Na ściance przedniej Marantza CD6002 jest znaczek HDAM, jednak zrezygnowano z dwóch kluczowych elementów oryginalnej koncepcji: miedziowanej klatki Faraday'a oraz montażu powierzchniowego.
Wciąż cały tor jest dyskretny i wygląda niezwykle szykownie. Przetwarzanie C/A przebiega w kości Cyrrus Logic CS4398; to układ 24/192 o świetnej dynamice 120 dB (a więc praktycznej rozdzielczości 20 bitów), potrafiący dekodować także sygnał DSD.
Zasilacz jest rozbudowany, poza kondensatorami Elna są liczne układy stabilizujące dla cyfry i napędu, a klasyczny transformator EI wraz z układem stand'by został odizolowany od reszty układu ekranem z blachy.
Wyjście wygląda na sprzęgnięte bez pośrednictwa kondensatorów (DC-Servo), o czym mogą świadczyć elementy SMD tuż przy niezłoconych gniazdach wyjściowych. Oprócz wyjść analogowych mamy też wyjścia cyfrowe -koaksjalne oraz optyczne. Jest też łącze do sterowania urządzeniem w firmowej 'wieży'.
Pomiędzy nim i pilotem zdalnego sterowania wybieramy, posługując się małym przełącznikiem. Sam pilot (RC001CD) jest dość duży, ponieważ obejmuje także część przycisków przewidzianych dla wzmacniacza. Także tutaj wyłączymy wyświetlacz, a nawet zmienimy prędkość odtwarzanej muzyki.
Czytaj również test wzmacniacza Marantz PM6002
Odsłuch
Różnymi drogami można dochodzić do tego, co zwykło się nazywać 'naturalnym dźwiękiem'. Trudno o bardziej odmienne sposoby traktowania tej materii niż w przypadku testowanych wzmacniaczy NAD'a i Marantza. Bas Marantza, choć nie schodzi bardzo nisko, to jednak kontrolą, czystością i ogólną kulturą najwierniej trzyma się tego, co zarejestrowano na płycie.
Nie doświadczymy tego jednak w krótkim odsłuchu. W szybkim demo, gdzieś w przelocie, Marantz CD6002 będzie wydawał się grać bez emocji, z dystansu. Posłuchajmy jednak dłużej a zobaczymy, że Japończycy postawili na wierność kosztem 'bajeru'.
Stąd znakomite odtworzenie jazzu, czyli najlepiej nagranych płyt, np. "Groove Yard" The Montgomery Brothers z wydania XRCD. Kontrabas został umieszczony we właściwej odległości od słuchacza, z akustyczną przestrzenią wokół siebie. Wszystkie instrumenty miały zresztą zachowaną właściwą perspektywę.
Obydwa urządzenia -i odtwarzacz, i wzmacniacz -choć różnią się nieco w szczegółach, mają ten sam 'sznyt'. W odtwarzaczu dochodzi do tego fantastyczna w tym przedziale cenowym rozdzielczość. Góra pasma gra mocno, jednak wcale mnie to nie zwiodło -jej bogactwo i dokładność swoją drogą są wyśmienite.
Słuchając płyt w rodzaju "Brothers in Arms" Dire Straits z wydania XRCD2 usłyszymy, czym charakteryzowały się pierwsze cyfrowe nagrania. Mark Knopfler, kiedy tylko ukazywały się nowe możliwości, jak właśnie rejestracja i mastering w domenie cyfrowej, czy później kodowanie HDCD, od razu starał się je wykorzystać.
Wczesne nagrania zerojedynkowe mają nawet energię blach, dobre uderzenie, jednak brak im 'ciała'.
Większość urządzeń z tego przedziału cenowego odtwarza to w lekko zmiękczony sposób, przez co nie mamy problemu ze zbyt dużą zawartością góry. System Marantz CD6002 inaczej - śledzi charakter dźwięku od początku do końca. I jeśli jest ostro, zagra ostro, a jeśli nie ma góry, będzie wyraźne przytłumienie.
Jest jednak z systemem Marantza pewien problem -nawet nie z nim, a z potencjalnym zestawieniem jego obydwu elementów. PM6002 jest znakomity, jednak dodanie do niego grającego podobnie, a nawet nieco lżej CD6002 każe szukać kolumn o dość mięsistym brzmieniu, bez cienia wzmocnienia wysokich tonów. Inaczej otrzymamy nieco bezbarwny, jednowymiarowy dźwięk.
Niższa średnica Marantza CD6002 jest bowiem raczej dokładna niż wypełniona, co przy 'suchych' kolumnach wyjdzie na jaw i przesłoni zalety zestawu. Jeśli jednak uda nam się dopasować odpowiednie głośniki, wówczas otrzymamy znakomicie rozdzielczy (ciągle mówimy o tym przedziale cenowym), dokładny dźwięk.
Wojciech Pacuła