Jak przystało na wyroby Kossa, także te słuchawki wyglądają masywnie. Na muszlach stanowiących konstrukcję zamkniętą widnieje pokaźnych rozmiarów logo firmy w charakterystycznym jasnym kolorze. Na jednej z nich umieszczono pokrętło służące do regulacji poziomu głośności, dzięki temu wcale nie musimy ruszać się z ulubionego fotela aby coś pozmieniać.
Funkcję biernej redukcji szumu stanowią doskonałe poduszki wykonane z materiału sztucznego, w którym umieszczono zapewne jakąś delikatną gąbkę. Dzięki temu słuchawki Koss QZ 99 dosłownie zasysają się na uszach nie deformując ich i świetnie redukują niepotrzebne dźwięki dobiegające zewsząd.
Nie odnosimy wrażenia, że słuchawki za moment zsuną nam się z głowy. Bardzo proste, a zarazem skuteczne rozwiązanie, gdyż testowany egzemplarz najlepiej spośród innych radził sobie z zewnętrznymi zakłóceniami w odbiorze przekazu muzycznego.
Dodatkowo muszle wyłożono specjalną gąbką, której zadaniem jest "przefiltrowanie" szumów w najwyższych rejestrach. W obudowie lewego przetwornika umieszczono wyjście przewodu zakończonego złoconym wtykiem 3,5 mm.
Pewnym novum wśród naszych zawodników jest przełącznik sygnału - mono i stereo na kablu. Do końca nie wiem, czemu to służy, ale stanowi chyba rolę dodatkowej zabawki. Niestety nie możemy z niej zrezygnować, gdyż kabel zainstalowany jest na stałe.
Odsłuch
Na pewno pozytywną cechą słuchawek Koss QZ 99 jest miękkie i wygładzone brzmienie, skupione na zakresie średnich częstotliwości. Obecność niskich tonów jest dostrzegana głównie na dalszym planie sceny muzycznej.
Góra została właściwie pominięta, wraz z niepożądanymi zniekształconymi dźwiękami pozbyto się także elementów koniecznych do właściwego odbioru pełnej skali dźwięku. Zrobiono to z pewnością świadomie, dokładnie analizując możliwe konsekwencje.
W czasie obcowania z płytami zawierającymi wiele wysokich tonów byłem jednak zaniepokojony takim potraktowaniem tej części pasma. Trąbka pozbawiona swego naturalnego, żywego charakteru została cofnięta i zamglona, przedstawiła się jako niesamowicie nudna.
Sytuację w niewielkim stopniu poprawiły smyczki, brak im było zarówno wyrafinowania obserwowanego przy innych słuchawkach, jak i zdecydowania - w bardzo niepewny sposób wspominały o swej obecności.
Wypada dodać, że 99 spotkałem w studiu zajmującym się video-rejestracją rodzinnych imprez. Właściciel bardzo chwalił je za brak jakichkolwiek przerysowań i irytujących syków, zbędnych podczas jego pracy przy montażu.
Koss QZ 99 to niezły przykład eksponowania środka, którego walory są ważne przy zabawie nad świeżo nagranym materiałem np. kamerą lub magnetofonem reporterskim.