To świetna wiadomość, tym bardziej, że urządzenie jest przecież wyjątkowe w całej ofercie Panasonica; ten minisystem z powodzeniem stanie w szranki z najlepszymi, i to pod wieloma względami.
Panasonic SC-PMX9 składa się z jednostki centralnej i dwóch całkiem wyrośniętych kolumn głośnikowych, oczywiście wciąż należących do kategorii "podstawkowych". Jeszcze zanim włączymy zasilanie, zrobi świetne wrażenie, jest solidnie wykonany, panel przedni - metalowy, podobnie jak niektóre elementy regulacyjne.
Powierzchnia frontu nie jest duża, ale Panasonic nie byłby sobą, gdyby nie wypełnił jej, dość szczelnie, lekką dylatacją dzieląc przednią ściankę na dwie części.
Dolna należy do odtwarzacza; mimo nowoczesnych, sieciowych rozwiązań, system ma też czytnik płyt CD, do tej części przynależy również prosty selektor źródeł i wejście USB, które podpisano "iPod", choć oczywiście USB nic nie traci na swej uniwersalności. Port komunikuje się z urządzeniami Apple, nie tylko iPodami, można do niego podłączyć także iPada czy iPhone’a oraz zwykłe nośniki pamięci.
W górnej sekcji frontu systemu Panasonic SC-PMX9 znalazł się niewielki wyświetlacz, pokrętło głośności i dwie gałki regulujące barwę dźwięku - japońska klasyka... Nie mogło również zabraknąć firmowego systemu uwypuklającego niskie częstotliwości D.BASS.
Na tylnej ściance, oprócz pojedynczej pary terminali głośnikowych, mamy tylko jedno analogowe wyjście (para RCA), gniazdo anteny FM i port sieciowy LAN. Antenka sygnalizuje ukryty wewnątrz moduł bezprzewodowej komunikacji Wi-Fi.
Pod otwieraną klapką na górze obudowy Panasonic SC-PMX9 znajduje się stacja dokująca dla sprzętu Apple najnowszej generacji, wyposażona w wąskie złącze Lightning. Końcówki mocy pracują w klasie D, w jej firmowej wariacji o nazwie LincsD-Am, kładącej wyraźny nacisk na układy eliminujące wysokoczęstotliwościowy szum na wyjściu.
Kolumienki mają konfigurację trójdrożną, tym razem pasmo nie zostało jednak podzielone na tony niskie, średnie i wysokie, lecz układ dwudrożny uzupełniono "supertweeterem", mającym przetwarzać częstotliwości powyżej 20 kHz.
Ma to związek z formatami wysokiej gęstości, a Panasonic chwali się przecież obsługą plików Flac. Supertweeter ma średnicę 19 mm, właściwy wysokotonowy to 25-mm kopułka. Głośnik nisko-średniotonowy ma średnicę 13 cm, jego membranę wykonano z bambusa - ulubionego materiału Panasonica (kiedyś stosował go też w kondensatorach).
Gniazdko jest małe, ale wciąż zakręcane, duży tunel basrefleksu pokazuje spory, wyprofilowany wylot. Ważną umiejętnością w zakresie przesyłania muzyki ze źródeł różnych producentów jest wbudowana transmisja Bluetooth - czego nie oferuje żaden z konkurentów.
Panasonic SC-PMX9 teoretycznie odtwarza pliki Flac, choć próby z materiałem 24 bitów/192 kHz wykazały pewne spowolnienia podczas pracy - startu odtwarzania, detekcji czy przeskakiwania między poszczególnymi ścieżkami. Być może zostanie to poprawione przy okazji którejś aktualizacji oprogramowania.
W dość skomplikowany sposób potraktowano także obszar konfiguracji sieci Wi-Fi, opierającej się na asyście smartfonów i przesyłaniu gotowych ustawień do systemu. Wczytywanie się w instrukcje zajmuje dużo więcej czasu, niż ręczna konfiguracja kilku parametrów.
Odsłuch
Próby zainspirowania klientów przetwornikiem superwysokotonowym z pewnością są dobrze obliczone przez projektantów Panasonica, jednak w moim przypadku nie padają na podatny grunt...
Rozwiązanie to niekoniecznie zaostrza mi apetyt, ale oczy i uszy mam otwarte i już po pierwszych dźwiękach musiałem przyznać, że obawy o zbyt daleko idącą "komercyjność" Panasonica się nie spełniły. Dźwięk systemu Panasonic SC-PMX9 jest po prostu ładny, zrównoważony i zróżnicowany.
Bardzo mi się spodobała gra mocną, niższą średnicą, co pozwala pewnie prowadzić główną linię muzyki, zapobiega agresywności wyższych rejestrów,daje naturalną, komfortową substancję, tym razem niebędącą tłustym ani dudniącym basem. Męski wokal miał najlepszą siłę i głębię w całej testowanej stawce systemów.
Bas, mimo pewnych starań (rozciągnięcie nieco ponad miarę własnych możliwości, okupione lekko przeciągniętym charakterem), nie uzyskuje pozycji dominującej i nie zagłusza wyższych rejestrów.
Oczywiście zawsze możemy wepchnąć kolumienki w jakiś kąt i dół odezwie się ze zwierzęcą siłą... ale nie musimy tego robić, aby słyszeć bas soczysty, tworzący dobry fundament.
Co ciekawe, góra pasma stanie jeszcze o pół kroku z tyłu, pracując bardziej nad subtelnościami, niż nad energią. W gruncie rzeczy nie jest jej za mało, ale jej powściągliwość to miła niespodzianka w kontekście takiego produktu - funkcjonowanie supertweetera nie jest dowodzone "na siłę". System może jednak zagrać głośno i swobodnie.