Klasyczna forma, funkcjonalność a także "prawdziwa" stereofonia wciąż ma swój urok i nawet jeżeli nie jest idealną propozycją dla każdego, to nie tylko teraz, ale i w przyszłości znajdzie wielu amatorów. Producent też jest o tym przekonany, bowiem właśnie wprowadza kolejny model, jeszcze bardziej zaawansowany i oryginalny.
System Krüger & Matz KM1995 składa się CD-amplitunera i pary podstawkowych "monitorów" – jedno i drugie można kupić osobno. Tym razem bez lamp, ale z wieloma innymi atrakcjami. Jedną z nich podziwiamy natychmiast – to piękne wskaźniki wychyłowe, jakich nie powstydziłby się znacznie droższy wzmacniacz zintegrowany.
O innej atrakcji informuje producent – ponoć wzmacniacz pracuje w klasie A, co jeszcze bardziej przyspiesza audiofilski puls… chociaż trochę niepotrzebnie.
Wzornictwo
CD-Amplituner wygląda pierwszorzędnie, front jest metalowy (i polakierowany na szaro), metalowe są również pokrętła. Wskazówki poruszają się wyraźnie nawet wtedy, gdy słuchamy cicho, bowiem nietypowo pokazują zmiany sygnału wejściowego, a nie wyjściowego.
Poniżej cienkiej szuflady na płytę CD znajduje się typowy wyświetlacz pokazujący działanie odtwarzacza, tunera, a także wzmacniacza (tutaj już głośności i korekcji). W fabrycznej konfiguracji świeci bardzo jasno, ale można go przyciemnić.
Front i tylna ścianka
Na froncie znajduje się wejście podręczne (analogowe) oraz wyjście słuchawkowe. Głośność regulujemy pokrętłem służącym również do wyboru gotowych trybów korekcji (jest wśród nich neutralne ustawienie flat). Mamy tu też klasyczną regulację tonów niskich i wysokich.
Na tylnej ściance zainstalowano kolejne wejście analogowe (to już para RCA), a także optyczne cyfrowe mogące się przydać do podłączenia telewizora. Jest złącze USB, którym można podać do CD-Amplitunera pliki z nośników pamięci, jednak bardziej atrakcyjne i nowoczesne wydaje się strumieniowanie Bluetooth (to jedyny sposób komunikacji bezprzewodowej, nie ma tutaj funkcji sieciowych).
Dołączane kable
W woreczku z dodatkami znajdą się rzeczy oczywiste – kabel zasilający, antena FM – a także mniej oczywiste, ale przydatne – interkonekty analogowy i cyfrowy (mimo że nie są konieczne przy jednoczęściowym CD-amplitunerze) oraz kabelki głośnikowe – całkiem grube, w atrakcyjnej plecionce, z porządnymi końcówkami bananowymi (złoconymi). Brawo!
Wzmacniacz
Firma zapowiada pracę (wzmacniacza) w klasie A. Przypomnijmy, że w takiej sytuacji przez końcówkę przepływa stale (niezależnie od aktualnej mocy, nawet bez żadnego sygnału wejściowego) wysoki prąd spoczynkowy, urządzenie ma niską sprawność i mocno się nagrzewa.
znajdują się końcówki mocy.
Według tych samych firmowych danych moc ma wynosić 2 x 50 W (przy 4 Ω)… to razem wzięte – nieprawdopodobne. Wzmacniacz grzeje się minimalnie, a bez sygnału (ale z włączonym podświetleniem wskaźników) pobiera z sieci zaledwie 10 W. O "prawdziwej" klasie A nie może być mowy, nawet w zakresie niższych mocy.
Monitory i obudowy
Dwudrożne monitorki to niby nic nadzwyczajnego, jednak są wykonane starannie i na dobrych komponentach, co wcale nie jest czymś powszechnym w takich kompletach, a przecież od nich będzie zależeć bardzo wiele.
Obudowy wykończono "na bogato": pod błyszczącym lakierem widać rysunek drewna, są one też solidne, chociaż zupełnie niewytłumione, co może być wyrazem świadomej koncepcji akustycznej albo niedopatrzenia. Przednie krawędzie zaokrąglono, maskownicę mocujemy na tradycyjne kołki.
Układ głośnikowy
Układ głośnikowy prezentuje się porządnie i nowocześnie, do 30-mm kopułki wysokotonowej dodano falowód, a jego dolną część podcięto, aby zbliżyć centra akustyczne obydwu przetworników (co jest korzystne akustycznie). Przetwornik nisko-średniotonowy ma średnicę 15 cm (producent podaje 12 cm – to średnica membrany z zawieszeniem).
Wygląda na to, że membrana jest celulozowa, powlekana, jednak producent o tym nie informuje. W monitorkach tańszej miniwieży KM1961 zdziwiła nas ekstremalnie prosta zwrotnica (pojedynczy kondensator plus tłumik).
Tym razem jest już porządnie, w obydwu sekcjach filtry 2. rzędu, z polipropylenowym kondensatorem dla wysokotonowego. Tunel bas-refl eksu ma formę szczeliny na przedniej ściance. Terminale są pojedyncze, metalowe i zakręcane.
Krüger & Matz KM1995 - odsłuch
Zacznijmy od spraw oczywistych, ale wyłaniających się w nowy sposób, z perspektywy pochłonięcia rynku popularnych zestawów audio przez głośniki bezprzewodowe.
Krüger & Matz KM1995, podobnie jak każdy klasyczny system z odseparowanymi głośnikami, daje szansę, ale i wymaga starannego ustawienia, o ile chcemy osiągnąć maksimum jakości stereofonicznej. Jeżeli nie zależy nam na "scenie", a tylko na muzyce "wypełniającej" pomieszczenie, będzie łatwiej i wciąż lepiej, niż z większości jednobryłowych głośników Bluetooth.
Ale tym razem warto się postarać, bo pod względem przestrzeni, naturalności i sugestywności Krüger & Matz KM1995 potrafi naprawdę dużo. Stereofonia jest swobodna, wielowymiarowa, jednocześnie lokalizacje pozornych źródeł wyraźne, plastyczne. To doskonały przykład "znikających" głośników.
To dźwięk dobry zarówno w roli tła, jak i do wieczornego relaksu. Z przyjemną średnicą, krzepkim basem i subtelną górą. Wokale są bliskie i ekspresyjne, za to oszczędzono nam jaskrawości i wyskoków wysokich tonów, są one płynnie połączone ze średnicą, dopełniają proporcjonalnie i kulturalnie.
Niskie tony są sprężyste, nie ciągną się, dopóki nie przesadzimy z głośnością, utrzymują dobrą dynamikę i wyrazistość. Trzeba jednak podkreślić, że system (i my razem z nim) czujemy się najlepiej przy niskich i średnich poziomach. Nie jest stworzony do nagłaśniania imprez i dokuczania sąsiadom. Do takich zadań trochę brakuje mu "pary". Gra zbyt uprzejmie, nie tłucze, nie iskrzy, a przede wszystkim nie chce zagrać bardzo głośno.
Ostatecznie jednak umiarkowana moc wzmacniacza jest dobrze skorelowana z mocą, jaką można dostarczyć do monitorków – nie sądzę, aby wytrzymały na dłuższą metę 50 W, chociaż z drugiej strony pewien zapas (we wzmacniaczu), który mógłby zostać wykorzystany "w impulsie", niczemu by nie zaszkodził.
Krüger & Matz KM1995 - cena
2800 + 1300 zł