Miseczki wielkie (o średnicy 10 cm), wszystko plastikowe, stylistyka mało wyszukana, do tego pałąk chyba zbyt luźny… Kiedyś miałem podobne Tonsile. Pierwsze wrażenie - porażka.
Drugie podejście. Przewód a’la studyjna sprężynka, miły w dotyku i spośród trzech podobnych zwisających z biurka - zdecydowanie o najlepszej elastyczności: łatwo się rozciąga i równie łatwo odzyskuje pierwotny kształt. Jedynie nieznacznie szeleści podczas pocierania, nie skręca się, jest przyjemny ("matowy") w dotyku.
Kable biegną oddzielnie do każdego nausznika. Te, dzięki swojej wielkości, gwarantują najwyższy komfort wśród konstrukcji zamkniętych, a "luźnawy" pałąk (będący istotnym elementem zawieszenia kardamatycznego) powoduje, że całość stosunkowo lekkiej konstrukcji ledwie muska naszą głowę.
GermanMaestro GMP-250 to na pewno nie są słuchawki pomyślane do biegania po ulicy, bo wiatr mógłby je nam zdmuchnąć, ale jako słuchawki domowe są po prostu super. Nawet po kilku godzinach używania nie odczuwa się najmniejszego zmęczenia.
Muszle połączone są z resztą konstrukcji systemem odsprzęgającym od pałąka, co ma za zadanie wygaszać naturalne fizjologiczne szumy tworzone przez nasz organizm; tu zacytuję producenta: "Z laryngologicznego punktu widzenia, zjawisko to jest nazywane tzw. efektem antystetoskopowym".
Słuchając GermanMaestro GMP-250 zaraz po Denonach AH-D 1100, miałem najpierw wrażenie, że ktoś zapomniał jakiegoś kabelka przylutować do procesora DSP i wszystko "siadło". Jednak im dłużej z nimi obcowałem, tym bardziej mnie przekonywały - zamiast fajerwerków usłyszałem coś zgoła odwrotnego: subtelny, wyważony, spójny dźwięk.
Bas nie masuje już nam podrobów, jest czysty i szybki - tak jak i cała reszta pasma. Właśnie gdy piszę te słowa, gra Queen "Bohemian Rhapsody" ze zremasterowanej płyty "A Night at the Opera" - ileż tu jest teraz powietrza i delikatności.
Nie są najpiękniejsze i brzmieniowo nie najefektowniejsze, lecz to solidna konstrukcja, pozbawiona ozdobników, służąca wygodzie i jakości dźwięku - jakości pojmowanej bardzo profesjonalnie.
Waldemar (Pegaz) Nowak