Wypada jednak wspomnieć, że wraz z włączeniem firmy do grupy Fine Sounds zmienił się zespół konstruktorów i pojawiły świeże pomysły. Prezentowany niedawno wzmacniacz Intuition ilustruje poszukiwania nowego stylu i rozwiązań. Na tym tle przetwornik di322, chociaż to najnowszy produkt firmy, jest bardziej konwencjonalny.
Wadia di322 - obudowa
Szerokość urządzenia wynosi niemal 46 cm - czyli nawet więcej niż standardowe Hi-Fi, a na tle modnych, kompaktowych skrzynek di322 jest wręcz olbrzymem. Obudowę oparto na odlewanej ramie o zaokrąglonych krawędziach, na którą nałożono górną i dolną płytę.
Elementów charakterystycznych dla sprzętu Wadii jest tu co najmniej kilka, a wśród nich duże wycięcie frontu w kształcie "łezki", w którym znajduje się logo firmy. Wyświetlacz ma pole wskazujące na poziom głośności.
Charakterystyczny jest też układ przycisków, z dwoma klawiszami do regulacji wzmocnienia, włącznikiem, selektorem wejść oraz możliwością wywołania prostego menu i konfiguracji. Elegancką linię frontu zakłóca nieco gniazdo słuchawkowe, ale na pewno nie będziemy narzekać na jego pożyteczną obecność.
Wadia di322 jest kompletna i bardzo praktyczna pod względem liczby i zróżnicowania gniazd. Do dyspozycji mamy jedną parę RCA i jedną XLR - tor sygnału jest zbalansowany.
Wadia di322 - przyłącza
Swobodną rozbudowę cyfrowego systemu gwarantują dwa wejścia współosiowe oraz dwa optyczne, każdy z nich może przyjąć sygnały PCM o rozdzielczości 24 bitów i maksymalnej częstotliwości próbkowania 192 kHz. W dobie plików audio najbardziej interesujące jest jednak złącze USB.
Wadia przygotowała związany z nim asynchroniczny interfejs, który może przyjąć dane PCM o rozdzielczości 32 bitów i częstotliwości próbkowania 384 kHz, a także, według informacji producenta, strumień DSD256 - jednak w rzeczywistości możliwości kończą się na DSD128.
Aplikacja portu USB jest dość typowa, co oznacza konieczność instalacji sterowników dla systemów Windows i brak takiego wymogu dla komputerów Apple. Obok USB znajduje się tajemniczy, wielopinowy konektor DIN - to kolejne wejście cyfrowe, o którym jednak niewiele wiadomo, ma się przydać w komunikacji z projektowanymi (lub planowanymi) dopiero urządzeniami Wadii.
Wadia di322 - układ elektroniczny
Najważniejszym elementem układu jest DAC ESS Sabre 9018S. Symbol jest podobny do układu z Moona, jednak między obydwoma występują pewne różnice. DAC z Wadii jest przeznaczony do urządzeń stacjonarnych, pobiera więcej prądu, a przede wszystkim jest to układ ośmiokanałowy, który wykorzystano tutaj w konfiguracji stereofonicznej, nazwanej quad-balanced.
Dynamika tej wersji wynosi 129 dB w podstawowym trybie ośmiokanałowym. Dzięki temu sygnały zbalansowane są tworzone już w sekcji cyfrowej. Symetryczny jest także dalszy tor analogowy z obwodem desymetryzującym dopiero przed wyjściami RCA.
Wadia jest znana z innowacyjnej, uznawanej za jedną z najlepszych, regulacji głośności. Dzięki temu rozwiązaniu zachęcano, by budować proste systemy audio złożone właśnie z przetwornika (lub odtwarzacza) i końcówki mocy.
To, co kiedyś wymagało wielkiego zaawansowania i projektowania skomplikowanych układów, teraz jest dostępne na wyciągnięcie ręki - Wadia korzysta bowiem z gotowego algorytmu regulacji, który zaszyto wewnątrz przetwornika ESS9018S; wystarczyło tylko dodać do niego odpowiednie sterowanie.
Elektronikę "rozpięto" na skręconej z aluminiowych odlewów ramie. Duży transformator z owalnym rdzeniem budzi zaufanie, "przeszacowany" zasilacz jest gwarancją stabilności wszystkich układów.
Brzmienie
Wiele "starszych" urządzeń Wadii uznawanych było (i wciąż jest) za absolutny wzorzec muzykalności i gładkości dźwięku, co wobec pierwszych starań o ucywilizowanie płyty CD stało się dla amerykańskiej firmy przepustką do grona producentów o najwyższej renomie.
Nie mam w tej chwili pod ręką ani modelu 16, ani nieco późniejszego odtwarzacza 860, jednak wciąż dobrze je pamiętam i mogę z przekonaniem napisać, że w nowym DAC-u di322 nawiązano do tamtych wzorców.
Chyba każdy, kto tęskni za plastycznością i odrobiną ciepła, znajdzie tutaj coś dla siebie. Brzmienia wpisujące się w taki ogólny profil mogą być różne, tym bardziej nie ma jednego przepisu na „muzykalność". Jednak opozycja względem brzmienia sterylnego, klinicznego, a nawet dystans względem działania obiektywnie neutralnego, lecz pozbawionego "wartości dodanej", jest zauważalny.
Do pewnego stopnia podobnie gra Moon, ale Wadia idzie jeszcze krok dalej... no, może pół kroku. Wyznaczając oś od chłodnej neutralności do ciepłej muzykalności, na jednym skraju jest Cary, na drugim Wadia, a Moon - pośrodku.
Środek pasma przetwornika jest gęsty, oleisty, jego ciężar w największym stopniu określa całą sytuację, promuje wydarzenia w centrum sceny. Im ważniejsze w samym nagraniu, tym efektowniej podkreślone. Wadia di322 koncentruje naszą uwagę na głównych muzycznych wątkach, nie tracąc oczywistej dokładności, lecz używa jej właśnie do budowania kompletnego, spójnego przekazu.
W grubej przedniej ściance wycięto podświetlane logo producenta; znajdujący się obok plastikowy kołnierz gniazda słuchawkowego nie jest już ozdobą, ale na pewno się przyda.
Detale nie egzystują wyrwane w kontekstu, są wplecione i podporządkowane, chociaż w zasadzie trudno w tym przypadku mówić o podziale na dźwięki większe i mniejsze - wszystko jest w takiej symbiozie, podane tak naturalnie, że takie traktowanie tematu nie bardzo przystaje do ogólnego wrażenia. Jest ono bardziej zdominowane przez bliskość, a jednocześnie łatwość odbioru muzyki, niż przez jej analityczność.
Bliskość nie jest w tym wariancie związana z dynamiczną bezpośredniością, nie jest to "pełny kontakt" i obcesowość, ale tak zręczne kształtowanie obrazu, aby muzyka stawała się obecna, oczywista i naturalna przy umiarkowanym napięciu. Wadia nie jest lupą powiększającą i tubą szczegółowości - priorytetem są proporcje i porządek.
Do tego dochodzi jeszcze coś wyjątkowego - bas, który nazwałbym kolosalnym. Jest nadzwyczajny: z jednej strony potężny, obfity, efektownie sięgający na samo dno, z drugiej - zwarty i konturowy.
Efektowne zejścia nie wiążą się z utratą kontroli; wręcz przeciwnie - wydaje się, jakby Wadia właśnie w najniższych rejestrach odnajdywała najlepsze oparcie; siła basu i delikatność wyższej części pasma tworzą frapującą kombinację, która potrafi zaimponować zarówno dynamiką, jak i gracją.
Ustawienie i konfiguracja przycisków jest dość typowa dla Wadii, są więc też dwa przyciski regulacji głośności.
Ostatnia szansa
W czasach odtwarzaczy CD, nie mówiąc już o płytach winylowych czy taśmach, nie zdarzało się, aby źródło dźwięku (ani tym bardziej jakiekolwiek inne urządzenie w systemie Hi-Fi) odmawiało posłuszeństwa z innego powodu niż uszkodzenie natury mechanicznej lub elektronicznej.
Wchodząc w erę plików, strumieniowania, serwerów, weszliśmy w obszar nowych potencjalnych problemów i awarii związanych z coraz bardziej skomplikowaną, informatyczną naturą urządzeń.
Największe pułapki w przypadku przetworników USB kryją się w dostarczających sygnał komputerach, jednak i same USB DAK-i stają się instrumentami tak złożonymi, że może zawodzić również ich warstwa programowa, gdy samo urządzenie pozostaje w pełnej sprawności.
Na takie przypadki uczula sama Wadia, w instrukcji obsługi przetwornika Wadia di322 znajdziemy nawet opis specjalnej procedury, która poprzez wyzerowanie ustawień programowych może przywrócić urządzenie do życia.
Zanim więc wyślemy urządzenie do serwisu, należy takiego "zerowania" spróbować, wciskając i przytrzymując przez kilka sekund przyciski Setup oraz Input. Wadia przeprowadza wówczas procedurę programowanego "resetu", jaki znamy z komputerów, przechodząc następnie w tryb czuwania. Próba ponownego uruchomienia di322 przywróci mu sprawność albo... potwierdzi konieczność wizyty w serwisie.
Radosław Łabanowski