tego testu spotykamy winyl, a Dali Ikon 6 są w zebranej grupie chyba najtańsze. Do wyboru mamy dwie wersje - jasny orzech i jasny dąb (na zdjęciach). Za to stopki, które przykręcamy do dolnej ścianki (a dopiero do nich kolce, które są w ten sposób szerzej rozstawione) zostały odlane z metalu - mała rzecz, a cieszy, jak również to, że stopki te, jak wszystko w konstrukcji Ikonów, są delikatne.
Wysokotonowe hybrydy
Łączenie głośników wysokotonowych jest zadaniem akustycznie trudnym i ryzykownym, i najczęściej niepotrzebnym. Zasadniczo powinno się tego unikać, i stosować pojedynczy, optymalny dla danego systemu głośnik wysokotonowy. Każde rozwinięcie układu o kolejną sekcję musi być uzasadnione, bo wprowadzenie jej to wprowadzanie kolejnej częstotliwości podziału, komplikowanie filtrów, itp. co zawsze ma skutki uboczne - nie tylko w kosztach.
Klasyczne zalecenia mówią, aby zapobiegać ustalaniu częstotliwości podziału w zakresie średnich tonów, gdzie słuch jest szczególnie czuły na przesunięcia fazowe i nierównomierności. Dodanie głośnika superwysokotonowego jest ingerencją w układ i wprowadzeniem następnej częstotliwości podziału na samym skraju pasma, więc z tego punktu widzenia wydaje się zupełnie bezpieczne.
Jednak haczyk tkwi w tym, że wysokie częstotliwości to fale bardzo krótkie. Jeżeli w zakresie częstotliwości podziału będą one promieniowane równocześnie przez dwa głośniki, nawet znajdujące się blisko siebie, to zgodność fazowa i wynikająca stąd poprawna charakterystyka będzie mogła być zachowana tylko na ściśle określonej osi, a już pod niewielkim kątem (w płaszczyźnie pionowej) fazy będą się "rozjeżdżać" i na charakterystyce pojawią się głębokie osłabienia.
W zasadzie nie ma sposobu, aby tego uniknąć - chociaż ostre filtry mogą przynajmniej ograniczyć zakres współpracy głośników i w ślad za tym uczynić te zapadłości wąskopasmowymi, mniej dokuczliwymi dla ucha.
Zbliżanie głośników do siebie jest jednoznacznie korzystne - powiększa kąt wokół osi głównej, w którym charakterystyka będzie się trzymać blisko optymalnej, natomiast wybór częstotliwości podziału jest kłopotliwy - z jednej strony, im będzie wyższa, tym wyraźniejsze (pod mniejszym kątem) będą mierzalne nieprawidłowości charakterystyki, z drugiej strony jest szansa, że będą mniej wyraźne dla słuchu - zbliżamy się już przecież do granic pasma akustycznego, gdzie nasza czułość jest słabsza.
Chociaż logicznie rozumując, skoro na skraju pasma już niewiele słyszymy, to po co w ogóle zawracać sobie głowę dodawaniem tam supertweetera...
Jednak Dali świadomie i bez przymusu wybrało tę opcję. I kopułka, i wstęga, które połączono w tandem, mogłyby sobie dawać radę samodzielnie - może wstęga z większym wysiłkiem, wymagając wyższej częstotliwości podziału, ale nie jest to wcale ściśle wyspecjalizowany supertweeter w znaczeniu przetwornika przetwarzającego tylko najwyższe częstotliwości (chociaż w Ikonach pracuje powyżej 14kHz). Z kolei 25-mm jedwabna kopułka na pewno zdolna byłaby przetwarzać "standardowe" pasmo, co najmniej do 20kHz.
Decydując się jednak na użycie dwóch takich przetworników, oczywiście to wstęga zostaje oddelegowana do przetwarzania wyższego podzakresu, a kopułka niższego, chociaż sama częstotliwość podziału pozostaje sprawą otwartą. Ostatecznie Dali wybrało wysoką częstotliwość podziału - 14kHz - pozwalając kopułce przetwarzać prawie cały zakres, odcinając jej tylko ostatnie pół oktawy pasma akustycznego.
Wstęga ma dobre charakterystyki kierunkowe - ale tylko w płaszczyźnie poziomej. Natomiast w płaszczyźnie pionowej traci na efektywności jeszcze szybciej, niż kopułka (interferencje od różnych części wstęgowej membrany, zorientowanej pionowo). Być może udało się wyzyskać te spadki do zwiększenie nachylenia charakterystyk po obydwu stronach częstotliwości podziału - na osiach innych niż oś główna - i zapadłości, jakie się na tych kierunkach pojawiają, są mniejsze.
Jedno jest pewne - takie integrowanie tweeterów wymaga gruntownej wiedzy teoretycznej i dokładnej znajomości parametrów konkretnych przetworników. I chociaż nie można takiej wiedzy odmówić konstruktorom wielu firm, to przecież bardzo niewielu z nich wprowadza podobne rozwiązania - po prostu najczęściej nie warto, bo akustyczne zyski nie muszą być większe od strat.
Ale jeżeli ma to być "patent" wyróżniający produkt i firmę wśród konkurencji, to co innego - w bilansie można uwzględnić zyski marketingowe. Jednak żeby być uczciwym i nie pozostawić nawet w tym miejscu niedomówień - wysokie tony z Ikonów 6 brzmią naprawdę piękne (chociaż w pomiarach tego nie widać...).
Odsłuch
Czy kolumny Dali Ikon 6 są lepsze od większych "Siódemek", nie miałem okazji sprawdzić. W tym teście wystarczy, że są lepsze... hm, miało już nie być lepsze - gorsze. Zdradzę tyle, że w teście tym (mam na myśli wszystkie modele wolnostojące) pojawiło się kilka, które byłem gotowy zabrać na parę tygodni do domu (chwilowy niedostatek własnych kolumn), i ostatecznie wziąłem właśnie Ikony 6 - przyznaję, że również dlatego, iż nie były tak ciężkie, jak inne brane pod uwagę.
Zupełnie otwarcie, wcale bez zbytniej asekuracji, nawet najlepszemu przyjacielowi nie powiedziałbym w zaufaniu, że są to bezwzględnie najlepsze kolumny w tym teście. Jest wiele innych, na które też zwróciłbym uwagę, chociaż te akcenty, które pojawiają się w brzmieniu Dali Ikon 6 (i nigdzie indziej), mi osobiście szczególnie przypadły do gustu.
Ale nawet jeżeli uznamy, że "obiektywnie" są to nie tyle że najlepsze, co jedne z najlepszych, to przecież są w tym gronie najtańsze. Różnica w cenie, zwłaszcza wobec modeli kosztujących nie więcej niż 5000 zł, nie jest duża, więc ostatecznie zdecydować powinny osobiste preferencje co do charakteru brzmienia, no ale właśnie dlatego ja zabrałem do domu Ikony 6. Zabrałbym je przecież niezależnie od ceny - tylko pożyczałem...
Kolumny Dali Ikon 6 mają własny charakter. Jednocześnie suche - w tym sensie, że nie przeładowane, nie "ociekające" gęstymi sokami, ale szybkie, żywe, witalne - w całym pasmie. Głosy są bliskie, jednak nie agresywne, za to nasycone oddechem. To fascynujące, jak dużo "powietrza", a więc i mikroinformacji udało się tutaj przekazać, bez przesadnego eksponowania sybilantów, i bez żadnych skłonności do metalizowania wysokich tonów.
Brzmienie Ikonów jest i eteryczne, i dynamiczne, a bogactwo i świeżość wysokich tonów świetnie dodaje się do neutralności średnicy, oferując w sumie bogate i przejrzyste wybrzmienie. Góra pasma, chociaż tak wyrafinowana i charakterystyczna, nie gra "sobie a muzom", ale świetnie uzupełnia tony podstawowe.
Brzmienie Ikonów 6 jest bardzo "akustyczne", przestrzenne, i bez specjalnego docieplenia wydaje się ono zupełnie wolne od syntetyczności, a więc naturalne. Takie odczucie, przy dość dużej aktywności wysokich tonów, pełnych szmerów i szelestów, ale jakże delikatnych - to spore osiągnięcie. Owszem, struny gitary nie były aż tak namacalne, jak w Cantonach (Ergo 607 - test w numerze kwietniowym), ale zagrały zwinnie, wyraźnie, dokładnie. Skrzypce grały szlachetnie, stylowo, z ową dawką suchości, której prawidłowe wymierzenie jest dowodem wysokiej klasy.
Jednak popisowym numerem kolumn Dali Ikon 6jest wokal, który oprócz wspomnianego już pięknego "wykończenia" powietrzem, w specjalny sposób wyodrębnia się z tła, i zbliża do słuchacza w sposób nienatarczywy, a pełen gracji. Żywość i dźwięczność tych kolumn nigdy nie jest fatygująca. Mają w sobie dużo czaru, który dość niekonwencjonalnie nie wypływa z ocieplenia, ale ze świeżości. Dźwięk jest zawsze rześki, nigdy nie ospały, czemu pomaga oczywiście charakter basu, zarówno zwinnego, jak i plastycznego, nie stojącego w drugim szeregu.
Jeżeli w muzyce jest dużo basu, to na pewno usłyszymy go dużo - z taką premią, że będzie zręczniejszy, bardziej melodyjny, niż gdzie indziej. A z nagrań dość ciemnych i ściśniętych Ikon 6 wykrzesze chociaż tę odrobinę światła i przestrzeni, której inne kolumny już nie zauważą. Radosne, całkowicie otwarte, bezpośrednie, pozytywnie wibrujące brzmienie.