Odtwarzacz CD Audio Analogue Rossini 2.0
• Front
Front to centymetrowej grubości płat aluminium z okienkiem dla wyświetlacza, miejscem na szufladę i okrągłymi, niewielkimi przyciskami sterującymi, ustawionymi w okręgu wokół centralnego play/pause w miejscu, w którym we wzmacniaczu jest gałka siły głosu. Niewielki wyświetlacz ma dwie linijki, dzięki czemu mieści się na nim zarówno numer utworu, jak i czas. Cyferki i literki są jednak maleńkie i mało kontrastowe.
• Przyłącza
Z tyłu Audio Analogue Rossini 2.0 mamy pojedynczą parę analogowych, złoconych wyjść RCA, elektryczne wyjście cyfrowe oraz gniazdo sieciowe IEC z mechanicznym wyłącznikiem obok.
Znajdziemy tam jednak pierwszą rzecz, której w "cedekach" często się nie spotyka - dość duże szczeliny, podobne są i na górnej ściance. To chłodzenie lampy, pracującej jako bufor wyjściowy.
• Wnętrze
Informuje o niej już napis na przedniej ściance: "Hybrid CD Player", oraz stylizowany rysunek lampy w dolnym prawym rogu. Po odkręcaniu góry widać, umieszczoną poziomo, podwójną triodę 6922EH firmy Electro-Harmonix. Napęd, podobnie jak w modelu Magnus CDP firmy Synthesis to CD-ROM.
Część cyfrową wraz z przetwornikiem znajdziemy na osobnej płytce, wpinanej do głównej za pomocą złoconych pinów. Taka aranżacja pozwala na łatwy upgrade w przyszłości - ostatecznie najszybciej "starzeją" się układy cyfrowe.
Obok rozbudowanego zasilania znajdziemy dwie kości: AKM AK4395 oraz AKM AK4114 (odpowiednio - przetwornik D/A 24/192 z symetrycznym wyjściem oraz odbiornik cyfrowy) razem z zegarem dla tej sekcji. Na głównej płytce znalazła się konwersja I/U (na tranzystorach zbalansowana) oraz układ wyjściowy - wzmocnienie i buforowanie (na wspomnianej lampie niezbalansowane).
Lampę włożono do ładnej, ceramicznej podstawki wlutowanej do małej płytki, wpinanej - tak jak sekcja cyfrowa - do płytki-matki za pomocą pinów. Warto zwrócić uwagę, że w części analogowej zastosowano bardzo dobre kondensatory polipropylenowe Wima oraz foliowe BC (dawniej Philips). Wyjście sprzęgnięto pojemnością - mamy tutaj po dwa, różnej wartości, duże kondensatory polipropylenowe.
Napięcie dostarcza średniej wielkości transformator toroidalny z zalanym żywicą środkiem, co eliminuje drgania. Dużą uwagę przyłożono nawet do takich drobiazgów, jak zbocznikowanie mostka prostowniczego sekcji analogowej przez kondensatory polipropylenowe zmniejszające szumy przełączania diod.
Słabsze momenty to sposób przesyłu sygnału do przetwornika (S/PDIF, a nie np. I˛S) oraz tylko pojedyncza lampa na wyjściu. Można argumentować, że to ostatnie rozwiązanie pozwala na dokładnie takie samo traktowanie obydwu kanałów, bo połówki tej samej lampy mają zwykle bardzo zbliżone parametry, jednak znacznie zwiększa się wówczas przesłuch międzykanałowy. Pilot jest brzydki i niezbyt poręczny.
Wzmacniacz Audio Analogue Verdi Setanna
• Front
Wzmacniacz Audio Analogue Verdi Settana ma obudowę niemal identyczną jak odtwarzacz CD. Różni się oczywiście elementami na ściankach przedniej i tylnej, jednak idea jest taka sama: wykonana z aluminium sztywna skorupa.
Na froncie mamy niewielkie pokrętło wzmocnienia i mechaniczny wyłącznik sieciowy, a pomiędzy nimi malutkie, niebieskie diody wskazujące wybrane wejście i przycisk, którym między nimi przeskakujemy.
Zatrzymajmy się na chwilę przy pokrętle. Nie jest to obrotowa gałka, a przełącznik między dwoma pozycjami (w lewo i prawo). Chcąc ściszyć, przekręcamy w lewo i przytrzymujemy. Robiąc głośniej - analogicznie w prawo.
Po dojściu do odpowiedniego poziomu puszczamy gałkę, a ta wraca do pozycji "spoczynkowej", oczywiście zachowując żądany poziom głośności. Dookoła umieszczono maleńkie, niebieskie diody, które zapalają się kolejno, tworząc świecącą obwódkę - im głośniej, tym staje się ona dłuższa.
• Przyłącza
Z tyłu mamy sporo przyłączy: pięć wejść liniowych, jedno gramofonowe (MM/MC, przełączanie odbywa się za pomocą zwór wewnątrz wzmacniacza) oraz wyjście do nagrywania. Skrajnie z lewej i prawej strony umieszczono zaciski głośnikowe. To wygodna aranżacja, ponieważ kable głośnikowe nie plączą się między interkonektami. Jest też gniazdo sieciowe IEC.
• Wnętrze
Wnętrze Audio Analogue Verdi Settana ładnie rozplanowano. Blisko przedniej ścianki znajduje się spory transformator. Kondensatory dla układów wyjściowych są cztery, raczej niewielkie, przy każdym kolejnym stopniu mamy jednak precyzyjne układy filtrujące lub stabilizujące. Użyto tutaj diod LED w celu "wyprodukowania" napięcia wzorcowego. Wróćmy teraz do układu wzmacniającego.
Ze złoconych wejść sygnał trafia do dwóch układów scalonych (selektorów wejść), po jednym na kanał, a następnie układu National Semiconductor, regulującego wzmocnienie. Jest to analogowa, sterowana cyfrowo drabinka rezystorowa LM1972 wykonana w technologii CMOS, umożliwiająca regulację w zakresie 78 dB co 0,5 dB.
Dalej sygnał trafia do podwójnych triod 6922EH Electro-Harmonix, takich samych jak w odtwarzaczu. Tutaj pracują jednak dwie - po jednej na kanał. Wpięte są, podobnie jak w CD - najpierw do małych płytek, a potem poziomo do głównej. Stąd sygnał biegnie do końcówek mocy.
Podobnie jak w Magnum 100 firmy Synthesis, tak i tutaj w roli wzmacniaczy końcowych występują układy scalone LM3886, po dwa na kanał, przykręcone do niewielkich radiatorów.
Elementy bierne wokół nich są bardzo dobre - to metalizowane, precyzyjne oporniki i kondensatory polipropylenowe. Sygnał do wyjść głośnikowych prowadzony jest długimi plecionkami z miedzi.
Przedwzmacniacz gramofonowy oparto o dobre układy scalone TLE2072 (niskoszumne, szybkie z wejściem J-FET) i dobre elementy bierne: precyzyjne oporniki oraz kondensatory polipropylenowe. Takim samym scalakiem napędzane jest wyjście do nagrywania.
W przeciwieństwie do odtwarzacza, gdzie montaż częściowo wykonany został w technice SMD, tutaj jest w całości przewlekany. Ścieżki na płytkach zostały pozłocone. Wzmacniacz, podobnie jak odtwarzacz stoi na niewielkich, podklejanych nóżkach z gumy.
Rossini 2.0 + Verdi Settana VT - odsłuch
Włoskie systemy mają wspólny mianownik, ale inaczej rozłożone akcenty owocują brzmieniami na tyle odmiennymi, że nie każdy, komu spodoba się Audio Analogue, automatycznie polubi Synthesis. I na odwrót.
Dźwięk Audio Analogue Verdi Settana jest otwarty i mocny w wyższych rejestrach. Nie ma mowy o symulacji brzmienia "prawdziwej" lampy. Bezpośredni, żywy przekaz nie ograniczył jednak głębokości sceny. Instrumenty rozkładane były z wyczuciem, w zależności od tego, gdzie je zarejestrował mikrofon lub ustawił reżyser dźwięku.
Zakres niskotonowy nie jest specjalnie twardy i nie ma wyraźnych krawędzi. Jest nasycenie, duży wolumen i... uderzenie. Mimo pewnego zaokrąglenia, czuć energię, a nie tylko masę.
Zakres średnio-wysokotonowy ma niezłą rozdzielczość, ale z pewnością nie tutaj skupiają się zalety AA. Jest lampowe muśnięcie, ale tylko muśnięcie, nie ma specjalnego ciepła a raczej perlistość i otwartość, bez ziarnistości i chropowatości. To właśnie cecha wspólna Synthesisa i Audio Analogue - lekkie wygładzenie ataku i gładkie podtrzymanie.
Brzmienie AA jest czyste i pozbawione "granulek", ale w połączeniu z nieodpowiednimi dla nich kolumnami dźwięk może okazać się zbyt lekki. Wówczas komercyjne płyty, szczególnie grane głośno, jak przywoływany Depeche Mode, mogą zabrzmieć nawet agresywnie. Z drugiej strony, przy mniejszych składach, otrzymamy dokładny dźwięk na głębokiej scenie.
Sekcja gramofonowa to w Audio Analogue Verdi Settana naprawdę świetnie przygotowany układ, który genialnie zgrał się z wkładką Denona DL-103. Wprawdzie fabrycznie przychodzi z ustawieniem dla wkładek MM, jednak wystarczy wewnątrz przestawić zworki i mamy preamp MC. Mając Verdi, nie ma sensu kupować zewnętrznego preampu poniżej 2000 zł.
Audio Analogue proponuje nośny, otwarty dźwięk dobrze rozprowadzony w głąb sceny. Bas jest mocny i treściwy. Jest też świetny przedwzmacniacz gramofonowy. Jak w każdym systemie, tak i tutaj są jednak pewne ograniczenia: rozdzielczość jest tylko dobra, przy wyższych poziomach głośności średnica może zagrać trochę krzykliwie, co jednak można uspokoić odpowiednimi kolumnami.