W tym czasie Sennheiser zajmował się rozbudowywaniem oferty słuchawek nowej generacji – bezprzewodowych, z redukcją szumów, przenośnych, DJ-owskich, i jest tego teraz bez liku. Ale konkurenci wykonali kilka ruchów zagrażających Sennheiserowi w słuchawkowym hi-endzie. Jak dzisiaj HD 650 broni swojej pozycji?
Słuchawki Sennheiser HD 650 były już w "Audio" przedstawiane, więc ich ponowne pojawienie się w teście jest formalnie rzecz biorąc złamaniem ustalonych reguł, wedle których każde urządzenie jest opisywane tylko raz, bez szans na powtórki i poprawki.
Pozwoliłem sobie jednak na zrobienie wyjątku, usprawiedliwionego kilkoma okolicznościami. Pierwsza z nich jest jednak prozaiczna – zamówiłem te słuchawki do testu trochę lekkomyślnie, nie sprawdzając, czy mamy je już na swoim koncie, nie skojarzył tego również dystrybutor.
Co więcej, gruntownie je przetestowałem (po raz drugi), zrobiłem zdjęcia, i dopiero przed rozpoczęciem opisu sięgnąłem do archiwum "Audio", tknięty złym przeczuciem... niestety słusznym. Ale jaką korzyść mają Czytelnicy w ponownego opracowania tematu?
Zapomniałem o dawnym teście, bo został opublikowany już prawie pięć lat temu; chyba mało kto o nim pamięta, gdy tymczasem - i to jest najbardziej zaskakujące - Sennheiser HD 650 wciąż zajmują miejsce na szczycie oferty Sennheisera, tym bardziej że hi-endowy model Orfeusz (w komplecie ze wzmacniaczem lampowym) nie jest już produkowany.
A zadzwoniłem do dystrybutora Sennheisera w najlepszej wierze, bo chciałem mieć w tym teście najlepszy model firmy, która jest w ścisłej czołówce nie tylko producentów słuchawek, ale pozostaje też jednym z liderów ich sprzedaży w Polsce.
Opis ten to oczywiście zupełnie nowy tekst - innego recenzenta - a więc i ocena może być trochę inna. Istotny tu może być też fakt, że pięć lat temu Sennheiser HD 650 były najdroższe w testowanej grupie, a teraz są najtańsze. To zmienia perspektywę, ustawia recenzenta w innym punkcie widzenia i słyszenia.
Sennheiser HD 650 - wzornictwo
Najbardziej luksusowe słuchawki Sennheisera nic nie straciły ze swojej klasy wykonania, jednak na tle jeszcze wyżej sytuowanych konkurentów nie wyglądają imponująco. Nie mają ani kosztownych elementów z drewna, które wyróżniają topowe modele AT i Denona, ani tak awangardowego kształtu i kolorystyki, jak AKG.
Odrobinę ekskluzywności HD 650 ma zapewnić pokrycie kilku części ich konstrukcji srebrzysto-tytanowym lakierem typu "metalik". Zewnętrzne części muszli osłania perforowana blacha - Sennheiser HD 650 to słuchawki otwarte, podobnie jak K701. Muszle zachowują typowy dla najlepszych Sennheiserów, owalny kształt, chociaż wraca moda na okrągłe poduszki, stosowane przez rywali.
Sennheiser HD 650 - ergonomia
Wydłużony profil Sennheiserów jest teoretycznie lepiej dopasowany do kształtu samego ucha i faktycznie: poduszki otaczają ucho dość szczelnie, są przyjemne w dotyku, powleczone mięciutkim welurem.
Dopasowanie do wielkości głowy opiera się na podobnej zasadzie jak w Denonie, chociaż elementy mechanizmu nie są już takie luksusowe - ręcznie wysuwamy płaskie metalowe końcówki pałąka (w nowym egzemplarzu idzie to trochę ciężko, ale w zamian ustawienie jest "trwałe"), same muszle układają się na uszach dzięki pracy dwóch par zawiasów.
Kabel jest ponoć odłączalny, ale nie odważyłem się użyć dostatecznie dużej siły, aby go wypiąć z muszli; przejściówka z dużego Jacka na mini-Jack też jest krótkim kabelkiem, szczerze mówiąc - nie wiem po co.
Również tutaj udało się odnaleźć napis zdradzający miejsce wyprodukowania. Rozsądnie byłoby stawiać albo na Niemcy, albo na Chiny, jednak okazuje się, że słuchawki Sennheiser HD 650 przybywają do nas z... Irlandii. To ciekawa i chyba dobra wiadomość - rodzi sympatyczne skojarzenia, żadne fobie i przekonania nie będą nas nękać i hamować.
Pałąk jest na tyle elastyczny, że ostatecznie można założyć Sennheiser HD 650 na każdą głowę, jednak w pozycji spoczynkowej ustawia muszle bardzo blisko siebie i wymaga relatywnie sporej siły, aby "rozciągnąć" je na wymaganą szerokość; oznacza to, że po założeniu słuchawek naciskają one na głowę właśnie z taką samą - znaczną siłą.
Producent podał nawet jej wartość - 2,5 N, ale ponieważ jednak nie podają jej inni producenci, trudno to skomentować. Na podobnej zasadzie działają pałąki pozostałych słuchawek, lecz tam są one bardziej "uległe".
Sięgnąłem do dawnego testu słuchawek Sennheiser HD 650 i przeczytałem, że zajmujący się nimi Wojtek Pacuła również dostrzegł tę niewygodę, co odbiera nam nadzieję, że stwarzała go moja duża głowa, jak i nadzieję wyrażaną przez Wojtka w sformułowaniu: "w testowanym egzemplarzu"; to jednak kwestia typu, a nie egzemplarza.
Mam w zamian inną nadzieję: od lat jestem użytkownikiem modelu HD 580, który ma analogiczną konstrukcję i jest znacznie luźniejszy od HD 650. Nie stwarza dyskomfortu w użytkowaniu.
Może potrzebny jest czas na "wyrobienie się" tego elementu, o ile w słuchawkach Sennheiser HD 650 nie zastosowano jakichś innych, wyższej klasy i bardziej... opornych materiałów.
Na audiofilskich szczytach oferty Sennheisera od lat panuje błogi spokój - czyżby firma uznała, że osiągnęła szczyty absolutne i starania o stworzenie słuchawek jeszcze lepszych byłoby bezcelowe, lub ich cena nie dawałaby perspektyw na dobrą sprzedaż?
Odsłuch
W porównaniu z innymi słuchawkami tego testu, HD 650 nie muszą się wstydzić swojego brzmienia. Są tonalnie bardzo neutralne, świetnie wyważone – pod tym względem nie gorsze od rewelacyjnych Denonów, a więc lepsze niż AKG i AT.
Sennheiser HD 650 mają mocny bas i generalnie lepsze wypełnienie "dołu" niż K701, ale koloryt wybrzmienia jest bardzo podobny – może to cecha konstrukcji otwartych; K701 mają z kolei bogatszą fakturę, zróżnicowanie i żywość wysokich tonów - generalnie brzmią klarowniej.
Dźwięk z HD 650 jest bliski, spójny, zrównoważony, bez wyraźnych podbarwień. Najgorsze co można o nim powiedzieć, to że trudno się nim zachwycać, a najlepsze - pod względem neutralności jest to w tym teście drugi dźwięk po bogu, czyli Denonie, a płacimy za niego o wiele mniej. Byłoby jeszcze milej, gdyby tak nie cisnęły w uszy.