Słuchawki Koss R 80 to niemłoda już konstrukcja, niemniej jednak pomimo wieku wciąż oferowana ze względu na spore zainteresowanie rynku. Kossy wykonano z całej masy tworzyw sztucznych i utrzymano w ciemnoczarnej stylistyce. Owalne poduszki pokryte zostały smutnym plastikiem.
Same słuchawki są dość lekkie, więc nie będą dla nas większym ciężarem życiowym, a nawet długie ich noszenie nie będzie odpowiedzialne za znużenie. Poduszki są dobrze dopasowane, zapewniając dobre przyleganie jak również poprawnie redukując dźwięki z otoczenia.
Lewą słuchawkę wyposażono w gniazdo mocujące przewód sygnałowy, skręcony niczym makaron, którego maksymalna długość po rozciągnięciu wyniesie około 2,5 m.
Odsłuch
Koss R 80 mimo swojego wieku świetnie sobie radzą nawet z najmłodszą konkurencją. Jest to więc dowodem, że stwierdzenie "stare i sprawdzone" jest nadal aktualne.
Bas jest raczej szybki, nie brak mu tempa i życia, a i jego ilość określiłbym jako wystarczającą. Oczywiście zwolennicy potęgi mogą zażądać wzmożenia jego aktywności, ale to nie zawsze musi przynieść dobry skutek.
Muzyka z pewnymi elementami elektroniki jest tym, co warto włączyć, by pokazać walory Kossa. Instrumenty klawiszowe wybrzmiewały długo i donośnie.
Gitara basowa była motorem napędowym, jej rytm, energia, witalność to cechy, na które warto zwrócić uwagę przy wyborze odpowiednich słuchawek do słuchania rocka i jazzu.
Środek pasma również pokazał się z bardzo dobrej strony. Nie zajmuje pozycji dominującej, ale ma swoistą kontrolę nad wszystkim, co się dzieje.
Doskonałym przykładem może być jedna z płyt Christy Baron, delikatne ballady w jej wykonaniu oraz muzyka z elementami jazzu dają dużo przyjemności.
Góra pasma jest słodka, delikatna, potrafi wiele zaoferować swym urokiem i blaskiem. Na zakończenie pochwalę jeszcze równowagę tonalną i płynność całego przekazu.