Odtwarzacz Myryad Z112
Design Myryada jest bardzo spójny, dlatego wzmacniacz i odtwarzacz czują się świetnie we własnym towarzystwie. Obecne modele można kupić w znanym już wcześniej srebrnym, ale także czarnym kolorze.
Odtwarzacz Myryad Z112, choć zamknięty w takiej samej obudowie jak wzmacniacz, wydaje się być zbudowany potężniej. To jednak złudzenie, za które odpowiada duży wyświetlacz oraz szuflada płyty.
Fluorescencyjny display pokazuje oprócz podstawowych informacji (numer ścieżki, czas) także ułożony w prostokąt tzw. kalendarz utworów. Podobno może się to przydać przy programowaniu - w czasach kaseciaków była to rzeczywiście przydatna funkcja, ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz z niej korzystałem…
Niebieski wyświetlacz świeci się dość jaskrawo, dlatego nie bez przyczyny producent dodał opcję częściowego lub całkowitego wygaszenia. Z przodu udostępniono podstawowe funkcje, powierzając resztę nadajnikowi zdalnego sterowania.
Z tyłu wyjście analogowe uzupełniono cyfrowym elektrycznym, są także obecne niemal we wszystkich urządzeniach Myryada porty My- Link - z sygnałami sterowania. W komplecie znajdziemy dwa kable sieciowe (z europejską i brytyjską wtyczką) - obydwa grube i ciężkie.
Konstrukcja odtwarzacza Myryad Z112 jest przejrzysta, transformator toroidalny odsunięto od układów, centralnie ulokowany mechanizm przesyła sygnał na dużą drukowaną płytkę.
Napęd to specjalizowany moduł CD Philipsa, CDM12.1 - nie jest to jeszcze topowa konstrukcja, ale też nieczęsto spotykana w nawet droższych odtwarzaczach.
Przetwornik cyfrowo-analogowy to układ delta-sigma o parametrach 24 bit/192 kHz firmy Cirrus Logic. Co ciekawe, obsługuje on nie tylko sygnały z PCM, ale także DSD. Ma również na pokładzie regulację głośności, z czego Myryad nie skorzystał. Płytkę drukowaną wykonano bardzo starannie w montażu SMD. Widać sporo dobrych elementów, jak chociażby kondensatory polipropylenowe WIMA.
Wzmacniacz Myryad Z Z142
Nowa linia Z trafiła do sprzedaży jesienią ubiegłego roku. Oprócz odtwarzacza CD Z112 i wzmacniacza Myryad Z142 znajdziemy w niej tuner Z132 oraz stereofoniczną końcówkę mocy Z162 – chociaż (tymczasem?) bez pomocy przedwzmacniacza, ale producent zachęca właścicieli integry Z142 do rozbudowy posiadanego systemu i bi-ampingu.
W gruby front wzmacniacza Myryad Z142 wtopiono stożkowe pokrętło wzmocnienia. Ładnie, choć trochę niewygodnie, mimo że posługiwanie się regulatorem ułatwia zagłębienie. Od wszelkich mankamentów tego rozwiązania uwolni nas, oczywiście, pilot.
Selektor źródeł sprowadzono do pojedynczego przycisku, sekwencyjnie aktywującego poszczególne gniazda z podświetleniem odpowiedniej diody na froncie. Wejść jest sporo, pojawia się też pętla magnetofonowa.
Wzmacniacz wyposażony jest w preamp gramofonowy dla wkładek MM; jeśli nie mamy gramofonu, wejście to można zastąpić kolejnym - liniowym, za pomocą miniaturowego przełącznika z tyłu obudowy.
Komplet gniazd RCA zamyka para wyjść do zewnętrznej końcówki. Zaciski głośnikowe (pojedyncze pary na kanał, ale bi-wiring można wykonać również w takim przypadku) są bardzo solidne, z metalowymi, złoconymi nakrętkami.
Wszystkie przyciski na przedniej ściance są czytelnie opisane, z linią frontu zlewa się jednak czarne, maleńkie gniazdo mini-jack. Panująca obecnie moda na podłączanie do urządzeń Hi-Fi przenośnych odtwarzaczy podpowiada, że producent zainstalował wejście dla takiego sprzętu, jednak w rzeczywistości jest to "tylko" klasyczne wyjście słuchawkowe.
Wzmacniacz Myryad Z142 ma złożone systemy zabezpieczeń, sprzężone z przekaźnikami odłączającymi końcówki mocy od głośników. Dzieje się tak w przypadku rozruchu urządzenia (tzw. miękki start), ale także wtedy, gdy incydentalnie zewrzemy terminale "+" i "-", gdy system wykryje obecność napięcia stałego lub dojdzie do przegrzania układów.
Wzmacniacz Myryad Z142 (podobnie jak odtwarzacz Myryad Z112) sprzedawany jest w komplecie z systemowym nadajnikiem zdalnego sterowania, można więc za pomocą jednego pilota wygodnie obsługiwać obydwa urządzenia.
Cały wzmacniacz został złożony na jednej dużej płytce z kilkoma mniejszymi modułami. Na jednym z nich, podłączonym płaską taśmą, znalazł się otwarty potencjometr do regulacji wzmocnienia.
Przełączanie źródeł odbywa się w układzie scalonym, który sterowany jest obwodami logiki umieszczonymi przy przedniej ściance. Napięcie dostarcza transformator toroidalny, oddzielony od reszty układów radiatorem, na obydwu stronach którego zainstalowano pary tranzystorów Toshiba.
Myryad Myryad Z112 + Z142 - odsłuch
W porównaniu z konkurentami urządzenia brytyjskie brzmią spokojniej, płynniej, melodyjniej. Uproszczeniem byłby wniosek o predyspozycjach do klasyki czy akustycznego jazzu.
Tak grający system wcale nie jest jednostronny; faktycznie muzyka bardziej klimatyczna, z mniejszą dozą wybuchowości, trafia w charakter Myryada najlepiej. Na płytach bardziej wyrafinowanych i bogatych w smaczki realizacyjne dźwięk okazuje się wciąż subtelny, zaokrąglony, ciepły, ale nie traci co najmniej dobrej rozdzielczości; detal nie jest eksponowany ani gubiony, gradacja - bardzo naturalna.
Komu określenie "brytyjskie hi-fi" kojarzy się dobrze, proszę bardzo - można go tu użyć i uzasadniać, zaznaczając jednocześnie, że nie oznacza to poważnych tonalnych przesunięć w stronę niższych rejestrów.
Przy całej swojej delikatności Myryad nie jest leniwy i nie bazuje tylko na barwach; dysponuje przyzwoitym zakresem dynamiki, zachowuje sprawność również przy wyższych głośnościach. Nie jest wulkanem decybeli, nie strzela fajerwerków, cały czas pracuje rzetelnie, jednocześnie z wyczuwalnym zaangażowaniem w głębszych warstwach, bardziej artystycznie niż efekciarsko, kulturalnie i bez przesady w żadnej dziedzinie.
Bas gra wartko, z dobrym zejściem i wypełnieniem, trochę podkreślając - ale ładnie, plastycznie, a nie dudnieniami - przełom ku średnicy. Ta jest wyjątkowo urodziwa, barwna, lekko zmiękczona, lecz nie jednostajna. Swobodnie oddaje oryginalny tembr głosów, jednocześnie pięknie wyciągając je z instrumentalnego tła.
Góra pasma jest tu dopełnieniem, ale bez sugestii o jej nieśmiałości i miałkości. Całość ma na tyle finezyjną i dopracowaną strukturę, że wszelkie życzenia co do większego udziału lub innego charakteru jakiegoś zakresu byłyby nie tylko z gruntu pozbawione szans na realizację (przecież nikt nie będzie niczego przerabiał), co w ogóle pozbawione podstaw - brzmienie Myryada świetnie broni się jako całość. Jego walor to przede wszystkim wewnętrzna spójność i harmonia, a nie wyżyłowane notowania poszczególnych podzakresów. Z pewnością na długie godziny relaksu, a niekoniecznie dla podniesienia adrenaliny.
Nadawanie synchroniczne
W urządzeniach wielu producentów można spotkać systemy sterowania, pozwalające na synchronizację pracy podłączonych komponentów i wywołujące szereg komend w określonej kolejności.
Takie rozwiązania są nieodłączną cechą każdego amplitunera wielokanałowego (błyszczą jako dodatek do standardu HDMI), choć w sprzęcie stereofonicznym też nie należą już do rzadkości - wystarczy spojrzeć na Marantza, który jest wierny złączom komunikacyjnym od wielu lat.
Myryad zaprojektował i wdrożył swój własny system My-Link. Aby z niego skorzystać, wystarczy połączyć urządzenia zwykłym kablem RCA. Otrzymujemy wówczas dostęp do szeregu opcji. Podstawową z nich jest włączanie i wyłączanie wszystkich tak spiętych urządzeń.
Po uruchomieniu odtwarzania i wciśnięciu klawisza "play", system może automatycznie włączyć wzmacniacz i wybrać stosowne wejście (dlatego występuje także konstrukcja selektora wejść we wzmacniaczu - z elektronicznym sterowaniem). My-Link jest również metodą transferu sygnałów sterujących z jednego do drugiego urządzenia. Możemy zatem schować wzmacniacz do szafki. Wystarczy, że czujnik odtwarzacza odbierze komendy z pilota, aby przesłać je dalej.
Interesującym algorytmem jest także synchronizacja komendy wyciszenia we wzmacniaczu z wywołaniem pauzy w kompakcie. My-Link będzie pomocny przy projektowaniu systemów Multi-Room, opartych na komponentach marki Myryad.